Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2015, 18:26   #58
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Byłem ślepy, ale teraz widzę! - wykrzyczał w swoim umyśle Ponti i uznał, że jeszcze nigdy nie był tak blisko sterówki Gehenny. Już niedługo ta krypa ruszy i skieruje się w najbliższą gwiazdę, aby spłonąć i otworzyć nieprzerwany strumień dziwu w część wszechświata zamieszkaną przez ludzkość. Nieprzebrane fale anomalitycznych uchodźców przebiją się przez mury i zasieki ludzkiej poczytalności i zaprowadzą nieskończony chaos, zło i zostanie przeprowadzony ostateczny test - ci którzy go zdadzą znajdą się w Niebie, a przegrani trafią do Piekła (lub pozostaną tu, bo to już będzie niemalże wszystko jedno).

- Chcę pomóc. Inni ukrywają się za grubymi drzwiami - ja mógłbym pomóc je otworzyć jeżeli tego sobie życzysz. Po drugiej stronie są dalsze przestrzenie, którym brakuje twojej obecności. Pozwól mi żyć, pozwól mi być sobą - daj mi wolność, a zyskasz narzędzie dla swoich dalszych działań. - Erik mówił, a życie powoli z niego uchodziło. Trzymał jednak fason, bo śmierć to dopiero początek. Żyjemy, umieramy, a potem znów żyjemy. W głębi serca Erik ostro zdziwiłby się, gdyby ten tekst zadziałał. Oculus prawdopodobnie zaraz go zamorduje, ale któż to wie? Może rzeczywiście chciał, żeby drzwi zostały otwarte? Erik szczerze chciał pomóc i nawet może i by pomógł dalej, gdyby tylko przetrwał zagładę sektora z ostatnią grupą ludzi z jakimi miał do czynienia (oprócz Spocka, ten skurwiel pewnie wykrwawi się szybciej niż później - tak jak go o to prosił Ghost, czy Torque - Erik już sam za bardzo nie pamiętał który z nich chciał śmierci Spocka). Ponti był już całkowicie spokojny i pogodzony ze swoim losem. Stał się tym kim był zanim miały miejsce wydarzenia z Old Harvest:
- To jak będzie? Umieram tu i teraz (i możesz sobie zabrać moje zwłoki, czy co tam chcesz), czy pomagam tobie i umrę później (a więc z przykrością muszę odmówić "oddania się" i najwyżej później wrócimy do tej propozycji)? - prawda była taka, że Erik Ponti już dawno oddał się wściekłości, chaosowi i zagładzie, więc nie bardzo wiedział na ile części jego dusza mogła jeszcze się podzielić. Plus nadal był z nim jego Anioł Stróż, który codziennie modlił się o niego, choć nawet on wiedział, że dusza Erika miała już swoje miejsce w Piekle - gdzieś za biurkiem w niekończącym się biurokratycznym labiryncie Kuźni Lucyfera. Prawda była taka, że Ponti był zwykłym urzędnikiem robiącym średnio znaczące prace w średnio znaczącym urzędzie, gdy ktoś ukradł mu jego długopis. Takich długopisów były setki w samym biurze, ale ten konkretny był jego długopisem. Poszukiwania sprawcy zajęły niemalże cały dzień, ale w końcu Ponti dowiedział się która kurwa przywłaszczyła jego mienie. Bo to było jego mienie - ciężko pracował za psią pensję, żeby chociażby mieć taki długopis. Wieczorem złożył odwiedziny temu zarządcy (zwącego się z jakiegoś powodu "managierem") i gdy tylko otworzył Erikowi drzwi to otrzymał cios młotkiem w sam czubek głowy. Ponti nie spoczął, aż nie wykończył drania. Wtem usłyszał krzyk jego żony, wołała:
- Ekkosz, Ekkosz! - ale stała jak wryta, jak głupia. Erik i ją uderzył młotkiem w głowę, a gdy upadła to porzucił młotek, wziął krzesło i podskoczył razem z krzesłem tak, że dwie nóżki wbiły się odpowiednio w serce i brzuch swojej nowej ofiary. Zamknął drzwi, przeszukał cały dom - brakowało dzieci, ale nie miał zamiaru na nikogo czekać. Ten pociąg już ruszał. Ponti poruszał się niezwykle szybko. Zaciągnął zwłoki do kuchni (pozostawiająć krwawe ślady), odkręcił kurki z gazem, a na drzwiach sprytnie przykleił zapałki w taki sposób, żeby ktoś otwierając drzwi odpalił je (tak samo zrobił przy oknach, na wszelki wypadek). Po czym wyszedł.

Eksplozja nastąpiła dopiero trzy godziny później. Podobno znaleziono pięć zwęglonych zwłok. W pracy sporo osób o tym mówiło, a Erik po prostu popijał z bidonu i robił swoje. Nikt go nie podejrzewał, ale wiedział, że w końcu ktoś doda dwa do dwóch, przejrzy kamery uliczne i zostaną mu zadane niewygodne pytania, na które prawdopodobnie i tak nie odpowie. Postanowił działać - zaprosił do siebie jednego ze współpracowników (był on zapalonym bibliofilem, więc Ponti przekonał go, że ma u siebie białe kruki, które chciałby wycenić i ewentualnie sprzedać). W mieszkaniu udusił go, wybił mu wszystkie zęby, zniszczył odciski palców, a na koniec zastosował taki sam manewr z kuchenką gazową. Był daleko, gdy zaczęto prowadzić śledztwo kto tak naprawdę zginął w jego mieszkaniu (oprócz dostawcy pizzy, który był zamówiony w ten sposób, żeby sobie otworzył sam drzwi).

Erik zdawał sobie sprawę, że lista osób, za które został skazany była dramatycznie skrócona. On nawet nie nazywał się Erik Ponti. To była postać z filmu o nazwie Ondskan. Fizycznie jakoś tam był podobny do głównego bohatera, a z resztą i tak jego prawdziwa tożsamość spłonęła ze zwłokami jednej z ofiar. Zawsze chciał wierzyć, że poprawi się - że będzie kimś więcej niż tytułowym Złem, ale niestety - od momentu, gdy został oszukany, zdradzony i do tego skradziono mu jedną z niewielu rzeczy (i nieważne, że nie była to droga rzecz, bo to była jego rzecz) wtedy świat przestał dla niego istnieć i zechciał jedynie zaprowadzić porządek. Każdym możliwym sposobem.

Po krótkiej chwili, gdy oko Oculusa wciąż przesączało się przez jego pole widzenia, odezwał się ponownie:
- Przydam się jeszcze żywy.
 
Anonim jest offline