Jekil był mile zaskoczony faktem, że bajeczka, jaką wciśnięto kmiotkowi, podziałała.
Mniej przyjemna była informacja, że dwaj bandyci, co im przy jaskini uciekli, byli szybsi i już się zjawili w Knöpperdorf.
Bogom jakimś zawdzięczać trzeba było, że bandyckie mordy nie spodobały się mieszkańcom wsi.
Ale nie można było mieć nadziei, że pod wysłanników Arjiladjore uda się podszyć i z grabarzem pogadać.
To znaczy pogadać można było... w jakimś odludnym miejscu, bez świadków, z ogniskiem pod ręką.
Dobrą informacją było to, że bandyci nie okazali nawet odrobiny kultury. I to, że ojciec Theodosius, tutejszy kapłan, był człekiem mądrym, z którym da się szczerze porozmawiać.
- Dziękuję bardzo za informacje, przyjacielu - powiedział, wyciągając rękę do tamtego. Miał nadzieję, ze tamten nie zmiażdży mu palców. - Skorzystamy z twojej rady. A, pytanie jeszcze mam. Jest tu jakieś miejsce, gdzie na noc będzie się można zatrzymać? Karczma jakaś? |