Genokrady. Zgodnie z oceną ryzyka, atak z dwóch stron.
I, jak to zwykle w takich przypadkach, przewidywania dały niewiele.
Weteran Kruczego Skrzydła szybko ocenił sytuację; w okolicy nie widział żadnej pożytecznej osłony ani dla siebie, ani dla idącego na czujce brata Bohuna. Na tą chwilę nie pozostawało nic innego jak przegrupować się w sensowny sposób. - Bracie Bohunie, osłaniam twoją pozycję - " Tam gdzie niepewność, przynoszę światło..." Litania budziła kolejno uśpione Duchy Maszyn, tak długo czekające na okazję pokazania się w pełnej chwale. Magnesy w podeszwach zwiększyły swoją moc, szykując się na nieuchronny odrzut. Serwonapędy, wiele pokoleń służące Devastatorom, w cichej harmonii reagowały na każdy ruch, niwelując wpływ ciężkich kroków Jophiela na broń. A w końcu, dla pełni chwały i zguby wrogów, Mrocznego Anioła ogarnęła czcigodna, lazurowa poświata: Żelazna Aureola.
Powolnym, ciężkim krokiem wycofywał się do trzonu zespołu, starannie celując w monstra najbardziej zagrażające wysuniętemu członkowi zespołu; syn Russa mógł znaleźć się w poważnych opałach jeżeli stamtąd się nie ruszy. - Jako Marines, jesteśmy braćmi. Jako Szwadron Śmierci, jednością! - ryknął. Dziś nie było czasu na subtelniejsze metody rozwijania współpracy. Ale hipno-indoktrynacja powinna dokończyć dzieła. Żaden brat w czerni nie mógł zapomnieć dalszej części. Prośba o wsparcie nie jest hańbą; jest taktycznym działaniem. Udzielenie wsparcia nie jest powodem do dumy; jest obowiązkiem. A skoro sam nie miał narzędzi do wydostania zwiadowcy z zagrożonej pozycji, to musiał zrobić to ktoś inny.
W feerii wystrzałów krok za krokiem zmierzał do pozycji braci Cyndianina, Zahariela i Bannusa - ich zespołu artyleryjskiego. Który, aby mógł spokojnie wykonywać swoją pracę, będzie potrzebował kogoś między sobą a napastnikami.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 03-09-2015 o 12:07.
|