Marwald nie był przygotowany na żadne komplikacje, dlatego sytuacja była dla niego zaskoczeniem. Z pewnością prawdziwe szalonym było myśleć w ten sposób będąc na szlaku, ale jak wiadomo śmieciarz miał cos z rycerza. Nie miał jednak tarczy, która mógł by się odsłonić w razie znowu jakiejś diabelskiej strzały, ktora pędziłaby w jego kierunku. Postanowił więc się nie wychylać dopóki tamci nie odłożą bronie. Słyszał jak ktoś cos tam gadał, ale był za daleko przez co mógł opacznie zrozumieć słowa. - Kto im broni do kaczek strzelać, jak polują niech sobie polują. Do kaczek niech sobie strzelają, ale nas niech zostawią w spokoju. - powiedział pod nosem tak, że towarzysze mogli usłyszeć jego oburzenie. |