Ledwo Abraham zadał swoje pytanie, a poddenerwowany i czerwony ze złości John wstał gwałtownie i zaczął przeszukiwać swoje ubranie, a dokładniej spodnie leżące dość niedbale na krześle, po chwili najwyraźniej nie znajdując czego szukał wybiegł do sieni, gdzie trzymano płaszcze i gdzie na ścianie zawieszona była drewniana skrzyneczka na klucze. - Nie ma. – wykrztusił – Ktoś zabrał klucze. Mojego płaszcza i kapelusza też nie ma.
Wrócił do pokoju i spojrzał na Mary zdumiony. - Byłam w kuchni. – powiedział kobieta, jakby to starczyło za całe wyjaśnienie – Nic nie słyszałam, żeby ktoś wchodził.
Tymczasem Pani Chester milczał wpatrując się w okno. - Pani Eugenio? – spytała Mary, w ten sposób prosząc o pomoc.
Starsza pani milczała jeszcze chwilę, by wreszcie odwrócić wzrok od okna i spojrzeć prosto w oczy Abrahama. - Cały dzień spędziłam w swoim pokoju Panie Adams, a jakieś ostatnie dwie godziny poświęciłam lekturze. Niestety w tym czasie nie wyglądałam przez okno. Lecz jestem pewna, że słyszałam zapalany silnik samochodu jakieś pół godziny temu, a także gwałtowne zatrzymanie auta całkiem niedawno. Jestem również pewna, że nie słyszałam otwierania, ani zamykania drzwi wejściowych na dole, ale jeśli się nie mylę ani Mary, ani kapitan Summers w ogóle nie zamykają drzwi na klucz i wejść może praktycznie każdy, równie wiele osób wie, gdzie kapitan trzyma klucze od samochodu.
Pani Summers oblała się rumieńcem w poczuciu winy. - To prawda. Zamykamy tylko na noc, a i to czasem zapominamy, ale w Shawford nie ma kradzieży.
Dodała tonem usprawiedliwienia. - Co więcej … - wtrąciła Pani Chester – zarówno ja, jak i zapewne Pan Davidson możemy ręczyć, że kapitan Summers nie opuszczał domu przynajmniej od godziny. Tyle mniej więcej czasu obu Panom zajęła praca w ogrodzie.
- A czy kluczyki były w stacyjce? – spytał nagle John.
Richard, który najdokładniej przyglądał się miejscu kierowcy nie przypominał sobie, by je widział. |