Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2015, 13:51   #27
mlecyk
 
Reputacja: 1 mlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłość
Jarek odprowadził towarzyszy wzorkiem, westchnął ciężko gdy zniknęli za drzwiami z napisem „magazyn”. Jeszcze dłuższą chwilę patrzył się w napis na drewnie jakby chciał przez niego zobaczyć co się dzieje, ale otrząsnął się po chwili. Raz, że to nie ładnie, dwa, że go to nie interesowało, trzy, że doskonale wiedział o czym rozmawiają… bo o czym innym mogą rozmawiać?

Usiadł na podłodze opierając się ciężko o sofę, na której leżał ranny. Przyglądał się mężczyźnie. Jak na te ciężkie czasy wyglądał nie najgorzej. Oczywiście pomijając brak nogi i ogólne wycieńczenie w tym momencie. Poza tym jednak wyglądał na czystego, dobrze odżywionego i nie zużytego przez ciężką pracę. Przynajmniej nie w dużym stopniu. Ciekawy był kim był mężczyzna, postanowił jednak dać mu na razie spokój. Widać środki przeciwbólowe zaczynały działać, ranny wyglądał na spokojnego, w końcu mógł chwilę odpocząć i się zdrzemnąć. Na pytania przyjdzie jeszcze czas.

Ach tak… czas. Zakręcił młynka palcami zawieszając spojrzenie gdzieś w oddali, znacznie dalej niż wszystkie ściany ich kryjówki. Dotarcie do kryjówki powinno zając minuty, może pół godziny. Maksymalnie. Stracili tymczasem już godzinę i nadal są z niczym, w dodatku w niepełnym składzie. Oni martwią się o rannego mężczyznę. To jego czasy, zabieranie go w przyszłość to głupota, w dodatku niebezpieczne przedsięwzięcie, którego nie wiadomo jakie będą skutki. Pomijając już to, że ten mężczyzna to ich najmniejsze w tym momencie zmartwienie. Ot smutna prawda.

Zamknął oczy. Zobaczył obrazy, lekko rozmyte. Obudziły się uczucia, jakby obce i odległe, zupełnie jakby odczytywał wspomnienia całkiem obcej osoby. Drżenie rąk, strach. Posoka spływająca po dłoniach. Gniew przykryty płaszczem obojętności i motywacji. Pchnięcie, jedno za drugim. Pot wyszedł mu na czoło, dłonie naprawdę zaczęły drżeć ponieważ następnie poczuł pragnienie, pożądanie, zobaczył za dużo, dziewczyna, śmiech, brutalność.
Wzdrygnął się i wstał nagle roztrzęsiony. Chwycił się za rozczochraną czuprynę, pociągnął za włosy.
To nie tak Jarek, pomieszało Ci się! To nie było tak, to dwie różne rzeczy, zwyczajnie, naucz się to kontrolować! – skarcił się w myślach.

Jego spojrzenie przyciągnęły stoły pełne ekwipunku. Uspokajając się powoli podszedł do nich, przejrzał wszystko z niemym zachwytem i przesadnie obojętną miną kogoś komu wydaje się, że wie co robi. Podniósł jeden z mieczy, najmniejszy jaki znalazł. Machnął nim dwa razy, uniósł nad głowę, opuścił i odłożył na stół. Był zdecydowanie za ciężki, nieporęczny. Uśmiechnął się do siebie w myślach. Sztylet w zupełności wystarczy, nie przyszedł tutaj by walczyć.


Parę minut później schody, którymi zeszli do Sali nadal były puste. U wejścia do kryjówki nie było nikogo słychać. Czas mijał nieubłaganie. Chłopak zaczynał się martwić i dostawać kręćka z braku zadań. Naszła go pewna myśl, tylko on i Pan William znali drogę do kryjówki, co jeśli temu drugiemu coś się stanie? Jak cała trójka tu trafi?

Nagle coś zobaczył, jakby sobie przypomniał, coś co go przeraziło. Zobaczył to zupełnie jak własne wspomnienie. Wielki młot uniósł się w górę, wysoko, lekko. Opadł na ziemię równie lekko, gruchnął o nią jak tona złomu zamknięta w malutkiej skrzyneczce. To nie mógł być człowiek! Żaden człowiek nie władał by tak lekko tą bronią.
Przerażony przebiegł przez całą salę w sekundę i grzmotnął pięścią w napis „magazyn”. Rycerze
- Panowie!?
 

Ostatnio edytowane przez mlecyk : 07-10-2019 o 13:06.
mlecyk jest offline