Marwald był zaskoczony bezpośredniością i słowami Victora, jednak jak się okazało to były tylko pozory, bo on sam tylko grał. Całość była rozrywką typu ładny uśmiech do złej gry. - Victorze von Gutmannie, jam jest sługa boży. Bóg podpowiada mi, że to co robisz pokazuje, że jesteś dobrym człowiekiem i on nad Tobą czuwa. Ci ludzie wierzą w Ciebie i z pewnością jest im z tą myślą łatwiej, tak więc jestem w stanie jak to rzekłeś "szopkę" zrozumieć. Przybywamy z dalekich stron, gdzie mutanci jeszcze nie zajęli terytorium, lecz niestety ludzie starają uporać się z innym problemem, a jest nim głód. W Armutsiedlung brakuje zapasów, ludzie umierają z głodu. Gdyby nasza wieś byłą bliżej ludzie nasycili by się i mogli stawić razem czoła temu z czym Wy się poracie. Po drodze odwiedziliśmy inne osady, ale jak do tej pory nie znaleźliśmy miejsca, które by przetrwało ten czas głodu i mrozu. To straszne co się dzieje, a z tego co na razie słyszałem w tej chwili nie ma ratunku na leczenie osób zarażonych. - śmieciarz postanowił nie wspominać o obietnicy boga, że on będzie w stanie leczyć chorych, postanowił, że gdy będzie gotowy inni zobaczą to na własne oczy, w tedy przeto uwierzą. - Pragnął bym panicza zapytać o to od kiedy wszystko to się zaczęło, jak wielu ludzi już poległo? I najważniejsze być może będzie to ciężki temat, ale co robicie z zarażonymi? |