Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2015, 23:40   #508
snake.p
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
- Otóż to! - poparł Marwalda Waightstill - spokojnie żeśmy sobie żyli, lecz tej zimy głód nam zajrzał w oczy. Do tego wilki tak rozzuchwaliły się, że do naszej wsi jak do siebie włazić poczęły. No to nasz władyka wysłał nas, byśmy kontakty ze światem nawiązali, pomocy szukać, handel może jaki rozpoczęli... - Waightstill wspomniał o tym jakby mimochodem, czuł, że niezręcznie będzie teraz o tym mówić. - A wy sami w nielichych tarapatach, jak mówicie - z mutantami. Samiśmy po drodze więcej od zimy niż owych mutantów ucierpieli. - Waightstill wciąż miał w pamięci Friedricha i jego stosunek do mutantów był niejednoznaczny. Wolał nie wspominać o osadzie mutantów. - Jako mówiłem, żeśmy żyli z dala od spraw tego świata, przeto wyjaśnijcie nam, jak to wyłożył Marwald, co u licha tu się dzieje? - Waightstilla paliło, by porozmawiać o sprawach pomocy dla ich rodzinnej wsi, jednak wiedział, że musi z tym poczekać.
 
snake.p jest offline