Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2015, 19:30   #44
hija
 
hija's Avatar
 
Reputacja: 1 hija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodnie
Krwawa łaźnia. Tak musiał wyglądać Egipt, kiedy Jahwe zamienił wodę w krew. Wzdrygnęła się. Leżał przed nią, kupa mięsa. Bez śladu życia. Ani tego potwornego, ani tego, które w domyśle czaiło się u zarania jego historii.
Targnęły nią torsje, ale udało się jej nie porzygać. Przyciskając do brzucha, wciąż zaciśnięta na kolbie dłoń, obróciła się w kierunku Eddiego.
Jęknął, łapczywie wypełniając płuca wydartym śmierci powietrzem. Trzy kroki od niej.


- Możesz wstać? - pochylała się nad nim.
- Chy... chyba tak. - Mikrus nie wierzył jeszcze do końca że przeżył. - Co to było w ogóle, do nagłej kurwy?
Eddie zdaje się nie mógł jeszcze zacząć myśleć logicznie.
- Ale czemu się na mój wóz uwziął? Czemu szalał po nim jak tornado?
Spojrzał przytomniej na Teksankę.
- A to dlatego zaparkowałaś w salonie. Następnym razem też tak zrobię.
Wstał, osłaniając bark.
- Nie mógl wejśc do domu. Skurwiel nie mógł przekroczyć progu!
Adrenalina schodziła, trochę trzęsły się jej ręce.
- Chyba masz rację. - Zerknął w stronę farmy. - Hope wystraszyła się nie na żarty, ale doktorek zachowywał się jakby w ogóle go to nie interesowało. Nawet skurwiel powiedział, że od tej pory będę łaził na piechotę. Niezbyt wyznaję się na takich cudach, ale możesz mieć sporo racji.
- Doktorek?
- No taki stary, zasuszony i w kitlu, więc tak go ochrzciłem. - Eddie chciał wzruszyć ramionami, ale syknął zaraz. Nie był to najlepszy pomysł. - Mówił że matkę Hope opatrzył, no i chyba tak zrobił. Ale w krzyże mi też z pistoletu przymierzył, jak patrzyłem sobie na siekankę z mojego pickupa. Nie podoba mi się ten typ. Powiedział że jest jakimś przyjacielem rodziny, czy coś. Hope jednak chyba niezbyt go lubi. W każdym razie gdy gówno jebło w wentylator chowała się za mną, nie za nim.

Pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Zbieramy się.
- Nic z tego. - Pokręcił głową. - Muszę naprawić wóz, dzieciak wspominał że jej matka może być techniczna. Muszę rozglądnąć się za częściami, zobaczyć co z... moim sprzętem. No i zacerować się muszę bo mi cieknie za kołnierz.
Skrzywił się wyraźnie.

- DO ŚRODKA! - ryknęła na niego. Najwyraźniej mózg mu się obkurczył z bólu. - ALE JUŻ!
Pieprzony idiota, mruknęła pod nosem i z siła, o którą by jej nie podejrzewał, pchnęła go w kierunku otwartych drzwi domu.
 
__________________
Purple light in the canyon
That's where I long to be
With my three good companions
Just my rifle, my pony and me
hija jest offline