Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Åšwiat Mroku > Archiwum sesji RPG z dziaÅ‚u Horror i Åšwiat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-09-2015, 17:32   #281
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
COLLINS, FOX


Płonący budynek dawał sporo światła rzucając blask na sad, którym tutaj przyszli. Sad, w którym krył się potwor, o czym wiedzieli.

Gdzieś pomiędzy drzewami. Raz ich przepuścił, ale czy zrobi to drugi raz? A pistoletowa kula wydawała się być mało skutecznym rozwiązaniem w przypadku czegoś takiego.

Rozejrzeli się dokładniej po okolicy. Jak stanęli twarzą do płonącego domu, po lewej stronie zaczynała się rzeka. Ta sama, nad którą kawałek dalej przebiegał most. Po drugiej stronie jej nurtu znajdowały się tylko pola uprawne pełne kukurydzy.

Kukurydza rosła też na prawo od nich. Wysokie, wzbudzające lęk pole, na którym mogło czaić się pradawne zło. Po drugiej stronie domu, kilkadziesiąt metrów dalej, też. Za ich plecami sad.

Za sadem widzieli ogień, ktoś chyba podpalił rezydencję, od której zaczęło się ich umieranie i ten koszmar.

Widzieli też łunę pożaru za polem kukurydzy na prawo od domu.

Musieli zdecydować, gdzie chcę pójść, lub zostać na miejscu. Przeczekać.



ORTIS, JORDAN

Sierp przy pasku Ortis wabił.

Czuła to. Czuła go jak świadomą istotę.

Miała wrażenie, że metal, nawet przez warstwę ubrania … narzuca jej swoją wolą.

Wabi. Kusi. PrzyciÄ…ga. Absorbuje uwagÄ™.

Zaczęła czuć potrzebę … przelewania krwi. Niewysłowione pragnienie sięgnięcie po broń i otworzenie jej ostrzem gardła Jordan.

Stała przez chwilę tłumiąc swoje emocje i wtedy zza rogu wyłonił się on.

Potężny mężczyzna o imponującej masie ciała, półnagi i zabryzgany krwią. Jego bardziej tłuste niż muskularne ciało dymiło w chłodnym, nocnym powietrzu.

Gigant spojrzał w ich stronę. Doskonale widoczne w blasku płomieni stanowiły idealny cel.

- Ekkosz! – usłyszały jego krzyk i bestia ruszyła do szarży.

Miały wrażenie, że ziemia drży pod stopami biegnącego mężczyzny. Ich serca zaczęły bić szybciej, a sierp przy boku Ortis zaśpiewał w jej Glowie serenadę krwi.

[i] Ujmuj mnie! Zarżnij go! Wylej z niego krew! [/]

Krzyczał głos w jej głowie.

Nadal mogły uciec.

Pobiec w stronę widocznych niedaleko drzew – jakiegoś sadu, zza którego widziały łunę innego pożaru. Popędzić w przeciwnym kierunku i spróbować zgubić potwora gdzieś po drugiej stronie rezydencji, którą podpaliły. Lub też popiec w stronę szarżującego przeciwnika, wykorzystać swoją zwinność, minąć go i uciec gdziekolwiek indziej.

Mogły też spróbować walki. Już jedną z bestii pokonały, więc kto wie, czy nie udałoby się im pokonać drugiej.

Tak czy siak musiały działać szybko.

VILL

Vill ruszyła by obejść dom z przeciwnej strony i dotrzeć do innych uczniów przed wielkoludem. Spóźniła się jednak nie doceniając chyba jego szybkości.

Skryta za rogiem widziała całą scenę doskonale. Ortis i Jordan odwrócone do niej plecami i patrzące w stronę ruszającego do szarży wielkoluda.

Cholera, gdyby była bliżej lub miała broń palną, sprawa byłaby załatwiona tutaj, w tej chwili. A tak, znów musiała podejmować decyzje, co dalej?
 
