Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2015, 22:09   #46
dzemeuksis
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Herdull wszedł po schodach nad wschodnią bramę, gdzie mieściły się komnaty Ingrid i minął zatroskanego Ālvara Elvëna. Mężczyzna stał w drzwiach i zaglądał do środka. Zrobił miejsce thengowi i z westchnieniem pokręcił głową. Pierwsza izba robiła za pokój dzienny, gdzie stał stół i krzesła, misa z wodą i duża ława. Na niej siedział Børghar Akkan, któremu Paleÿ Mårvar robiła opatrunek na nodze. Na środku podłogi rozciągnięte było ciało obcego człowieka, umorusanego błotem i śmierdzącego fekaliami.

- Musimy go do mnie zanieść - powiedziała medyczka, która uciskała udo rannemu strażnikowi - W ranie jest trucizna. Przydałby się alchemik i volva.
Ëron Stase stał podpierając się kijem i ożywił się, gdy zobaczył Herdulla.
- Dobrze, że jesteś - Doradca kiwnął dłonią na niego, po czym zwrócił się do Ālvara.
- Zajmij się Børgharem i sprowadź kogo Paleÿ potrzebuje. Zobacz jak idzie dogaszanie i znajdź resztę thengów.
Strażnik skinął głową i zniknął w korytarzu.
- Chyba już wiadomo skąd ten pożar się wziął - Tu starzec skinął na ciało intruza i ruszył do następnej komnaty - Niestety, dopiął swego.

Kolejna sala była sypialnią Ingrid. Stało tu wielkie łoże, szafy i komody. Na dość sporej, niedźwiedziej skórze rozścielonej na kamiennej posadzce leżało ciało przywódczyni. Plecami do góry. Kobieta była ubrana tylko w długą, białą koszulę, rozdartą zresztą i poplamioną krwią. Jej stopy spoczywały na łóżku, jakby nie zdążyła z niego zejść, lub ktoś ją z niego wyciągnął.
- Dalej, w następnej sali, leży ciało jej człowieka, Hansa - powiedział Ëron. Na jego twarzy widać było zmęczenie. Podszedł do stojącego krzesła i usiadł.
- Dzieci są całe, na szczęście.

Intruz miał paskudną, śmiertelną ranę. Miecz Børghar’a wciął się w mięsień kapturowy, po między karkiem a ramieniem, gruchocząc obojczyk, przecinając ścięgna szyi. Uderzenie było tak silne, że ostrze zatrzymało się dopiero na mostku. Płuco i serce było przecięte na pół. Śmierć była bardzo szybka. Ubranie zabójcy było brudne i mokre. Buty, kolana i łokcie umorusane w ekskrementach. Twarz, pomalowana na ciemno, z rozdziawionymi ustami zakryta przez ciemny kaptur.
- Nie znam go. To ktoś spoza Twierdzy - odrzekł Ëron zapytany o to przez Herdulla.

Łowca morsów tłumiąc niesmak przeszukał zabójcę. Trup odziany był w opinający strój wzmacniany ze skóry, spięty pendentem i innymi paskami. Na nogach miał miękkie, zdatne do skradania buty. Prócz uzbrojenia w postaci zatrutego sztyletu, noża i krótkiego miecza, miał również woreczek ze sproszkowanymi ziołami. Zapewne nie był to lubczyk, ale sam Herdull wolał nie sprawdzać. Dodatkowo zauważył liczne rany na rękach, pęcherze i cięcia. Jak od liny i wspinania. Otłuczone i brudne łokcie. Zabójca musiał się gdzieś wspinać i czołgać. Po tym wszystkim Herdull skorzystał ze stojącego w kącie dzbanu z wodą i misy, by zmyć z siebie brud zebrany mimowolnie z denata.

Summår Vaten i Ɣalür Blød weszli do sali, najwidoczniej przysłani przez Ālvara.
- Weźcie go - powiedziała Paleÿ - Zanieście do moich komnat.
Medyczka otrzepała ręce i wstała.
- Czy jestem jeszcze tu potrzebna?
- Nie, nie. Możesz iść - odpowiedział starzec.
Kobieta oddaliła się wraz z mężczyznami i wkrótce w sali pozostał tylko Herdull i doradca.

Ëron spojrzał w okno w które nieśmiało świeciło słońce.
- Pożar i zabójstwo dzień przed zakończeniem negocjacji to naprawdę zaskakujący zwrot. Gdyby było to planowane, chyba mielibyśmy już oblężenie. Musimy jednak być gotowi. Co z obozem zachodnim? Zrobiłeś zwiad. Czy thengowie będą go atakować? - Zapytał starzec.
- Trudno wyrokować w obecnej sytuacji. Sam nie dostrzegam korzyści z takiego działania. Wcześniej skłaniałem się ku obronie twierdzy, ale teraz to już nie ma żadnego sensu - gdy wieść o śmierci Ingrid się rozejdzie, morale całkiem upadnie. Lepiej uchodzić, zabrać ze sobą, co się da i dopiero po przegrupowaniu, znalezieniu jakichś sojuszników, spróbować walczyć dalej.
- Póki co, dobrze by ta wieść jednak się nie rozeszła. Zakładam, że nasi wrogowie nie wiedzą, że Ingrid nie żyje. Tak czy siak, aby wyjść z Twierdzy, trzeba będzie utorować sobie drogę. Zebrać oddziały i czym prędzej zaatakować obóz wschodni. Taka jest moja rada.
- Tak też i ja sądzę.

- Martwię się trochę o moich ludzi wysłanych na polowanie - po chwili milczenia podjął Herdull - ale cóż, będą sobie musieli jakoś poradzić. Może podążą po naszych śladach.
- To chyba dziś mija dzień ich powrotu? - mruknął zafrasowany doradca. Jego starcza twarz wydawała się umęczona od trosk. Mimo to uśmiechnął się
- Dzień się jeszcze nie skończył.
Do sali wszedł Jens Sjërme. Rosły mąż, którego widocznie ktoś tu zawołał. Towarzyszyła mu Maren. Widok ciała Ingrid wywołał w niech szloch, który z początku trudno było jej opanować. Przyklękła przy Ëron i wtuliła się mocno.
- Już dobrze, dziecko - powiedział starzec ciepłym głosem.
- Tamten jest w sąsiednim pokoju? - Zapytał Herdulla Jens i ruszył do komnaty Hansa Midrith’a.
- Weź czystą tkaninę i owiń ciało Ingrid - Powiedział starzec do dziewczyny - Jens ci pomoże. Zaniesiecie ciała do sali obrad.

- Szczerze powiedziawszy, nie wiem co teraz - westchnął doradca zagadnięty przez Herdulla o przyszłość rebelii - Nie sądziłem, że tak to się skończy. Bez wodza i członka rodziny Thørkell, rebelia w chwili obecnej nie istnieje. Nie ma kto jej prowadzić.
Starzec wstał ciężko z krzesła i zaczął szukać kielicha.
- Normalnie, to przywództwo objąłby najstarszy stopniem, czyli Huskarl, Lärs Yndårr. Nie ma go jednak w twierdzy. Mamy trudną sytuację Herdull. Thengom nie spieszno do poprowadzenia ludzi, więc nie jestem pewien, czy Rada by się sprawdziła.
Łowca morsów tylko wzruszył na to ramionami. Znał się na zwierzętach, nie na rebeliach ani ludziach.
Ëron znalazł kielich i napełnił go wodą z dzbana.
- Lief jest dobrym kandydatem. W końcu syn jarla. Zapytam się go o to, jak go spotkam - powiedział doradca i napił się.
 
dzemeuksis jest offline