Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2015, 17:32   #281
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
COLLINS, FOX


Płonący budynek dawał sporo światła rzucając blask na sad, którym tutaj przyszli. Sad, w którym krył się potwor, o czym wiedzieli.

Gdzieś pomiędzy drzewami. Raz ich przepuścił, ale czy zrobi to drugi raz? A pistoletowa kula wydawała się być mało skutecznym rozwiązaniem w przypadku czegoś takiego.

Rozejrzeli się dokładniej po okolicy. Jak stanęli twarzą do płonącego domu, po lewej stronie zaczynała się rzeka. Ta sama, nad którą kawałek dalej przebiegał most. Po drugiej stronie jej nurtu znajdowały się tylko pola uprawne pełne kukurydzy.

Kukurydza rosła też na prawo od nich. Wysokie, wzbudzające lęk pole, na którym mogło czaić się pradawne zło. Po drugiej stronie domu, kilkadziesiąt metrów dalej, też. Za ich plecami sad.

Za sadem widzieli ogień, ktoś chyba podpalił rezydencję, od której zaczęło się ich umieranie i ten koszmar.

Widzieli też łunę pożaru za polem kukurydzy na prawo od domu.

Musieli zdecydować, gdzie chcę pójść, lub zostać na miejscu. Przeczekać.



ORTIS, JORDAN

Sierp przy pasku Ortis wabił.

Czuła to. Czuła go jak świadomą istotę.

Miała wrażenie, że metal, nawet przez warstwę ubrania … narzuca jej swoją wolą.

Wabi. Kusi. PrzyciÄ…ga. Absorbuje uwagÄ™.

Zaczęła czuć potrzebę … przelewania krwi. Niewysłowione pragnienie sięgnięcie po broń i otworzenie jej ostrzem gardła Jordan.

Stała przez chwilę tłumiąc swoje emocje i wtedy zza rogu wyłonił się on.

Potężny mężczyzna o imponującej masie ciała, półnagi i zabryzgany krwią. Jego bardziej tłuste niż muskularne ciało dymiło w chłodnym, nocnym powietrzu.

Gigant spojrzał w ich stronę. Doskonale widoczne w blasku płomieni stanowiły idealny cel.

- Ekkosz! – usłyszały jego krzyk i bestia ruszyła do szarży.

Miały wrażenie, że ziemia drży pod stopami biegnącego mężczyzny. Ich serca zaczęły bić szybciej, a sierp przy boku Ortis zaśpiewał w jej Glowie serenadę krwi.

[i] Ujmuj mnie! Zarżnij go! Wylej z niego krew! [/]

Krzyczał głos w jej głowie.

Nadal mogły uciec.

Pobiec w stronę widocznych niedaleko drzew – jakiegoś sadu, zza którego widziały łunę innego pożaru. Popędzić w przeciwnym kierunku i spróbować zgubić potwora gdzieś po drugiej stronie rezydencji, którą podpaliły. Lub też popiec w stronę szarżującego przeciwnika, wykorzystać swoją zwinność, minąć go i uciec gdziekolwiek indziej.

Mogły też spróbować walki. Już jedną z bestii pokonały, więc kto wie, czy nie udałoby się im pokonać drugiej.

Tak czy siak musiały działać szybko.

VILL

Vill ruszyła by obejść dom z przeciwnej strony i dotrzeć do innych uczniów przed wielkoludem. Spóźniła się jednak nie doceniając chyba jego szybkości.

Skryta za rogiem widziała całą scenę doskonale. Ortis i Jordan odwrócone do niej plecami i patrzące w stronę ruszającego do szarży wielkoluda.

Cholera, gdyby była bliżej lub miała broń palną, sprawa byłaby załatwiona tutaj, w tej chwili. A tak, znów musiała podejmować decyzje, co dalej?
 
Armiel jest offline