Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2015, 22:31   #109
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan ze Stachem weszli do pokoju Samuela, gdzie lekarz razem z Mistrzem budował figurkę golema.
- I jak leczenie i zaręczyny o paniczu Radziwile - zapytał lekarz głosem Midorino.
- Dobra odpuść, to tylko my i pan Vilmund - mruknął Stanisław podnosząc dłoń.
- Ten tutaj odrobaczony u tamtego konowała. Prz okazji trafiliśmy na Święćkowskiego, więc może jeszcze będziemy z nim gadać. Stasieki zaręczony już. Chyba, że damy im Juliana na talerz, ale choć tak krótko go znam to kredyt zaufania ma gorszy u mnie niż Szkapa. Przede wszystkim ja się nie dziwię gachowi Angeliki, że nawiał. Jeśli go tak często naciągała na posiłki jak nas… Ile ja za to pożytecznych rzeczy bym kupił!!! Do kurwy jej nędzy!!!- wymieniał Stefan.
- Będziesz to wypominać cały wieczór?
-Bo taka kasa się jebła na jeden posiłek! I się potem jeszcze wyskoczyło kolesiowi jak Vilmund, ale mniejszy za to przemieniający się w cholernego wilkołaka! Chyba, że to jakiś Midgardzki trądzik, albo ospa! Panie Vilmund powiedzcie, że mieliście w rodzinie po prostu Chimerę, więc go wydziedziczyli. Czy coś normalniejszego niż cholerny wilkołak!!!
-Dziecko się bardzo przejęło
-wymamrotał Stach z wysilonym uśmiechem do Vilmuda.
-Pochodnię załatwię, ale widły zostały w Piastii!!!
-Zapomniałem mu dać mleka na uspokojenie….
-
- Czyli u was jak zwykle -skomentował Samuel mimowolnie się uśmiechając.
- Brawo, że dla odmiany nie spaliłeś motelu pod naszą nieobecność - wycedził Stanisław - Chyba, że mamy w szafie kogoś zakneblowanego…
- Nie, nie mam. Hmmm…. Stefan, podejdź tutaj - polecił mieszaniec. - Złóż ręce…. Tak jak Xingijczycy “na dziękuje”. Dobrze... - gdy młodszy Nowicki wykonał polecenie, Broken w nie klasnął jakby miał ścisnąć Stefanowe między swoimi. Dość mocno.*
- Co ty?! -oburzył się starszy Nowicki.
- Uspokoiłeś się? Aha. To dobrze. No chwilę zaboli ciebie i mnie w łapach. Już i tak Stanisław za często lata jak kurczak z odciętym łbem, więc nie oddawaj tak łatwo tytułu “tego rozsądniejszego”. A i tak mam akurat robotę dla ciebie -Broken mówił spokojnie do Stefana, który w odpowiedzi skinął głową. Na co Samuel się lekko uśmiechnął - Czyli robale mamy z głowy? Ślub kiedy?
-Pojutrze. I dostaniemy trochę kasy do podziału z Angeliką za “ocalenie honoru rodziny”.
- wyjaśnił Stefan na którego widocznie tytuł “tego rozsądniejszego” zagrał na ambicji.
-I obgadaliście to na wspólnej kolacji? Hm…. Faktycznie spora suma [/i]- skwitował, gdy młodszy Nowicki podał sumę na rachunku - I po drodze do motelu widzieliście sobowtóra pana Vilmuda, czy wilkołaka?
-Sobowtóra, który potem zmienił się w coś co wyglądało jak wilkołak. No może nieco niższy Vilmund...I jeszcze zaproponował nam żywą wodę w zamian za kamień. A jednocześnie twierdzi, że Kościej to bajka. Więc może i kolejne stronnictwo nam się pojawiło. A na koniec pan Vilmud powiedział o jakichś teczkach o jakich nam nic nie powiedział Stasiek. -
młodszy Nowicki wskazał palcem na starszego.

- A myślałem, że leżało wtedy na stole, bo im powiedziałeś… Schowałeś je potem chociaż? -Samuel westchnął ciężko w rodzaju “czy ja mam wszystko za ciebie robić?”. - Ślubne wzruszenia wszystko ci przysłoniło?
-Czyli wiedziałeś, Smutas?
-I naiwnie liczyłem, że wam powiedział…. A i tak po drodze należało załatwić ślub… Ale Stasio ma miękkie serce, więc nie mówi o przykrych rzeczach….
-S-schowałem je, więc może ze mnie zejdziecie!
-burknął Stanisław.
Vilmund preferował by zdzielenie starszego po łbie ale musiał się zadowolić postępowaniem lekarza dodał tylko.
- Oh ja się dowiedziałem od Leslie która sobie je kiedyś pooglądała tylko dlatego że wypatrzyła jednego faceta ze zdjęcia które tam widziała gdy byliśmy w domu dziwactw… Dobrze będzie jeśli pół personelu tutejszego sobie ich nie czytała w przerwie gdy ogarniali wasze pokoje…
- Schowałem! Je! -wycedził Stanisław -[i] I zaraz przyniosę, czy i leźć za mną chcecie?!
- Pod łóżkiem, co? - Stefan się uśmiechnął.
-[i] Nie!
- Nawet jak to jest pod podłogą pod łóżkiem to nadal jest pod łóżkiem. I nawet jak zapieczętowane alchemicznie, to wciąż Pod Łóżkiem.- młodszy Nowicki zamachał przy tym ręką jakby coś prezentował. - Tak samo w Piastii trzymał swojego świerszczyka, alkohol i gumki…Nie na darmo mieszkam z nim 15 lat.
-To ciekawe mądralo, gdzie ty byś je schował?
-Hmmm… W walizce pod książkami Nory? Najlepiej między papierami ze stronami jej najnowszego rękopisu. Zawartość jest wystarczająco skandaliczna, że może nie będą się zagłębiać.

-Aleś wymyślił… Idę po te teczkę
-Starszy Nowicki przewrócił oczami. Następnie zbyt energicznie trzasnął drzwiami wychodząc.
- Teraz to mam pewność, że schował je pod łóżkiem… - skwitował Stefan, gdy tylko starszy wyszedł. Samuel chyba nawet skinął głową.
Stach poszedł do swego pokoju. Od razu usłyszał tam głośne stukanie. Po pokoju coś latało, początkowo myślał, że to ptaszek lub nietoperz, ale zaraz spostrzegł, że to ćma wielkości małego wróbelka, gdy sięgnął pod łóżko wybiegł stamtąd wielki włochaty pająk duży jak spodek od herbaty, ale wyciągnął teczkę niezaatakowany, lecz gdy ją otworzył, w środku zobaczył kilkucentymetrową jaszczurkę, które zaczęła zmieniać kolory na czarny i czerwony i nań syczeć.

Alchemik z Piastii spróbował strącić jaszczurkę leżącą w pobliżu książką.
Jaszczurka syknęła i uciekła w nieopisanej grozie. Nowicki sięgnął po teczkę i sprawdził jej zawartość.
Wszystkie dokumenty były w porządku. Dosier Ravena, i czterech dowódców kompani najemnych, oraz raport na temat bezpieczeństwa energetycznego Amestris… i przepis na herbatniki migdałowe, napisany na pożółkłej kartce.
Zebrawszy wszystkie papiery Stanisław wrócił do reszty towarzystwa.

W tym czasie Samuel rzekł:
- Wiecie, może to nie do końca wina Stacha. Przed tym wejściem do grobowca przeglądałem dokumenty i wtedy Leslie mogła coś podejrzeć
- Czegoś chciał za tę żywą wodę ten wilkołak? - zapytał mistrz
- Przecież mówiłem, że Kamienia… Ze to pewnie odrobaczy Stacha. Ilu już o tym wie? Twardy to papla widocznie...- wymamrotał Stefan. Potem dodał już pewniej przy zrzędzeniu: - W sumie to aż dziw, że dłuższy czas żadne Alchemiczne Świry się o niego nie pytały… Za przeproszeniem zebranych alchemików i pana Vilmuda, skoro wilkołak może być jego zaginionym krewnym, jeśli nie bliźniakiem. Wilkołak Wergiliusz Wollff… swoją drogą to chyba robił se jaja tworząc ten pseudonim!
- Przecie Kate mówiła, że jej kogoś przypominam to zapewne ten jej “znajomy” z zakonu… - odparł midgardczyk - Lepiej uważać skoro wiedzą, że macie kamień to za drugim razem mogą nie poprosić.
-Lepiej to pan spyta rodziców, czy gdzieś nie zgubili wam brata, a tak się wstydzili, że utrzymywali, że jesteście jednym z bliźniaków, a nie trojaczków. Chyba, że w szpitalu w Midgardzie wmówili im, że jedno dziecko zmarło, a naprawdę po cichu wasz zaginiony braciszek posłużył w jakiś niecnych planach -
Stefan nie odpuścił okazji do snucia teorii.
Midgardczyk popatrzył się z politowaniem po obecnych, po czym odparł:
- Proszę niech ktoś go palnie za mnie i wybije mu ze łba takie durne pomysły, bo jak zrobię to samemu to się jeszcze okaże, że już nie wstanie lub nie będzie taki sam jak kiedyś. Potem rodzina będzie mieć pretensje, że go przez rurkę będzie trzeba karmić…
Samuel uśmiechnął się z pobłażaniem: - I ten zaginiony brat stałby wilkołakiem? Dajcie spokój, dziadek Vilmunda jest bardziej prawdopodobny. I Kate nie jest taka głupia, przecież pomogła porwać Rizę - rzekł i spojrzał na wchodzącego Stacha - I co teraz nasz Don Juanie, wyruszasz na nowe podboje czy zlegniesz snem sprawiedliwego
-A racja przecież Sao na niego czeka. Więc trzeba się pewnie streszczać-
przypomniał Stefan wyraźnie zadowolony, że nie oberwie po głowie.
- Wolę pomysł z zaginionym bratem pana Vilmuda niż wiecznie młodym dziadkiem…. Śmiertelnik jest mniej groźny od nieśmiertelnego. I omija snucia teorii, jakim cudem facet tak długo przeżył niezmieniony. Wystarczy mi na dzisiaj dziwactwo, które sobie wymyślił ten konował Marcoh po zabiegu Stacha. Smutas, ten konował zawsze taki był dziwaczny, czy po Ishvarze?
-A ty dzieciaku myślisz, że w Ishvarze wszyscy żołnierze się znali?
-skwitował z politowaniem Stanisław. Wyraźnie obrażony rzucił teczkę na stół.
- Fakt, że alchemik i medyk raczej znacznie zawęża grupę do poznania - skwitował Stefan z tym swoim wrednym uśmieszkiem. - Znałeś Marcoha, Smutas?
-Powie mi ktoś skąd w teczce o najemnikach przepis na ciasto migdałowe?
-wymamrotał Stanisław wyciągając pożółkłą kartkę z teczki.
-Słyszałem o nim, ale nie poznałem go osobiście. - skwitował Samuel - Musieliśmy być w innych oddziałach, ale z tego, co słyszałem zawsze był nieco restrykcyjny.
-No widzisz dzieciaku? A teraz jakieś komentarze po za faktem na tych z teczki po za faktem, że pewnie wygląd taki mają, że pińć roków za sam wygląd.? Znaczy się pięć lat za sam wygląd… -
Stanisław poprawił się na końcu ku wyraźnemu ubawowi młodszego brata.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 12-09-2015 o 16:31.
Guren jest offline