Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2015, 20:10   #40
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Istniał taki czas, dla każdej istoty, kiedy to pojawiało się wzniesienie, stromizna tak wielka, że aż nie do pokonania. To zdarzyło się właśnie Ratharowi, gdy czuł i widział, lecz mentalne mięśnie nie słuchały go wcale a wcale. Zmęczenie i obolałe ciało pogrążało go w coraz głębszym śnie. Istota jaką się w nim jawił nie odpowiedziała na słabe wezwanie. Nie starczyło mu sił, wściekłość nic nie zmieniła.
Podejrzewał, że Edda miała problemy z dobudzeniem go. Noc ciągle była ciemna, a on musiał ją zawieść.
- Niczego się nie dowiedziałem - powiedział tylko, zachrypniętym głosem. Jak bestia szykująca się do skoku lub broniąca młodych. Nie dodał nic poza tym. Oboje wiedzieli, że muszą wyruszyć zgodnie z założeniami drugiego planu. Przed świtem. Dał jej chwilę odpocząć i poszli.

Nie wyglądało to dobrze. Ognisko przybliżyło jedynie kierunek, szukanie tropów przedłużyło się i dopiero późnym rankiem odnalazł wyraźne ślady. Nadzieja umierała ostatnia, dlatego Wszędobylski popędził Łotrzycę i wierzchowce. Mieli luzaka, lecz co to zmieniało w pościgu za kimś wyprzedzającym ich o kilka godzin? Ponure myśli towarzyszyły mężczyźnie i mars na twarzy to odzwierciedlał. Zmęczenie ignorować mógł w pewnym zakresie, niepowodzenia nie.
Popołudniem musieli się zatrzymać. Forsowanie wierzchowców aż do zabiegania ich byłoby głupie i góral nie negował tego. Co wcale nie zmniejszało jego złości. Aby nie siedzieć na tyłku, ruszył w stronę lepszego punktu orientacyjnego.
I wtedy zobaczył go. To. Olbrzymi cień olbrzyma. Nie umiał tego inaczej nazwać.
- Ha! - wsparł się dłońmi na rękojeści opartej o ziemię maczugi, zrobionej raczej z pnia sporego drzewa, aniżeli gałęzi. - Stójcie. Zagramy w starą grę, dobrze? Bo jeżeli nie, to zgniotę. - obiecał.

Rathar zatrzymał się w pół kroku i nawet na Eddę nie spojrzał, za to bardzo spokojnym ruchem dał jej znać, aby pozostała na miejscu. Nie zastanawiał się nad tym gestem, bo gdyby się zastanowił, przypomniałby sobie, że Łotrzyca i tak robi co chce. Nie sięgnął do broni, nie miało to sensu. Upewnił się, że wierzchowce są blisko. Nie były. Musiały odpocząć, nie miał też pojęcia jak długo taki olbrzym mógł biec. Widział kiedyś w górach jedno czy dwa podobne trollom stworzenia, zawsze jednak z daleka. To nie był troll.
- Witaj - odezwał się głośno i wyraźnie, próbując w pełni panować nad głosem. Wszędobylski nie należał do tchórzliwych i nie zamierzał się kulić również przed tą istotą. - Zwą mnie Ratharem Wszędobylskim, moja towarzyszka to Eadwine. Przejeżdżamy przez te ziemie z ważną misją - zadeklarował coraz pewniejszym tonem. - Zagramy w twoją grę, jeśli zdradzisz nam kim jesteś.
- Jestem kim jestem! Każdy widzi! - ryknął olbrzym poirytowany i wstawszy ze skały. - Nie pamiętam brzmienia swego imienia i tym bardziej nie będą go dzisiaj przywoływał dla takiego robaczka jak ty! Skoro nie gracie w starą grę, to ja zrobię z was miazgi-miazgi! Tak jak z tego człeka, co tędy jechał na koniu! Co za dzień! - pokręcił głową. - Co wy na to?

Olbrzymowi, gdy stał w rozkroku, Wszędobylski sięgał do kolan. Góralowi do głowy przyszła irracjonalna myśl, że tym zbiegiem okoliczności mogli wygrać. Złodziej nie zachował sierpa. Otwierał już usta do odpowiedzi, kiedy nadeszło...
- Tak! Tak! - wydarła się zza pleców górala, krzyknęła radośnie i tak głośno, że aż echo odbiło się od szerokiej piersi olbrzyma. - Ratharze, zagrajmy! Proszę! A... - zadarła głowę do wielkoluda. - W której ze starych gier chcesz się mierzyć? I co będzie nagrodą dla zwycięzcy?
- Zagadka przecie! - huknął basem. - hm... jeśli przegram... to... nie zgniotę tą skałą. - podniósł wielką ręką spory głaz - albo pałą - ważył w dłoniach oba przedmioty.
- Zagramy w twoją grę - powiedział pewnym siebie, bezpośrednim tonem góral. - To co obiecujesz, to kara za niezagranie. Gdy wygramy dasz inną nagrodę oprócz tego, że pozwolisz nam odejść. Powiesz gdzie dokładnie zrobiłeś miazgę z człowieka na koniu.

Nigdy się nie cofać. Nie wiedział co prawda nic o tym olbrzymie Rathar, ale nie potrafił być inny nawet w stosunku do niego. Jesteśmy kim jesteśmy. Bezpośredni ton jednakże musiał tym razem uderzyć tam, gdzie został wycelowany. Olbrzym pochylił głowę ku Wszędobylskiemu i zmrużył oczy.
- Jeszcze nie zagrał, a już mu życie własne, aż tak cennym nie jest! - wydarł się prosto w twarz góralowi, aż tamtemu włosy i policzki zafalowały od wyziewów z gęby, niczym zerwanego wiatru. Potem wyprostował się i spojrzał z góry na parę Beorningów - Zobaczymy jak wam pójdzie małe ludziki he, he, he! - zaśmiał się . - się zobaczy, czy będzie komu, co pokazywać.

Nagle przestał trząść wielkim brzuchem z rozbawienia i z powagą zapytał.
- Gotowiście?
- Tak - odpowiedział Rathar, kilka kroków w tył się cofając i zatrzymując. W razie czego chciał mieć jakąkolwiek szansę na ucieczkę. Zerknął na Eddę.


 
Sekal jest offline