Morlanal był jak w transie. Chciał wyjść z tego przeklętego lasu... czas na przemyślenia przyjdzie później. Teraz wolał się wyciszyć. To co się działo rozerwałoby jego analityczny umysł na drobne kawałki. Nie lubił zabijać... a unicestwiał na masową skalę... Prawie wypuścił demony do tego świata... Nie to zdecydowanie nie był temat do przemyśleń. Pojawienie się ducha... było zaskoczeniem i dopełnieniem fatalnych doświadczeń.
Nikt nie miał pojęcia czy ów duch jest w stanie spełnić groźbę. Czy może to jakiś wybieg. Spojrzał po towarzyszach.. chyba miał pomysł.
- Thurinie masz może młot i coś czym mógłbym kruszyć skałę. Ta biedna istota potrzebuje naszej pomocy. - wpatrywał się w nich sugestywni. Żeby nikt nie palnął jakiejś głupoty. Miał nadzieję, że nauczyli się czegoś po ostatniej zasadzce.