Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2015, 22:40   #18
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Śnieg prawie przestał padać.
Delikatne, niewielkie płatki ciągle spadały z ciężkich chmur, targane we wszystkie strony podmuchami wiatru. To niewiele porównując do niedawnej śnieżycy. Mróz trzymał, a słońca nijak nie szło zobaczyć. Mgiełka uniosła się wyżej i przykryła białą poświatą całą okolicę. Złotnica powinna zmienić na tę chwilę nazwę.
Coś od białego, pomyślicie.
Otóż nie, prędzej coś od klatki. Mało złotej.

Sobeslav Hrup rozmówił się z niemal wszystkimi. Młody panicz uparł się i konsekwentnie wdrażał swój plan, gdzieś w głowie umyślony. Z obcych zaczął od druidki, długo z nią rozmawiając. Trwało to wszystko trochę, ale napełniający żołądki ludzie nie narzekali zbytnio. Szum plotek i domniemywań wypełniał Złote Jajo niemal nieustannie. Więcej w tym było ciekawości niźli strachu. Może ten jeszcze nie przebił się do twardych czerepów tutejszych mieszkańców. Co i raz zerkali na czarnowłosego syna Ohlavy. Ten uniósł się raz tylko, raz jeden. Kiedy młody Kłosek przyprowadził z góry wyraźnie wściekłego wojaka. Bez zakapturzonej podopiecznej. Pospierali się stłumionymi głosami z Sobeslavem, ale nic z tego nie wynikło. Zbrojny wziął dwie miski ze strawą i na górę wrócił. Potem już spokojniej nastąpiły rozmowy z piękną trubadurką, zaniepokojoną parą, dwoma zbrojnymi, elfem, krasnoludami oraz ze szlachcicem. Janem Utratą, który korzystając z okazji przedstawił się głośniej, z wyraźną chęcią bycia słyszanym przez tłuszczę.
Ah, te słabostki możnych tego świata.

Zwykli ludzie i nieludzie mieli zupełnie inne problemy. Nikomu prawie pozostanie w tym uroczym miejscu nie przychodziło łatwo. Zaniepokojona para wróciła do swojego pokoju. Krasnoludy z braku lepszego zajęcia zaczęły pić.
Hrup wreszcie wstał, szurając krzesłem. We wspólnej sali wszyscy umilkli jak na komendę niemal. Wojskowi mogliby się uczyć.
- Uwaga ludzie. I nieludzie - zaczął, chociaż niepotrzebnie w ten sposób, skoro i tak wszyscy go słuchali. - Stało się co się stało. Starego Źdźbło zamordowano - obwieścił rzecz oczywistą. A mimo to jakaś baba westchnęła, a inna załkała. - Zbadamy to. Szczęśliwie jest z nami Macha, druidka z dalekiego Skellige - wskazał na wspomnianą kobietę, która doczekała się zainteresowania wszystkich zebranych. Niektórzy stawali na palce, by się jej przyjrzeć. Ktoś uniósł dziecko, by lepiej widziało. - Zajmie się śledztwem - słowo wywołało szum. Część tutejszych pytało co to znaczy. - Pomagać jej będą ten oto tu Brynden oraz Walfen - tu pokazał na obu zbrojnych. - Pan Utrata zgodził się także użyć swoich zbrojnych do ewentualnej pomocy i strzeżenia Złotnicy. Mają moje pozwolenie i na wszystkie pytania z tym związane macie im odpowiadać.

Dał ludziom chwilę na przemyślenie, szum rozmów na chwilę zintensyfikował się, zanim ponownie opadł.
- Teraz słuchajcie - odezwał się znowu Sobeslav. - Za dnia nic się nie zmienia. Wieś sama się nie odśnieży, zwierzęta nie nakarmią. Wieczorem jednak każdy ma się zamknąć u siebie w chałupie i nie wychodzić. Żadnego picia i włóczenia się po nocy - pogroził palcem, a kilku cicho zaprotestowało. Nie na tyle głośno, by ich wyłowić z tłumu. - Zamknąć i nie wychodzić, bo kogo zobaczę, tego batem popędzę. Wyjątek to będzie straż, ludzie do niej przydzieleni, Macha oraz śledczy. Jak będzie trzeba i będą chętni to sama możesz sobie wybierać do pomocy - tu zwrócił się bezpośrednio do druidki. - Teraz rozejść się, do roboty. Dość już czasu zmitrężyliśmy! Źdźbło zostanie pochowany wedle obrządku na cmentarzu jak tylko śnieg zejdzie lub zostanie odśnieżone. Jak ktoś coś dziwnego zobaczy, bliski mu na dłużej zniknie lub coś wyda się podejrzane, to do mnie albo do Macy ma się zgłosić. Tylko nie latać z głupotami!
Zeskoczył z podestu i skinął na dwóch strażników. Mijając kobietę ze Skellige nachylił się jeszcze do jej ucha.
- Jakby sprawa była jakaś, będę we dworze. Zawsze przyjść możesz - skinął głową i skierował się do wyjścia.

Kiedy drzwi się za nim zamknęły, ludzie jakby do życia wrócili. Plotki nie ustały, ale przyzwyczajeni do ciężkiej pracy i długich zim tubylcy wiedzieli co robić należy. Karczma powoli pustoszała. Szlachcic zbliżył się do stolika druidki i skłonił lekko.
- Jan Utrata, poznać mi niezmiernie miło. I w śledztwie mam nadzieję pomóc także coś będę w stanie. Jak nie ja, to moi ludzie - wskazał na dwóch milczących zbrojnych, siedzących na ławie przy ścianie i obserwujących otoczenie.

 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 31-08-2015 o 22:56.
Sekal jest offline