Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2015, 23:51   #39
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Przebrany i obmyty na ile było to możliwe słuchał jej oddechu. Czuł gorąc jakim bimber rozgrzewał mu przyjemnie trzewia. Wpatrywał w kolejny już gasnący blichtr minionej epoki. Znał to. Pamiętał. Rutyny dopełniał oparty o łóżko kałasz. Nie dało się nie mieć tego cholernie gorzkiego wrażenie. Ze nic się nie zmieniło. A życie nadal odmierzane jest przez stukot gambli i wystrzały kończące kontrakt. Czyż nie to jej zaproponował? Czy nie tym ją uspokoił?
- Aiden…
Coś odroczyło rozliczenie. Zerwał się… oszsz… kurwa… Dopadł do okna tuż po Monice. Wrzawa, tuman kurzu i bestie. Mutanty? Tabun pędził nieopodal Piekła. Część jednak nie pogardziła kąskiem i skierowała się na lokal Dicka. Ktoś na dole zainagurował oblężenie.
Monica zaklęła. Aidenowi się nie chciało. Oboje od razu chwycili za graty i broń. Sprawnie. Szybko. Mechanicznie. Bez wpadania na siebie i ustalania kto co robi. Załączyła się adrenalina i nawyki. Z czymkolwiek mieli do czynienia, potrzebowali się teraz oboje nawzajem na najwyższych obrotach. W kilka sekund znaleźli się na schodach. Raczej za późno było, żeby biec do Dodga. To jednak miało się okazać już w sali barowej...
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline