Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2015, 09:08   #14
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Czarodziejka była zachwycona. Podziwiała widoki, napawając się tym wspaniałym uczuciem wolności, jakie dawał jej lot. A w zasadzie - jakie dawał im lot. Gdzieś na skraju umysłu czuła zadowolenie Igneusa, a jego radość udzielała się i jej. Przemierzali przestworza, ale nie był to ich pierwszy wspólny lot, w jakiś sposób wiedziała o tym.
Jak przez mgłę pamiętała, że matka gasiła wszelkie jej wyobrażenia o smokach, mówiąc, że to bestie z legend i nie chodzą już po świecie. Ale jej matka była ignorantką - przynajmniej tak twierdziła Shahri - a ona sama zawsze wierzyła. Wierzyła, że w końcu spotka jakiegoś, a potem wróci z nim do domu i udowodni rodzicom, że jej sny i marzenia nie były tylko bzdurnymi mrzonkami!

Ta wiara przyniosła efekty. Miała za przyjaciela najpiękniejszego smoka na świecie - nie dało się bowiem ukryć, że Igneus był wyjątkowy. Złote łuski pod dłonią Shahri, były twarde niczym stal, a przy tym przyjemnie ciepłe w dotyku. Iskrzyły w słońcu przy każdym ruchu smoka. Czuła, jak jego mięśnie grają pod skórą, gdy frunął przez świat. Skrzydła były płatami złota rozpiętymi między delikatnymi, ale mocnymi kośćmi. Stworzenie zwróciło ku niej pysk. Inteligentne, szmaragdowe oczy śmiały się do niej i smok pokazał jej język.

Gdy Igneus zanurkował, Shahri roześmiała się. Wiedziała, że lubił takie manewry.
Potem poczuła, jak rzemienie pękają.

***

- Niee! - krzyknęła Shahri, lądując na podłodze za kontuarem.
Otworzyła oczy i błyskawicznie dotarło do niej, gdzie jest. Z przestworzy nagle przeniosła się na podłogę i górowały nad nią... meble.
Poczuła przemożny żal. Wcale nie chciała budzić się z tego cudownego snu. Chciała być tam dalej z Igneusem; latać, śmiać się, mieć smoka-przyjaciela. Najchętniej westchnęłaby smutno i spróbowała zasnąć ponownie, gdyby nie podskoczyła właśnie na podłodze, porządnie obijając sobie tyłek.
Znowu.
- Marco! Gagar! - krzyknęła lekko spanikowana. - Co się - zaczęła wstawać, ale kolejny podskok gospody obalił ją z powrotem na ziemię - au!, dzieje?!
Obok niej po podłodze poturlał się jej kij. Złapała go czym prędzej. Ze wszystkich rzeczy ta była jej najdroższa. Smok pokazał jej język, a jego oczy śmiały się do niej... albo z niej.

Wtedy do niej dotarło.
Igneus.
Srebrne zwieńczenie laski - śmieszna, animowana ozdóbka - wyglądało jak złoty smok z jej snu.
Czy ktoś stworzył ozdobę na podobieństwo prawdziwego smoka? Czy tylko jej umysł spłatał jej figla i stworzył obraz Igneusa na podobieństwo smoka, którego znała najlepiej?
Wolałaby tę pierwszą opcję, wtedy mogłaby próbować go odnaleźć.

Musiała jednak wrócić myślami do tego, co tu i teraz. Podniosła się z ziemi, wspierając się na kiju. Z trudem utrzymała równowagę na tyle, by zaprzeć się o kontuar nogami. W samą porę, bowiem kolejny wstrząs był dużo silniejszy i na pewno posłałby ją pod sam sufit. Chwilowo była więc bezpieczna, miała nadzieję, że ekipa z piętra też jakoś przetrwa to szaleństwo. Zamierzała poczekać trochę aż to się uspokoi, chyba że się nie uspokoi, ale tym będzie martwić się za chwilę.
Zerknęła w stronę okna, ale była tam tylko ciemność.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline