Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2015, 14:03   #66
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Wszyscy przespali się nieco i teraz czuli się bardziej wypoczęci, choć już po godzinie znów garbili się w siodłach. Znajdowali się w drodze już od wielu dni. Rozmawiali półgłosem, dyskutując na temat najdogodniejszej trasy wiodącej ku ruinom. Volker po drodze zebrał pułapki na zwierzęta bez ani jednej zdobyczy i - niepocieszony - miał już wracać do pozostałych, gdy natknął się na opróżnioną butelkę po gorzałce. Włóczęga spojrzał z niepokojem na zieloną ścianę drzew. Kim był tajemniczy jegomość, który nie zostawiał po sobie śladów innych niż cygara i butelki? Przez moment zwiadowca stał niezdecydowany, zastanawiając się, co lub kto mogło czaić się w zdradzieckiej, zielonej otchłani. Spojrzawszy drugi raz na butelkę, Volker przypomniał sobie o zaschniętym gardle i dołączył do kompanów.

Kierując się pod górę, traper zauważył ślady łap kilkunastu olbrzymich wilków w zdeptanej trawie. Hobgobliny przypuszczalnie bez ustanku prowadziły poszukiwania zaginionego patrolu. Thurin pociągnął tęgo z bukłaka napełnionego czystą wodą z jeziora i rozejrzał się z niezbyt radosną miną. Roran natomiast wyszczerzył się radośnie - tu w okolicy były znakomite miejsca na zasadzkę i poszukiwacze przygód mieli okazję się odegrać. Choć równie dobrze mogli ominąć zielonoskórych niczym niewidzialne duchy.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 27-08-2015 o 14:10.
Lord Cluttermonkey jest offline