Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2015, 15:50   #32
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dobrze, że nie musimy iść tamtędy.
Ta myśl przemykała przez głowę Alytha tyle razy, ile razy spojrzał w stronę Grzbietu Świata.
Raczej nie wyobrażał sobie, by mieli wędrować przez zasypane śniegiem przełęcze. Było to możliwe, oczywiście. Na szczęście niepotrzebne, bo ciągnięcie sań, bądź - co gorsza - targanie tych wszystkich tobołów na własnych plecach, byłoby ponad ich siły. Musieliby mieć całą czeredę pomocników. Najlepiej magicznych, których nie trzeba by karmić.

- Dobrze, że nie musimy wędrować do Mirabar, na skróty - zwrócił się do Bulmara.
Krasnolud spojrzał najpierw na Alytha, potem na góry.
- Pieśni bardów pełne są opowieści o głupcach, porywających się z motyką na słońce - stwierdził. - A jak kiedyś wpadniesz na taki głupi pomysł, to na mnie nie licz.
- Nie, nie ma obawy - zapewnił go Alyth. - Jak na razie nie marzy mi się zostanie bohaterem jakiejś opowieści.
- To dobrze świadczy o twoim rozsądku - mruknął Bulmar.

* * *

Arine okazała się równie przyjemnym towarzyszem podróży, co krasnolud. Wiedziała co prawda o trasie, jaką podążali, tylko z opowieści ojca, lecz swą wiedzą dzieliła się równie chętnie, jak Bulmar.
Do tematu snów nie wracali - kolejny koszmar się już nie pojawił, a snucie domysłów zdałoby się psu na budę.
Powód nieoczekiwanej zmiany miejsc Arine skwitowała krótko:
- Niedługo dotrzemy do cywilizacji. Welman, hmm..., raczej nie jest najlepszą osobą do pierwszego kontaktu z ludźmi.
Pozostawało tylko skłonić głowę i uznać mądrość szefowej karawany.

* * *

"Goblin" okazał się zajazdem mniejszym, niż "Biały Smok". Alyth przez moment zastanawiał się, czy w środku będzie na nich czekało wypchane truchło rudej pokraki. Na szczęście właściciele zadbali o dobre samopoczucie gości i ograniczyli się do umieszczenia zielonej, rudowłosej mordy na szyldzie z nazwą gospody.
Wnętrze "Goblina" w najmniejszym nawet stopniu nie kojarzyło się z goblinami - wprost przeciwnie - panował tu porządek, o jakim raczej człowiek się nie spodziewa w jaskini goblinów.

Czy my wyglądamy na parę, pomyślał Alyth, gdy gospodyni zaproponowała mu wspólny nocleg z Arine.
Najwyraźniej tak. Karczmarze, barmani i inni ludzie parający się obsługą gości zwykle mieli dobre oko i szybko rozpoznawali charakter potencjalnych klientów.
Tym razem jednak pomyliła się, co Alyth skwitował lekkim uśmiechem, zaś inni członkowie karawany - milczeniem, mag był jednak pewien, że przy jakiejś okazji temat ten wypłynie.

Przedstawione gościom menu brzmiało interesująco i Alyth miał nadzieję, że jedzenie smakować będzie równie dobrze.
A przy okazji, gdy gospodyni przyniesie zamówione potrawy, miał zamiar rozpytać ją o innych gości. Trzy wierzchowce mogły oznaczać trzy osoby.
Mogły, ale oczywiście nie musiały.
Nim jednak zdążył zrealizować swój zamiar, zamieszanie na piętrze zapowiedziało jednego z potencjalnych gości.

Pięknousty bard zdecydowanie nie był osobą, którą Alyth spodziewałby się znaleźć na tym - nie da się ukryć - zadupiu.
Po bardach, z tego co wiedział, można się było spodziewać wszystkiego... ale nie sądził, by ktokolwiek mógł częstować swoich słuchaczy takimi kwiecistymi bzdurami. "Światło sztuki" Alyth jeszcze by przeżył, ale "kaganek rozpaczy" zdecydowanie go załamał. Jak można było pleść takie głupoty?

Gdy bard padł przed nim na kolana, Alyth przez ułamek sekundy zastanawiał się, czy aby tamtego wzrok nie zawiódł. Nawet bardowie powinni wiedzieć, że klęka się przed ładnymi kobietami, a do tej kategorii Alyth zdecydowanie nie należał. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że to właśnie on stał się obiektem wyrażonej w ten sposób prośby z jednej prostej przyczyny - znajdował się najbliżej złotoustego nieszczęśnika.

- Niech pan siada, panie Alden. - Alythowi jakoś “Pięknousty” nie chciał się przedostać przez gardło. - To szczytny zamysł nieść muzykę i piękne słowo w tę głuszę. Na dodatek jeśli się przybyło z dalekiego Silverymoon... Niechże pan opowie o tym, co pana skłoniło do odbycia wyprawy w te odludne rejony. - Tu Alyth doszedł do wniosku, że ktoś nieźle musiał postraszyć Aldena, skoro ten zwiał tak daleko od cywilizacji. Pewnie jakiś zazdrosny mąż lub narzeczony, z wyższych na dodatek sfer. - No i niech pan zdradzi, jak do owej tragedii z lutnią doszło.

Rozsądek nakazywał wysłać Aldena w otchłań siedmiu piekieł, ale opowieści zawsze wysłuchać można było... a potem skończyć sprawę wyrazami ubolewania i wykręcić się brakiem czasu.
 
Kerm jest offline