Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2015, 16:45   #20
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Do końca rozmowy, w jakiej druidka z jaśniepanem uczestniczyli, doczekał siedząc z miłym i wielce wygadanym staruszkiem przy stole z grubo ciosanej dębiny. Przerywać nikomu przecież nie wypadało.

- Do dziś - Walfen sączył spokojnie piwo i wykładał swoje mądrości dziadkowi. - mój drogi w gwarzeniu nad kuflem towarzyszu, pamiętam mądre i godne przywołania rady ojca mego, którem zapamiętał co do słowa i którymi się bezwzględnie w życiu nawykłem kierować. Dla przykładu: kto sobie z rana strzeli, dzionek cały się weseli. Albo...

Staruszek spał z siwiuteńką czupryną wtuloną w opróżnioną miskę kaszy. Słyszeć więc Zarzeczanina nie mógł, z czego się Walfen akurat cieszył, bo poniekąd go nie ignorował, z pewnością zaś nie przerywał mu, słowem jednym szyku zdania mu nie burząc. Nie komentował też w sposób obraźliwy i nieuprzejmy porannych przemyśleń najemnika. A było co komentować.

- Z kolei mój pradziad - jednooki mężczyzna kontynuował niestrudzenie swój monolog. - święć Kreve nad jego duszą, co to z Brugge pochodził, a Radowida Żeglarza pamięta jeszcze, zawsze z przekonaniem twierdził, że na Północy to tylko zimno, brudno, wszędzie ino zbójcy i sodomici, zaznaczał też, że siekiery w makówce łacno się nabawić. I chyba rację miał. A ty, szanowny panie, skąd swój ród wiedziesz?

Dziadyga zachrapał, wyszorował zarośniętym policzkiem resztki z półmiska.

- Niewątpliwie - Walfen zawahał się. - Niewątpliwie jest tam niezwykle pięknie. I prawo i porządek pod uwagę biorą w tamtych okolicach wszyscy, każden jeden, choćby był napity. Ale sam widzisz, tutaj nikt niczym się nie martwi, tylko śnieg szpadlem przerzuca. A bestie grasują i mordują. Na razie jednego włościanina ubiło, ale jak znam te potwory okrutne, niejeden jeszcze z żywotem się pożegna. Słuchajże... nie jest ci aby niewygodnie?

Siwiutki amator jednostronnych konwersacji wymamrotał coś przez sen, przekrzywił łeb, chrapnął. Walfen postanowił, że coś z tym zrobi, że warunki snu dziadydze jakoś poprawi. Ujął więc jego głowę w wielkie jak szynki łapska i delikatnie obrócił staruszka obliczem w drugą stronę. Sam zaś ujął zydelek i przeniósł się na drugą stronę stołu. Do pleców przecież mówił nie będzie.

- Ale do czego zmierzam. - Usadowił się wygodnie i upił z kufla mały łyczek. - Pomijając oczywistą prawdę, jaką jest moja grzeszna ciekawość i w mniejszym stopniu chęć zarobku, zamierzam uchronić kolejnych miejscowych, w tej liczbie i ciebie mój druhu, od okrutnej śmierci. Tak mi dopomóż Kreve. Niech to szlag, gdzie jest ten cholerny karczmarz? - zaburczał i potoczył się do szynkwasu, skąd krótka była droga do stolika druidki, do którego to naganiała ich, to jest Bryndena i Walfena, dłonią masywną nie mniej, niźli walfenowa. Tak to wyszło, że pojedli i uradzili co trzeba prędko, więc kolejnego kufelka Walfen nie poznał. Ino się kulisty po owinięciu w zimowe szmatki stał i w czasie dość krótkim wyległ na zewnątrz, zapadając się w głębokich zaspach śniegu aż po pas, przynajmniej tam, gdzie miejscowi uwinęli się z mniejszą gracją i zapałem. Na ruszenie ku dziurze w ostrokole się zgodził, bo i po szemrać by miał, to jedynie podreptał za towarzyszami, rozglądając się bacznie na boki i patrząc, co to się we wsi wyczynia.


 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 06-09-2015 o 16:51.
Fyrskar jest offline