Wolf skinął głową Mariasole i uścisnął jej dłoń.
- Dzięki za wszystko. Jak będziemy potrzebowali transportu, zjawimy się za dwa dni.
Odwrócił się do drużyny.
- Tą noc spędzimy w “Imperialnym podróżniku”. Pilnujcie swoich sakiewek i tego co zostało z dobytku. Nawet jeśli straż jest czujna, to nie będziemy kusić złodziei. Nad ranem przyjdzie nam odwiedzić kilka osób, a przedtem wynająć przewodnika.
Nie strzępił dalej języka. Sam miał podły humor i najchętniej by już teraz znalazł magistra, wspomnianego w kolegialnym liście. Pora dnia jednak nie sprzyjała odwiedzinom i szlajaniu się po uliczkach El-Haikk.
Jeśli nikt nie zgłaszał sprzeciwu, ukrył sakiewkę pod dłonią i pilnując jej jak oka w głowie (o ironio), ruszył we wskazaną przez Mariasole stronę. Mimowolnie rozglądał się chłonąc obcą kulturę. Wszystko wokół wydawało się egzotyczne. Czuł się jakby trafił do ogromnego namiotu z dziwami, jakie się czasem rozkładają na targowiskach większych miast. |