Armiel jest offline  
Stary 09-09-2015, 11:11   #282
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Dojście do dalszego pożaru wymagało przejścia przez pole kukurydzy, a Jim wciąż pamiętał to pole za rzeką, gdzie zginęli jego towarzysze. Wzdrygnął się mimo woli.

Jeśli chcieli odnaleźć kogoś z grupy musieli przejść przez sad. Nie było wyjścia. W sadzie przynajmniej mieli większe pole widzenia. W kukurydzy, ktoś mógłby podejść na odległość ramienia i nawet by tego nie zauważyli. Co prawda w sadzie był potwór, ale nikt nie powiedział, że jest tam dalej, a po za tym już go widzieli, a znane niebezpieczeństwo nie przeraża tak bardzo, jak nieznane.
- Lori … musimy wrócić do rezydencji. Wypatruj tego stwora z sadu, by nas nie zaskoczył. Trudno musimy z nim walczyć. Wolę to niż tą kukurydzę. Tu przynajmniej coś widzimy.

Rewolwer schował za pas. W ręku miał siekierką, a w drugiej pokrywkę od żeliwnego garnka, jako tarczę. Nadawał się idealnie na parodię rycerza.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 09-09-2015, 16:17   #283
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Zaczynała tracić rozum...chyba. Tak się przynajmniej Lillian wydawało. Co należało do niej, a co szeptał przeklęty sierp? Jawa i sen poczęły się przenikać, świat przesłoniła szkarłatna łuna. Przelewające się przed oczami kolejne fale szaleństwa nabierały mocy. Chaotyczny sztorm, mącący obraz i myśli nie pozwalał na odgonienie od siebie wciąż jednego i tego samego, natrętnego pragnienia.

Krew…

Chciała poczuć krew, posmakować jej. Napełnić usta metaliczną czerwienią, pławić się w niej. Rozmazać po twarzy i ramionach wciąż parujące smugi, stygnące równie szybko co ciało z którego je wytoczy. Już wkrótce.

Śmierć …

Nic na świecie nie liczyło się bardziej, niż możliwość wyduszenia z kogoś resztek świadomości. Patrzenia jak wije się w agonii u jej stóp, a życiodajna posoka wylewa się z jego ciała tworząc mrugającą filuternie kałużę. Widziała ją oczyma wyobraźni. Wizja była tak silna, że prawie mogła dotknąć lepkiej powierzchni.

Agonia…

Fizyczna potrzeba na granicy ekstazy i szaleństwa. Spełnienie jakiego Ortis nie doznała i nie dozna nigdy, jeśli nie sięgnie za pasek i nie dobędzie broni. Nie zespoli się z nią w śmiertelnym akcie równie pięknym i upajającym co seks z ukochanym. Połączenie idealne. Pasowali do siebie - ona i szepczący jej do ucha głos. Czuła na swoich ramionach widmowe dłonie, ciepłe. Kojące. Wszystko będzie dobrze, wszystko się uda…

Ujmij mnie!

Lillian przełknęła ślinę starając się zignorować przyspieszone tętno stojącej tuż obok dziewczyny. Słyszała je, mogła wyczuć subtelne drgania powietrza. Tak samo jak głuche dudnienie szarżującego potwora. Spojrzała w końcu na Jordan, a w jej oczach zobaczyła coś, co na moment odegnało czerwony amok. Na dnie czarnych źrenic ujrzała determinację i złość. Jej towarzyszka również nie chciała już uciekać.

-Weźmiemy go z dwóch stron - szepnęła, delikatnym ruchem głowy wskazując lewy bok wroga. Pójdzie z lewej, zawsze tak jakoś wszystko robiła niepoprawnie. Musiała się skupić. To olbrzym był wrogiem, nie Suki. Suki to sprzymierzeniec, nie może zrobić jej krzywdy. Ten drugi jest większy, ma w sobie więcej juchy. Więcej juchy to większa przyjemność.

Odsunęła się i ruszając w swoją stronę odwinęła materiał którym chwilę wcześniej obwiązała metalową rękojeść. Zaciskając na niej palce poczuła jak jej twarz rozciąga szeroki uśmiech.

Musiała zabijać... oboje tego chcieli.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 09-09-2015 o 16:53.
Zombianna jest offline  
Stary 09-09-2015, 17:35   #284
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Ciągła ucieczka nie miała sensu.
Skoro zaczęły walczyć z tym opętanym miastem i jego mieszkańcami nie mogły się ot tak wycofać. Nie mogły.

Były niemal jednomyślne. Ortis wypowiedziała na głos plan, który był pierwszą myślą Suki. Musiały postąpić zgodnie z planem, który narodził się jednocześnie w obu głowach.
Lillian uzbrojona w śmiercionośny sierp nie czekała nawet na odpowiedź koleżanki.
Jordan nie miała zamiaru odpowiadać.
Ruszyła na prawo w jednej dłoni trzymając spray w drugiej zapalniczkę. Miała wielką ochotę przypalenia paskudnej gęby wielkoluda.

Ktoś musiał zginąć. To było pewne.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline  
Stary 09-09-2015, 18:39   #285
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
W zasadzie miała nadzieję, że podpalą pole kukurydzy, ale jak potem by uciekli przed ogniem?
Pokiwała głową na stwierdzenie Jima, ale dodała:

- Zaczekaj, muszę zrobić z czegoś pochodnie. Jak napatoczy się to upiorne drzewo to podpalę i jedno i drugie. Tak czy inaczej pewnie też ma jakąś maskę na gębie. Trzeba ją zniszczyć. - i za chwilkę dodała rozglądając się za suchymi kolbami czy liśćmi kukurydzy z brzegu pola, na pochodnie - Będę tym rzucać w monstrum i mam nadzieję, że trafię. Zresztą chciałabym tutaj wszystko puścić z dymem. Ogień oczyszcza najlepiej!

Ruszyli dopiero kiedy Loretta zgromadziła 5 jej zdaniem solidnych wiązanek.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 10-09-2015, 02:25   #286
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
- Szlag... - mamrotała cicho pod nosem. - Zaje*ie was... Rozerwie... Nie macie szans... Tępe cipy... Spier*alajcie...

W jej głowie ścierały się dwie skrajności. Zarazem chciała i nie chciała ich śmierci. Bała się angażować, choć wiedziała, że po obserwacji krótkiej i krwawej walki będzie musiała podjąć jakieś akcje. Nie mogła też pozwolić, by monstrum je wszystkie zabiło. Na kocioł walki bezpośredniej mógł nadać się kocioł eksplodującej czary ognia. W końcu słoik z czystym alkoholem wyśmienicie zajmie się wszystkim z czym się zetknie. Sięgnęła do swojej torebki, by wyciągnąć słoik i bluzkę na zmianę.

- 600 dolców psu w dupę... Bosko wyglądałam w tej bluzce. H*j... Jak już stąd wyjdę, kupie sobie nową...

Z bólem serca rozdarła drogi i lekki materiał wyszarpując z niego odpowiedni pasek. Fragment zakręciła między szkłem a wieczkiem. Była względnie gotowa. Ostrożne podejście, zapalara, ciśnięcie, taktyczny odwrót, a walka dobiegnie końca... Choć nie wiadomo z jaką konstelacją żywych i martwych. Mogło to komplikować sprawę, lecz odrobina elastyczności i dobrej woli wyciągnie nawet z kolejnego bagna. Ilość ofiar była jednak dość istotnym kryterium.

W końcu gdzie trzech się bije, to czwarta korzysta, nie?
 
Proxy jest offline  
Stary 11-09-2015, 10:12   #287
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
COLLINS, FOX


Ruszyli w ciemność sadu. Już raz przeszli pomiędzy tymi niskimi drzewami o pobielonych pociemniałym wapnem pniach. Tymi drzewami o paskudnych gałęziach, wyglądających niczym powykręcane szpony lub macki. Albo paluchy.

Szli szybko, chociaż starali się zachować ostrożność.

Za nimi płonął dom modlitw, przed sobą też widzieli płomienie. Wabiły ich, niczym blask żarówki ćmy.

Byli w połowie drogi, kiedy zorientowali się, że coś tam się dzieje. Jakieś gwałtowne i brutalne sceny.

Potwór wyskoczył nagle. Wynurzył się spomiędzy drzew wyrywając im okrzyki przerażenia z gardeł.

Paskudny, czarny, przygarbiony kształt wyciągający po nich swe diabelskie szpony!

Zapalona pochodnia zadrżała w rękach Fox, ale na widok płomienia … stwór cofnął się… zawahał…


ORTIS, JORDAN

Wybrały walkę.

Oskrzydliły olbrzyma.

Z jednej strony Jordan z improwizowanym miotaczem ognia.
Z drugiej Ortis, z … sierpem. Z czystą, brutalną, niepowstrzymaną falą złą i brutalności prowadzącego jej rękę!

Jordan użyła farby i ognia. Płomień poparzył brodę maniaka, lecz ten nie zatrzymał się. Dopadł smagającego ogniem dziewczynę, złapał za rękę z nadspodziewaną szybkością pociągnął ze zwierzęcym rykiem, wyrywając kości ze stawu.

Suki wrzasnęła z bólu i byłaby upadła, gdyby nie olbrzym, który przyciągnął ją do siebie, pochwycił w potężnym uścisku.

Ortis stała, patrząc obojętnie, jak pokraka chwyta jej koleżankę. Przez jej mózg przebiegały straszliwe obrazy krwi, rzezi, masakry, ciętych ostrzami ciał, otwierających się bezwstydnie przed stalą sierpa.

Potem skoczyła. Sierp zaśpiewał przecinając powietrze. Tnąc ubranie i ciało olbrzyma, wbijając się przez mięśnie w głąb, krusząc kości, przebijając organy wewnętrzne. Olbrzym nie przestawał jednak zgniatać jordan zupełnie bezsilnej w jego uścisku.

Suki czuła, jak pękają jej kości, jak potworny uścisk miażdży jej ciało. W końcu napłynęła upragniona ciemność. Olbrzym odrzuciłtru7dne do rozpoznania szczątki i odwrócił się w stronę drugiej napastniczki, nie zważając na zadane sierpem rany.

Ortis zatraciła się. Zagubiła w odmęcie szaleństwa. Szarpała i cięła. Nagle wokół niej wybuchły płomienie, a ich blask był ostatnim, co ujrzała Ortis.

Moc przeklętego sierpa pochłonęła dziewczynę, zawładnęła jej ciałem i umysłem, jak wcześniej – o czym wiedzieć nie mogła – zawładnęła Goro.

VILL

Zrobiła to!

Podeszła na odległość, która dawała jej szansę i w momencie, kiedy olbrzym odrzucił martwą Jordan, cisnęła butelką trafiając go w plecy.

Płomień rozlał się natychmiast. Olbrzym ryknął przeraźliwie. Zamachał łapami.
Ortis też oberwała, lecz w przeciwieństwie do poczwary, cofnęła się trzy kroki. A z każdym krokiem w tył, coraz mniej przypominała siebie.

Na jej twarzy pojawiła się maska. Na głowie kapelusz. Ubranie zmieniło w doskonale znany Vill strój.

Przed nią stał Żniwiarz. Ten sam, przed którym tyle razy już się ukrywała.

Płomienie na jego szatach przygasły, za to płonący olbrzym, w spazmach ruszył w stronę parku. Tam dopadły go do tej pory ukrywające się maszkary, obaliły na ziemię i nie zważając na ogień, zaczęły rozrywać na strzępy.

Żniwiarz stał nieruchomo, otoczony dymem. Sierp w jego prawicy ociekał świeżą krwią. Demoniczna istota spoglądała prosto na Vill, po czym skinęła głową i odwróciwszy się ruszyła do parku, by dorżnąć rozrywanego na strzępy olbrzyma.

COLLINS, FOX


Udało się im przytrzymać bestię z sadu na odległość i przejść przez niego bezpiecznie. Ujrzeli, jak Żniwiarz odszedł pozostawiając Vill. Dziewczyna stała na tle rezydencji, w której z okien dwóch pomieszczeń widzieli płomienie.

Coś było nie tak. Bardzo nie tak.

Czemu poczwara znów polowała? Przecież ją załatwili? Widzieli nawet zwłoki Goro, które wtedy ukazały się po rozbiciu maski. Czemu paskuda nie zaatakowała Vill?

Nie mogli jednak zbyt długo pozostawać w ukryciu. Bestia z sadu była tuż za nimi. Czaiła się pomiędzy drzewami. Wiedzieli, że przyjdzie do nich, jak tylko stracą pochodnie.
 
Armiel jest offline  
Stary 14-09-2015, 09:24   #288
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Silne przeżycia potrafiły zmienić ludzi. Wydobyć z nich wszystko co najlepsze, ale także i najgorsze.

Jim nie zapomniał, jak w szkole zachowywała się Loretta, a jednak dziewczyna potrafiła wykrzesać z siebie hart ducha i odwagę, by walczyć o życie, a także empatię by współdziałać.
Ale Tera Vill? Jak ona sobie poradziła? Dlaczego potwór jej nie zaatakował? Czy możliwe, że już nie była sobą? Że stwór ją opanował zamieniając w kolejnego potwora? To było bardzo prawdopodobne.

Nie mogli zostać na miejscu, a przed nimi czekał wróg, walka i pewnie śmierć, bo czyż można walczyć z wrogiem, który wciąż się odradza? Gdzie jest Ekkosz? Musieli odciąć głowę tej hydry, jeśli mieli mieć cień szansy na przeżycie.
- Lori nie podoba mi się to. – wskazał głową na Vill – Pewnie już ją opanował. Na razie mam jedna kulę i trzeba ją zachować dla workogłowego.
Mówił trochę nieskładnie i głos mu drżał ze zdenerwowania.
- Musimy podejść bliżej, bo zostać tu nie możemy. Uważaj na Terę i trzymaj się za mną. Postaram się ściągnąć atak na siebie, wtedy będziesz miała większą swobodę działania.

Jednak nim ruszył Jim odwrócił się w stronę Loretty. Wyciągnął prawą rękę i objął dziewczynę w pasie. Przyciągnął ją do siebie i gdy ich ciała przylgnęły do siebie pocałował ją. Po prostu. Na kilka sekund przycisnął usta do jej ust.
- Jeśli zginę uciekaj. Obojętnie gdzie. Rzuć wszystko i gnaj przed siebie byle dalej stąd. – powiedział przerywając pocałunek.
Jim patrzył wprost w oczy Loretty. Był poważny i smutny, gdy dodał z naciskiem.
- Obiecaj mi to.
Płomienie pochodni rzucały migotliwe cienie na ich twarze, a w pobliżu czaił się potwór.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 15-09-2015, 13:32   #289
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Zdecydowanie coś było nie tak. Strach na wróble nie zainteresował się Terą. Ba, nawet wydawał się do niej kiwać głową.
Czy to naprawdę była Tera? A może w tej chwili ten cały Ekkosz produkował ich klony, albo nakładał na swoje potwory jakąś iluzję, albo faktycznie przechwycił jej wolę?

Stanowczo zgadzała się z Jimem. Musieli ostrożnie sprawdzić co się dzieje. Ostrożnie i z nieufnością. Również z powodu powrotu stracha na wróble. Czy był to ten sam? Jeśli tak to nie znajdą pewnie ciała Goro...

Loretta była już zmęczona tym całym uciekaniem.
To dlatego nie zaskoczył jej pocałunek Jima. Kiedyś, za choćby próbę pocałunku zatłukłaby go na śmierć. A teraz... teraz to było pożegnanie. Tak czy inaczej. Nie mieli odwrotu, nie było innej drogi niż ta, którą podążali.

Nie czuła już strachu. Popadała powoli w pewnego rodzaju obojętność. Jak kamikadze. Ile jeszcze potworów zdołają zatłuc? Ile jeszcze mają uciekać? Gdzie był ten cały Ekosz? Kiedy będzie koniec?
Jeśli Tera nie była Terą lub dała się opętać, to ją zabije. Dłoń mocniej zacisnęła się na pogrzebaczu i pochodni.

Wszystko należało spalić. Całe to przeklęte miejsce!
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 16-09-2015, 03:01   #290
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Zmieniła się... Je*ana Ortis zmieniła się w Żniwiarza! Miała przecież zginąć w walce, albo w płomieniach!

- Co do h*ja... - wymamrotała Vill pod nosem z kwaśną miną.

Kim właściwie był Żniwiarz? Sługusem Ekkosza? Jego... Jakimś awatarem? Czy może dokładnie jego osobą? Nie mogła tego roztrzygnąć, choć jego skinięcie głowy wskazywało, że jest czymś więcej niż maszkaronem, które wcześniej widziała. Z grzeczności wypadałoby się zapytać z kim ma przyjemność mordować pozostałą dwójkę rówieśników, jednak od ostatniej rozmowy z Ekkoszem, ten stał się niezbyt rozmowny.

- No zaje*iście to wymyśliłeś... I teraz niby co? - mimo wszystko wycedziła z irytacją do niewidzialnego przyjaciela. - Nie wpier*alaj mi się z tym strachem na wróble w moją działkę... Ja je*ie...

Przykrywka się zje*ała. Była perfekcyjna, ale się zje*ała. Ekkosz niczym nie podejdzie do ognia a jedyna wtyka w postaci Vill właśnie została skategoryzowana jako "a tej to, kur*a, czemu nie rozszarpują?". Trzeba było improwizować, a swojego biletu powrotnego Tera nie miała zamiaru oddać maszkaronom. Sama musiała to zrobić i pozbyć się ostatniej dwójki. Musiała wkupić się w ich łaski. Żaden tekst w takiej sytuacji nie był do przepchnięcia. Musiał to być czyn. Najlepszym byłoby zaszlachtowanie któregoś maszkarona, albo samego Żniwiarza. Niestety nie było to możliwe do wykonania z powodu braku odpowiedniej broni. Gdyby miała drugi słoik z alkoholem... Zabicie nie wchodziło w grę. Lecz... Odwrócenie uwagi, które spowoduje śmierć Żniwiarza wydawało się całkiem sensowną opcją. Coś, od czego można byłoby zacząć sensowną rozmowę ze swoimi ofiarami.

Szybki plan: Wykorzystanie farby na twarzy, udawana ślepota, zemsta na Ortis w postaci Żniwiarza i odwrócenie jego uwagi, by tamci mogli coś z nim zrobić.

- Nie spier*ol mi tego, proszę cię... - rzuciła raz jeszcze do wiadomości Ekkosza szukając puszki z farbą Jordan. - Chcesz ich martwych, to daj mi to zrobić.

Patrzenie na jej flaki sprawiało, że było jej niedobrze. Z obrzydzeniem odwracała wzrok od zmasakrowanego ciała. Gdy miała już rekwizyt w dłoni wystarczyło zgapić miotacz ognia i zbliżać się do Żniwiarza podobnie jak ocalali. Oby z takiej okazji zrobili coś produktywnego...

- Wracaj tu suko! - wrzasnęła nerwowo rozpoczynając teatrzyk. - Zapłacisz mi za to! Zapłacisz mi za to, co mi zrobiłaś! Suko! Nie wybaczę ci! - krzyczała w koło wchodząc w rolę i minę numer 6.
 

Ostatnio edytowane przez Proxy : 16-09-2015 o 03:04.
Proxy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172