Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2015, 19:40   #106
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Pomieszczenie było ciche i dostojne. Nie miało w sobie nic z nowoczesnego laboratorium, raczej klimat starodawnych bibliotek. Rząd foteli oplecionych kablami znamionował zastosowanie zaawansowanych technologii, ale w oczach kogoś znającego sekrety Cybertronicu wyglądały one lekko archaicznie. Mallory przeszedł przez próg sondując swoimi zmysłami całe pomieszczenie. Po chwili opuścił lufę swego karabinu i bezszelestnie zaczął iść do przodu. Czuł pulsowanie maszynerii i prawie widział linie mocy zasilających oprzyrządowanie. Smakował wszystkimi zmysłami jakieś dziwne rodzaje energii, które zdawały się być uśpione w tym pomieszczeniu. Pod skórą czuł lekkie mrowienie i wiedział, że moc, która tutaj drzemie w rekach kogoś przeszkolonego mogła by obrócić góry w perzynę. Zafascynowany nieomal zaniedbał ostrożności. Przesunął karabin na plecy i sięgnął dłonią do najbliższego stanowiska. Wszystko było tu jakieś dziwne, wypaczone i obce lecz on wiedział do czego służy każdy z mechanizmów. Wiedza pojawiała się w jego głowie w jakiś dziwny sposób. Jak sen, jak wspomnienia z jakiegoś poprzedniego życia. Widział mrocznych kapłanów formujących tu umysły swoich sług. Co dziwniejsze wiedział to i znał zasady jak to zrobić. Jak gdyby potencjał wiedzy nagromadzony w tym plugawym, prymitywnym sprzęcie w jakiś sposób znalazł dojście do jego umysłu i powoli się tam przesączał. Pewna cześć jego jestestwa kazała mu wrzucić tu zapalające zabawki Sary i uciekać gdzie pieprz rośnie lecz szybko została zakrzyczana przez resztę.

„Taki potencjał! Taka moc! I to w rekach takich idiotów. Marnowanie takich zasobów! Wiem, że wojna jest potrzebna. Bez wojny nie było by postępu lecz można by to było zorganizować o wiele lepiej.”

Musnął delikatnie palcami mijany panel dotykowy i schylił się, przechodząc pod kablami zwisającymi z sufitu jak węże z wenusjańskiej dżungli. Trącił hełm podłączony do najbliższej maszyny. Hełm, który na pewno nie pasował by na żadną ludzką głowę. No chyba, że posiadała by parę rogów.

Jego wzrok przyciągnął fotel, choć raczej właściwsze było by określenie tron, wieńczący koniec sali. Zbliżając się do niego zrozumiał w jednym błysku intuicji, że całe to pulsowanie energii właśnie tam ma swoje źródło. Wszystkie mijane po drodze maszyny podłączone były do tej jednej. Siedzący tam osobnik mógł nie ruszając się z miejsca słać swe myśli-rozkazy do wszystkich podległych mu maszyn. Tron aż pulsował obietnicą. Obietnicą wiedzy niezmierzonej. Niepodległej ludzkim regułom, nie związanej zakazami Bractwa czy jakimiś wymyślonymi normami etycznymi. Wiedzy gromadzonej od eonów.

Brax oblizał usta i dopiero teraz zreflektował się, że zaschło mu w gardle. Przeżył moment paniki gdy pomyślał, że jego najdoskonalsze dzieło, jego zmodyfikowane ciało odmówiło mu właśnie tu posłuszeństwa. Lecz nie, wszystkie odczyty były w normie. Właściwie to osiągały górne wartości. Był szybszy, zwinniejszy i wytrzymalszy niż kiedykolwiek. Nigdy wcześniej też nie czuł się tak świadomy. Myślał jasno i logicznie jak maszyna i emocje były jedynie tłem. Wiedział, że jedynie on jest odpowiednio przygotowany do tego co chciał zrobić.

Usiadł na tronie bez cienia wątpliwości i strachu. Poczuł nadciągająca falę energii, która zalała jego umysł. Jakaś kosmiczna moc przeniknęła jego wyćwiczony umysł jak ocean wdzierający się do akwarium. Granice zatarły się, zniknęły i Braxton nagle poczuł się straszliwie samotny.
 
malkawiasz jest offline