Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2015, 13:52   #99
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Recepcjonistka zawahała się.

- Ja... nie mogę opuścić procedur - powiedziała niepewnie, po czym dodała - Proszę wypełniać zgłoszenie, a póki nie ma innych klientów sama sprawdzę kamery na korytarzach. Proszę powiedzieć jaki to był pokój?
- 301.
- odparł Ashford pospiesznie.
- Trzecie piętro... już patrzymy... - skupiła wzrok na monitorze. Niestety, był on tak ustawiony, że JD nie miał wglądu w obraz - Tak... mam... lewy korytarz... kamera 32B... O mój Boże!!!


Kobieta poderwała się jak oparzona i odskoczyła do znajdującego się nieopodal na blacie telefonu, łapiąc go w trzęsącą się dłoń.

- Co się stało?! - dopytywał się wampir, lecz został zignorowany. Zamiast tego usłyszał jednak słowa kobiety do słuchawki:
- Alarm! Pożar w pokoju 301, trzecie piętro! Dym na korytarzu i płomienie pod drzwiami. Nie wiem czemu alarm nie zareagował, proszę natychmiast o pomoc!

JD chwycił mocno blat recepcji. W tej chwili wręcz cieszył się, że nie jest uzdolniony w Potencji, inaczej mógłby nieumyślnie go roztrzaskać. Już zrywał się w kierunku pokoju 301, gdy nagle, niespodziewanie zatrzymał się. „Ogień”, pomyślał. Z powodziami, trzęsieniami ziemi, czy innymi kataklizmami mógłby się zmagać, lecz z pożarem? Nie za bardzo. Każdy pierwiastek wampirzego jestestwa wzbraniał przed biegiem w kierunku płomieni. JD czuł się sparaliżowany.

Nie dbając o etykietę, ruszył w kierunku monitora. Chciał na własne oczy zobaczyć skalę pożaru. Być może dałoby się dojrzeć wnętrze pokoju 301 i określić, czy ktoś znajduje się w środku? Ostatecznie – choć nie do końca w to wierzył – niektóre korytarze mogły być niemonitorowane i biegnąc nimi, mógł nie wzbraniać się przed użyciem Akceleracji.

JD zadrżał w sobie, gdy uświadomił sobie, że tak naprawdę chce ujrzeć, że sprawa jest tragiczna i żadna interwencja z jego strony w niczym nie pomoże. Tak byłoby najwygodniej zarówno dla sumienia, jak i instynktu, czyż nie? Bez względu na to, jak złą osobą, by go to nie czyniło.

Podczas gdy recepcjonistkaprowadziła gorączkowe rozmowy w conajmniej 3 językach przez telefon, Brujah miał możliwość spojrzenia na ekran monitora. Dym wypełnił niemal cały korytarz i utrudniał widzenie, dało się jednak dostrzec od czasu do czasu języki ognia, wypełzające spod drzwi apartamentu, w którym niedawno przebywał Ashford. Na miejscu właśnie zjawiło się -uch mężczyzn w kombinezonach roboczych (najpewniej pracownicy techniczni). Ludzie ci bez wahania najpierw spróbowali otworzyć drzwi za którymi krył się pożar, a potem je wyważyć. W tym czasie zjawiło się jeszcze kilka osób z obsługi, które zaczęły ewakuować mieszkańców nieszczęsnego piętra. Akurat gdy ochotnicy wyważyli drzwi 301 na korytarzu i wewnątrz pokoju włączyły się zraszacze. Para zmieszana z dymem przysłoniła całkowicie widok kamery.

JD obserwował w napięciu rozwój wydarzeń, nawet nie zwrócił uwagi, gdy dołączyła do niego recepcjonistka. Drgnął gwałtownie, gdy rozległ się dzwonek jej telefonu. Kobieta odebrała i prowadziła chwilę rozmowę w swoim ojczystym języku. Potem spojrzała na Ashforda ze smutną miną.

- W pokoju znaleziono martwego człowieka... - przemówiła - Policja jest w drodze. Zapewne poproszą pana o zidentyfikowanie ciała. Już uprzedziłam, żeby przysłali też tłumacza... Wiem, że to musi być trudne, ale... proszę zaczekać na nich w naszej restauracji. Niech pan zamówi cokolwiek i nie przejmuje się rachunkiem. Jestem pewna, że dyrektorka hotelu zrozumie sytuację... Tak mi przykro...

Kobieta zaczęła popłakiwać i pewnie przytuliłaby JD Ashforda, lecz pojawienie się przed budynkiem straży i karetki pogotowia, przypomniało jej o obowiązkach. Wytarła pospiesznie nos w rękaw i szybkim krokiem ruszyła w stronę drzwi hotelowych.

JD słuchał, lecz trudno mu było uwierzyć. Podobnie jak sformułować jakąś konkretną myśl. Skinął głową kobiecie i niepewnymi krokami skierował się w kierunku restauracji… dopiero za rogiem zmienił trasę. Musiał dostać się do pokoju jak najszybciej, zanim przyjdzie policja i zacznie zadawać pytania. A on będzie musiał na nie odpowiadać.
"Sorry, Cook", pomyślał. "W tych okolicznościach zapewne nie dolecę pierwszym samolotem".

Jeżeli martwym człowiekiem był Erou, to JD i tak nie mógł w żaden sposób pomóc… jednak nie mógł też opuścić hotelu, nie przekonawszy się o tym. Mniej też bał się ognia, skoro zaczęły działać zraszacze. W każdym razie nie chciał, aby jego obecność została gdziekolwiek odnotowana. Fanchon nie musiała wiedzieć, że wie, co rozkazała swoim sługusom. Nie bał się o zapisy z monitoringu, gdyż nie sądził, aby wiekowa wampirzyca miała powód je sprawdzać.

Zamieszanie było tak wielkie w związku z ewakuacją, że nikt nie zwrócił uwagi na gościa, który kierował się w przeciwną niż reszta stronę. Na piętrze również dopisywało JD szczęście, gdy znalazł na korytarzu kosz z porzuconą kurtką ochroniarza. To przebranie zapewniło wampirowi swobodne wejście do pomieszczenia 301. I choć ciało zostało już odgrodzone taśmą - aby policja mogła zbadać je jako pierwsza - Ashford nie miał problemu z rozpoznaniem niedawnego podopiecznego. Choć trup wyglądał makabrycznie, a większość skóry została pożarta przez płomienie, nietrudno było się domyśleć, że to nie pożar zabił Erou. Jego gardło zostało wpierw podcięte tak, jak zarzyna się zwierzaki w rzeźni. Spuszczono też z ciała sporo krwi, przez co tak łatwo pożerały je płomienie. Co ta Tremerka wyprawiała? Kazała mu chronić chłopca, którego chciała zabić? To wszystko nie trzymało się kupy...

Nagle na korytarzu zrobiło się jeszcze głośniej, najwyraźniej na miejsce przybyli również funkcjonariusze policji. Był to więc najwyższy czas aby zniknąć, o ile JD nie chciał zostać w charakterze świadka... a może i głównego podejrzanego z uwagi na okoliczności?
 
Mira jest offline