Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2015, 14:21   #44
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Layton nie mówił już nic, tylko poprawił uścisk. Dziewczyna szarpnęła się raz jeszcze. Pociemniało jej w oczach. Resztą sił wykonała pchnięcie.
Ostrze jej broni skutecznie upuściło krwi przeciwnikowi i choć Samantha nie miała w planach go zabijać, a jedynie mocno zranić, nie wiedziała co przyniesie za sobą ten jej ruch.
Gdy zwolnił się uścisk kobieta gwałtownie runęła na deski, krztusząc się i próbując łapczywie chwycić jak najwięcej powietrza. Nie miała pojęcia, że to mogłoby jej jedynie bardziej zaszkodzić, niż pomóc.
Mimo początkowego strachu, jaki spowodował rzekomy atak wykonany przez Lucasa, w ostateczności Piratka mogła mu być wdzięczna.
Dyszała wściekle gotowa mu przywalić, chociażby za to, że ją dotknął, co było stanowczo zakazane, jednak kilka potężnych haustów czystego powietrza przywróciło jej zdrowe myślenie.
Z początku tępo patrzyła na inżyniera, z czasem jednak w jej oczach na nowo zaczął pojawiać się utracony blask. Zdezorientowana zaczęła nerwowo oglądać się wokół siebie, jakby pierwszy raz przypomniała sobie, gdzie konkretnie się znajduje.

- To nie mgła. Erupcja jakiegoś gazu - powiedział spokojnie i rzeczowo jakby wokół niego nie rozgrywały się sceny rodem ze snu szaleńca.

Samantha pobłądziła wzrokiem za ręką Lucasa, którą to wskazywał obiekt ich kłopotów. Gaz faktycznie mógł być wyjaśnieniem rzeczy, które tutaj się działy, jednak nijak nie potrafiła zrozumieć, co ma gaz do upiornych pomruków, które słyszała znacznie wcześniej. Czy na pewno wszystko da się wyjaśnić naukowo?

- A mój ojciec? Też dałeś mu maskę? - spytała niemal błyskawicznie, nie odrywając od Lucasa swych zielonych tęczówek, zaś poszerzone źrenice lustrowały mężczyznę niemal błagalnie.

Nagle Samantha poczuła, jak coś szturchnęło ją lekko w nogę. Spojrzała w dół i zobaczyła Layton'a, który wciąż wił się z bólu pod jej nogami. Kidd jednak średnio to interesowało. Czemu miałoby jej być żal kogoś, kto sam chciał ją zabić? No proszę was...
- Coś ty mi zrobiła? - jęczał.
- To samo co Ty zrobiłbyś mi, gdybym ja nie zrobiła tego pierwsza - burknęła, a jej głos wydawał się być stłumiony, przez maskę zakrywającą drogi oddechowe.
Ruda westchnęła zrezygnowana. Nachyliła się nad bosmanem urywając mu rękawy jego koszuli. Szybkim pociągnięciem wyjęła płytko tkwiący kordelas i przycisnęła mu zwinięte szmaty do rany.
- Trzymaj sobie, jeśli jesteś skurwysynem, a jesteś, to jakoś to przeżyjesz. - wstając kopnęła go jeszcze w udo, niby niechcący i szybko się od niego odsunęła. Nie chciała ani go dotykać, ani na niego patrzeć. Nawet nie zadbała o tę jego ranę, nie wiedziała jak mu pomóc, choć nawet nie pragnęła tego.

- Lucas... Wiesz jak stąd wypłynąć? Jak ominąć ten gaz? Musimy iść za stery i stąd wypłynąć. - mówiła rzeczowo i spokojnie, choć prawdą było to, że obawiała się Kyle'a, sternika. Nie chciała stracić ręki tylko dlatego, że dotknęła się jego roboty... A może Lucas już wszystko załatwił i jemu też dał maskę? Jeśli nie, będzie musiała wziąć losy we własne ręce, albo... Odda maskę swojemu ojcu (o ile ten jej nie ma), a wtedy on zajmie się wszystkim.

Dla Kapitana można oddać życie i rozum.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline