Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2015, 19:58   #100
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD biegł, aby zidentyfikować zwłoki, ale tak naprawdę nie spodziewał się, że ujrzy Erou. Przypadkowa pokojówka, zabłąkana sprzątaczka, mógł to być ktokolwiek… ale dlaczego akurat chłopiec?! Wampir czuł delikatne mrowienie na dłoniach oraz niezwykły ciężar, pod którym jego nogi prawie się uginały. Spoglądał na splugawione ciało albinosa z szeroko otwartymi oczami. Postronny obserwator mógłby uznać, że nad czymś intensywnie rozmyśla… w rzeczywistości w jego głowie tętniła pustka, przeraźliwa próżnia.

Bardzo szkoda mu było chłopca… rzecz jasna! Jakie skurwysyny mogły zabić biedne, nieszkodliwe dziecko!? Co powinien w takiej sytuacji zrobić? Jak postąpić? Nie był głupi - wiedział, że zamiana w bezwzględnego mściciela zapewne szybko zakończy się dla niego tylko śmiercią. Z drugiej strony… czy mógł tak po prostu odejść, jak gdyby nigdy nic? Czy mógł poświęcać w tej chwili czas na rozmyślanie na te tematy?

Na ostatnie pytanie bardzo szybko sobie odpowiedział. Obrócił się i pobiegł w kierunku, z którego przyszedł. Po drodze zostawił kurtkę ochroniarza w koszu. Najlepiej wybiegłby jak najszybciej jakimś tajemnym wyjściem, lecz przypomniał sobie o bagażach, które zostały w holu. Musiał udać się tam jak najdyskretniej, przechwycić je i ulotnić się. Nie będąc zauważonym przez policję. Miał nadzieję, że szczęście będzie mu sprzyjać… bardziej, niż Erou.

Udało się.


- Przepraszam, czy zna pani numer na taxi?
Przypadkowa Szwedka złapana na ulicy pokręciła głową na znak, że nie zna angielskiego. Po chwili JD uznał, że ostatecznie ma komórkę i może sprawdzić to w internecie. Mimo że bateria rozpaczliwie wołała o kontakt z ładowarką.

Zamówiwszy taksówkę na adres znajdujący się jedną przecznice dalej, udał się we wskazane miejsce. Usiadł na jednej z wielu wolnych ławek. Znów włączył smartfona, tym razem wpisując w wyszukiwarkę nazwę tutejszego uniwersytetu. Wkrótce uzyskał numer telefonu do dr Zeldy. Włączyła się sekretarka. Przemówił do miniaturowego, wbudowanego mikrofonu:

- Tutaj partner szachowy, JD Ashford. Niestety nie mogę spotkać się, wyjeżdżam na partię szachową. Pracuję w firmie.

Rozłączył się. Cieszył się, że włączyła się poczta głosowa, tak naprawdę nie chciał rozmawiać z Zeldą. A tym bardziej spotykać się twarzą w twarz. Już widział przed oczami twarz jej kompana, Nosferatu, zadającego bolesne, niczym nóż pytanie: “a gdzie podziewa się twój mały kompan?”. Ekran poinformał, że bateria rozładowała się, po czym pojawił się wygaszacz.

Myśli JD dryfowały bezwładnie, lecz każda i tak sprowadzała się do Erou, czy raczej stanu, w jakim go zastał.
“Może to sprawka Ravnosa… matka opowiadała mi o ich klanie. Potrafią tkać iluzje. To na pewno była iluzja, tak jak ogień i dlatego sensory go nie wykryły. Tak, gdybym poszukał, na pewno bym znalazł jakiegoś Ravnosa. To ma sens, czyż nie?”
Głośne przekleństwo wypowiedziane na całą ulicę zasugerowało, że jednak nie dał rady się przekonać. Bezdomny na ławeczce poruszył się we śnie, a drobna starsza pani z zakupami na chodniku zaczęła szybciej iść. Nie, żeby JD przywiązywał do tego jakąkolwiek wagę.

“Muszę przynajmniej dowiedzieć się o co chodzi. Nie będę porywał się z kołkiem na Fanchon. Ale nawet do zebrania informacji potrzebuje przyjaciół… a jadę właśnie na spotkanie z Egzekutorem. Może będzie w stanie mi pomóc? Lecz jaką strategię przybrać? Na dzień dobry wyłożyć kawę na ławę i zaproponować pomoc wymienną? Ale czy to nie zrazi Cooka do mnie? A może najpierw pomóc mu, po czym poprosić o przysługę? Ale co, jeżeli wtedy mnie zbyje? Jest Egzekutorem, kto będzie mieć wgląd w tę sprawę, jak nie on? Z drugiej strony jeżeli to wszystko jest wyłączną inicjatywą Fanchon, to nikt prócz niej nie odpowie mi na pytania. A Bóg wie, że nie chcę się z nią ponownie spotykać.”

Pomyślał, że za chwilę taksówka powinna przyjechać.

“Ta broń, którą mi podarowała… a jeżeli ma wgrany GPS? Albo może coś zrobiła mojej komórce? Cholera, komórka! Dzwoniłem z niej do Zeldy! A jeżeli jest na podsłuchu i Fanchon się o tym dowie? Co wtedy?”.
JD zastanowił się przez moment.
“Chyba nic. Nie ma żadnego powodu, by ją zabić… Ale z drugiej strony, czy miała powód, by zabić Erou? Jeżeli przeze mnie coś im się stanie… Nawet nie mogę ich ostrzec na wszelki wypadek, bo telefon się właśnie wyładował! Ale spokojnie, zadzwonię z automatu, który tutaj stoi… tak powinienem zrobić od początku. Gdybym wtedy tylko myślał, a nie rozpamiętywał Erou, nie byłoby teraz problemu. Dobra, ale co ja powiem tej Zeldzie? Może panikuję i jestem paranoikiem? Nie mam pojęcia… naprawdę nie mam pojęcia.”
Spojrzał na szyld na samochodzie, który zatrzymał się przy krawężniku. Taksówka. Czas się zbierać.
Mary, chyba cię potrzebuję. Ale ciebie nie ma, jestem tutaj sam i nie wiem co robić. Jest źle…”


Otworzył drzwi do taksówki i poprosił kierowcę, by chwilę zaczekał. Podszedł do automatu telefonicznego. Wrzucił monetę i wykręcił numer do Zeldy. Zapamiętał go tylko i wyłącznie dlatego, bo cyfry na końcu ułożyły się w kod pocztowy posiadłości, w której mieszkał za życia.

- To ja, JD. Uważaj - rzekł do sekretarki. - Może przesadzam, ale możliwe, że grozi wam niebezpieczeństwo. Po prostu uważajcie na siebie - odwiesił telefon na widełki. Poczuł się nieco lepiej.

Zignorował chęć, by wyrzucić komórkę do kosza na śmieci. To był jego jedyny środek łączności z Matką, nawet jeżeli niepewny. I Cookiem też. Do czasu, gdy naładuje aparat, spisze wszystkie numery i poinformuje o zmianie telefonu, nie będzie mógł się go pozbyć. Broni od Fanchon natomiast nie był w stanie wyrzucić. Była zbyt idealna, zbyt śmiercionośna. Czując wyrzuty sumienia, że przegrał pojedynek z chciwością, wsiadł do taksówki.

Jadąc na lotnisko, po chwili wahania zmówił modlitwę za Erou. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu zdecydował się na rozmowę z Bogiem.
 
Ombrose jest offline