Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2015, 11:23   #134
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Siedemnasta doba misji

Lisowo/Futenberg
26-28 Tarsakh Roku Orczej Wiosny



Gdy wszystkim minął już kac grupa spakowała się, pożegnała i ruszyła w drogę powrotną do Futenberg. Lisowszczycy byli nieco zdumieni nagłym odejściem najemników, lecz nie protestowali; w końcu nie była to ich sprawa. Zoja przez chwilę prowadziła ze sobą wewnętrzną walkę by pozostać w Lisowie, lecz w końcu dała za wygraną. Jej przełożoną była w końcu Ethel i bez jej zgody dziewczyna nie mogła przejąć tutejszej kapliczki; nie wchodziło to też w zakres obowiązków Gildii. Wzdychając, uzdrowicielka wysprzątała więc tylko dokładnie chatę i kaplicę, sprawdziła czy mieszkańcom nie trzeba jeszcze w czymś pomóc i pobiegła za towarzyszami.

Nikt nie przeszkodził najmitom w drodze do portalu, choć w skrytości ducha niektórzy chyba na to liczyli. Gasparowi raz czy dwa wydawało się, że widzi przemykającego wśród listowia wilka - ale mógł to być jedynie cień. Gergo przeprowadził towarzyszy przez portal i - pomijając krótką potyczkę z gigantycznym pająkiem, który odzyskał już siły - po kilku godzinach marszu najmici znaleźli się w Zamieci, gdzie przywitano ich z otwartymi ramionami. Od pogromu koboldy nie pojawiły się więcej w Wilczym Lesie, a mieszkańcy trzech wsi nie zapomnieli jeszcze zasług “swoich” najemników. Po obfitej zapijanej alkoholem kolacji, śpiewach i opowieściach wszyscy zalegli w spichrzu i spali jak zabici.

Po dwóch kolejnych dniach wędrówki zobaczyli zaś mury Futenberg.

Dopiero ten widok uświadomił najemnikom, że ich wspólna podróż dobiega końca. Nieledwie dwa dekadni spędzone razem wydawały się wiecznością, lecz teraz pora było wrócić do… No właśnie, do czego? Zasadniczo misja próbna została uwieńczona sukcesem - mogli zostać teraz pełnoprawnymi członkami Gildii ze wszystkimi tego profitami i konsekwencjami. Czuł to zwłaszcza Evan - w końcu z Sinarą u boku nie zamieszka przecież w gospodzie swojej protektorki i jej córek (a zwłaszcza jednej z nich), a budynek Gildii oferował tanie lokum dla swoich członków. Shavri, Kain i Gaspar mogli wrócić do rodziny, zanieść jej to, co zostało z wypłaty i zdecydować czy nadal chcą narażać skórę w walce o cudzy dobrobyt, czy też nie. Franka z kolei miała zobowiązania wobec Erica Blackwooda, a Zoja wobec macierzystej świątyni. Sinara, Marv i Gergo mogli robić co chcieli. A co chcieli? Lista zleceń w holu Gildii była pełna możliwości…

Póki co jednak najemnicy - już nie drużyna - mieli czas by odpocząć; przed Świętem Zielonych Traw nikt nie ruszał w drogę. Ustrojone wieńcami i girlandami miasto pachniało kwiatami, wypiekami i alkoholem. Wojna na północy nabierała tempa, Świątynia Triady była pełna rannych i ludzi pozbawionych dachu nad głową, lecz teraz wszyscy starali się myśleć jedynie o świętowaniu - jasnym promieniu wśród ciemnych dni. Przyszłością pomartwią się później.

 
Sayane jest offline