Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2015, 21:57   #511
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Pierwszy postanowił odezwać się Marwald. Victor odpowiedział mu bezzwłocznie, z niekrytym entuzjazmem:

- A więc mówisz że do Waszej wsi jeszcze nie doszły. Hm ... to znaczy że jest jakaś szansa. Może coś ich powstrzymuje, albo po prostu ... to kwestia czasu zanim się tam doczłapią.

Włodarz zaśmiał sie pod nosem na słowa głodu.

- Przepraszam, wiem że nie powinienem. Ale są sytuacje gdzie człowiek śmieje się przez zły. Bosz to naprawde kaprys losu, Wasza wieś głoduje podczas gdy my jedzenia mamy w bród ale i poważne zagrożenie z zewnątrz. No ale nic za darmo, straciliśmy wielu ludzi a i kontakty handlowe to i dużo żarła nam się ostało.

- Więc ...ilu Was tam jeszcze jest? Daleko to? Jeśli nie jest to jakaś wielka mieścina to może by tak.... Tu i tak ryzykujemy, a moglibyśmy mieć jakieś szanse.

Victor nie dokończył wypowiedzi, zamyślił się a z amoku wyrwały go dalsze słowa Śmieciarza.

- Od kiedy u nas tak źle? Hm... jakby się tak zastanowić to w sumie od tej zimy. Wcześniej ani sztuki ścierwa myśmy nie widzieli, ale z czasem pojawiało się ich coraz więcej. Ostatni spis, jeszcze latem pokazał ze było nas lekko ponad dwie setki. A teraz, teraz to może ze pięć dyszek nas się ostało.

Gutmann posmutniał lekko, przetarł oczy rękawem, podciągnął nosem i kontunował

- Chorzy? W sensie mutanty? Eh ... no cóż. Nie wiem czy byliście w Unter, tam się nie cackają. Za wszelakie deformacje można na szafot pójśc. Ba! Nawet jak kto ranę miał to uznawali że skaze sobie wycinał. Na przykład Pani, Pani dobrodziejko już by na skazanie poszła. Bo że niby rękę sama odcieła, i bez znaczenia że Pani dobrodziejka z zakonu i że rana nieświeża. No, ale u nas inaczej jest, nasz kapłan i znachorzy dokładają starań aby choć cześć ludzi odratować. Wyniki nie są tak dobre jakbyśmy chcieli, ale to i tak lepsze niż tratowanie każdego naznaczonego mutacją.

- "Chorych" - jak to powiedziałeś, trzymamy w odosobnieniu. Dostają wikt ale nie mogą się swobodnie poruszać. Jak który agresywniej się zachowuje to zostaje zabity na miejscu. Może to niehumanitarne, ale cóż. Takich sztuk mamy ze trzecią cześć wszystkich naznaczonych. Reszta czasami wygląda niczym koszmar senny ale nie buntuje się. Takim jakieś zajęcie na miejscu znajdujemy, co by mogli jako takie życie prowadzić. Ci zdolni fizycznie bronią nawet swojej strony muru. Niestety, nie możemy ich wypuscić z getta. Większość godzi się z takim losem, a mniejszości nie słuchamy. Serce mi się kraje jak widzę małe łkające dziecko i jego rodziców po drugiej stronie płotu, lgną do siebie, proszą, krzyczą, klną ale niestety, nie możemy narażać zdrowych. Rodzice mogliby wejść do środka, ale potrzebujemy każdej pary rąk do pracy i do obrony.

Kolejny odezwał się Waightstill, który przytaknął Marwaldowi, lecz zadał również bezpośrednie pytanie, niestety, Victor nie umiał na nie odpowiedzieć, podrapał się tylko po głowie i coś tam sklecił.

- Gdybyśmy my wiedzieli co się tutaj dzieje to bylibyśmy dużo więcej do przodu. Ale niestety nie wiemy nic ponad to że ścierwo zdążyło zalęgnąć się w całej okolicy. Co je tu przyciągnęło i dlaczego to nie wiemy. Unter jakoś sobie radzi, bo i dalej a i lepiej uzbrojeni. Gunter to nie wiem, ale ci mają osłonę, ścierwo na Unter się zatrzymuje. No a my ... my na pierwszej lini jakby. No i garnizon, ale to to wiadomo. No, ale jest szansa, mówicie że ile już leziecie? I żadnego ścierwa? To jest jakaś nadzieja!

Kolejne rzeczowe pytania zadała Victoria.

- Rannych? Rannych wbrew pozorom mało, z jednej strony to dobrze bo lekarstw mało, ale z drugiej... No wiecie, ścierwo porywa naszych. Walnie takiego przez łeb coby przytomność stracił, albo w nogę sieknie co by sie za dużo ruszać nie mógł i hajda! I już go nie ma, znika za drzewami. A nas zbyt mało na pogoń. Ich całe chmary podchodzą. Sam żem tego doświadczył, z tymże ze mnie roślejszy chłop to i sie jakoś wyrwałem. No, bez bęcków się nie obyło. Ale żyje i jestem tu a nie w ich dzikich pieleszach, Sigmar jeden wie co się w nich dzieje.

- Symbole na kamieniach? A nie, u nas .. a chyba że .. ale nie. Chociaż jest tu taki jeden, Tim - jest kamieniarzem, jeśli już ktoś miałby coś o tym wiedzieć to raczej on. A to że mutanty coś malują to mi już tym bardziej nic nie wiadomo, nie latał żodyn z pyndzlem. - zażartował.

Ostatni głos zabrał Konrad. A włodarz odpowiedział mu tonem takim jakby odpowiadał bajeczkę dla dzieci:

- Garnizon. A i owszem, z moich informacji wynika że stacjonuje tam potężna armia. Jeśli wierzyć pogłoskom - zdolna do zmiecenia z ziemi mniejszego miasta jeśli tylko ktoś wydałby taki rozkaz. Chociaż marnie wyposażona to do walki chętna jak mało kto. Jeśli szukacie pomocy czem prędzej się tam udajcie. Garnizon stoi na trakcie, a jeśli się Wam poszczęści to może i jaki oddział spotkacie po drodze i zabierze Was do swoich kwater.
Chociaż tak jak mówiłem wcześniej, bez ciosu przez leb czy innego okaleczenia się nie obejdzie. Raczej nie "pomagają" na miejscu.

- A tak na poważnie, według naszych informacji to pierwsze ścierwo właśnie stamtąd podeszło. Także, no .. tego. Możecie próbować, pewności nie mamy że to stamtąd, nikt nie podszedł nawet połowy drogi coby sprawdzić. Albo podszedł ale my nie wiemy bo już nie wrócił. Wcześniej był tam opuszczony garnizon, zasiedlili się w nim ludzie z okolicznych wiosek - głównie przestępcy, mordercy, złodzieje i inni tacy. Weszli na pustostan gdy ostatni regiment imperialnego wojska opuścił te tereny. Nie było z nimi aż tak źle, żyli sobie w dobrej odległości i nam raczej nie przeszkadzali. Chociaż karawan jakoś tak ... mniej z tamtych stron wracało. No chołota i bandytyzm, co tu dużo mówić. Nikt nie miał siły ani interesu aby się tym zająć.
 
Dekline jest offline