Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2015, 22:34   #45
Martinez
 
Martinez's Avatar
 
Reputacja: 1 Martinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputację
Bliźniaki, Rolf i Solve zbiegli ze schodów zachodniej wieży i pchając z impetem drzwi od stróżówki wypadli wprost na dziedziniec. Ogień strzelał z okien Sali Biesiadnej i wejścia do warsztatu. Panował zgiełk. Mieszkańcy walczyli z żywiołem podając sobie wiadra z wodą i ratując dobytek. Vuko Athelwine kierował akcją, krzycząc i wydając rozkazy. Nikt na zapłakanych chłopców nie zwracał uwagi, którzy teraz przeciskali się po między ludźmi aż do sterty leżącego drzewa, gdzie stał Ëron. Starzec opuścił swoje zmarszczone oblicze na chłopców i od razu rozpoznał, że coś jest nie tak.
- Mama.. - powiedział jeden z bliźniaków.
- Nie żyje - dokończył drugi.
Ëron uniusł wzrok i spojrzał na zachodnią wierzę, z której właśnie wyszła w samej koszuli nocnej Eilen Gudleif, piastunka wnuków Jarla. Prowadził ją najstarszy syn Ingrid, Agnar, a na rękach niosła małego, rozpłakanego Talarda.
Starzec chwycił za rękę przebiegającą Stÿrię
- Zajmij się chłopcami i tamtą kobietą - powiedział twardo i ruszył przez tłum podpierając się kijem w kierunku wieży.


Herdull razem z Ülfur’em, miejscowym katem, utorowali sobie drogę przez korytarz obok jadalni. Gaszono już tam pożar, ale ściany były nadal gorące a bale podtrzymujące strop czarne jak węgiel. Pod nogami chlupotała woda. Obaj wynosili volvę z zadymionych podziemi. Dym piekł bezlitośnie w oczy, nos i gardło, nie dając szans na złapanie tchu.
Gdy wyszli z budynku, wreszcie mogli z ulgą zaczerpnąć świeżego powietrza. Smród spalenizny ustąpił na rzecz zapachu wilgotnego poranka, błota i chlewu.
Razem ułożyli volvę w podcieniach, na klepisku. Żyła, ale była nieprzytomna.
- Ëron woła ciebie i każdego thenga do komnat Ingrid - powiedział stojąc obok Hringür Galer, stajenny. Miał rozdartą koszulę i był umorusany sadzą - Nie mogłem znaleźć Liefa ani Kane’a - dodał.
Herdull dźwignął się z kolan i rozejrzał. Mieszkańcy i woje opanowywali sytuację. Kilka osób na dziedzińcu siedziało zmęczonych. Vuko jeszcze walczył przy warsztacie ze swoimi ludźmi, ale było to już tylko dogaszanie.
Swąd pożaru musiał ponieść się po okolicy. Z pewnością w obu obozach wiedziano już, co tu zaszło.
Ülfur klęcząc nad volvą skinął Herdullowi głową.
- Poradzimy sobie. Idź.
 

Ostatnio edytowane przez Martinez : 21-09-2015 o 15:39.
Martinez jest offline