Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2015, 23:02   #44
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację

Mikkel zeskoczył z konia. Wodze podał Irgun i zbliżywszy się do potężnego ptaka, pochylił głowę.
- Imię mego skrzydlatego przyjaciela to Lagorhadron. Za mną widzisz Irgun zwana Słomianą z domu Lorda Beorna. Ja zaś jestem Mikkel syn Thoralda z Dali. Droga wiedzie nas ze Starego do Północnego Brodu.

- Jestem Lordem Zimorodków. Ludzie, jesteście w mej domenie. Skąd wam do głowy przyszło, aby pośród orłów szukać pomocy i do czego?

- Wybacz nam zatem to najście i śmiałość. Mimo, że przez Twoje ziemie wypadła nam droga, nie przynosimy na nie żadnej złej woli. Ścigamy złodzieja zza rzeki, który swym występkiem może ściągnąć krew i pożogę na drugi brzeg Anduiny. Los jednak, naszym łowom nie sprzyjał, a zwierzyna znikła nam z oczu.

Orzeł przyglądał się w milczeniu człowiekowi i…
- A więc jesteś przyjecielem Lorda Gwaihira Mikkelu z Dalji. - rzekł spokojnie zapewne dostrzegając charakterystyną spinkę u płaszcza syna Thoralda. - I dlatego szukasz pomocy u Orłów. - dopowiedział to, co Dalijczyk umyślnie lub niechcący przemilczał udzielając odpowiedzi. - Co skradł złodziej i komu? - zapytał. - Musicie wiedzieć, że nas miedzyludzkie spory nie interesują. Czy ten przedmiot należy do Gwaihira?

Rycerz wziął głęboki wdech. Odetchnął. Prawda była teraz jego przeciwniczką. I nie zamierzał się jej wyrzekać. Postanowił jednak zrobić z niej co tylko możliwe by przekuć ją na broń.
- Nie należał do niego. To Złoty Sierp Lorda Beorna. A spór jest wyłącznie sporem międzyludzkim. - rycerz zawiesił na chwilę głos i obejrzał się na Irgun - Zdaję sobie sprawę Lordzie Zimorodków, że na tym właściwie kończy się dla Ciebie istotność naszej sprawy, ale... jak wiesz, ja tak jak i Ty również nie jestem częścią tego sporu. Nie służę Lordowi Beornowi, ani nie życzę źle jego adwersarzowi Lordowi Viglundowi. Jestem Bardyjczykiem. Człowiekiem z odległego kraju, który po tej stronie Puszczy nienajczęściej jest postrzegany jako przyjaciel, a nader często jako intruz. Jako Bardyjczyk jednak nauczyłem się jak wielką wagę ma znaczenie czynów i decyzji, które podejmujemy. Bez Bitwy Pięciu Armii Dal by nie istniała, a północ nadal byłaby pogrążona w cieniu. Chcę wierzyć Lordzie Zimorodków, że Bitwa Pięciu Armii nie była dziełem przypadku i owocem kaprysów wielkich władców wolnych plemion. Chcę wierzyć, że jej znaczenie było trwałe i żywe. I gotów jestem ryzykować, by tego znaczenia dowieść.
Rycerz ponownie zamilkł na chwilę po czym postąpił o krok w kierunku potężnego ptaka.
- Lordzie Zimorodków... Miasto Goblinów ma nowego Króla. To Gorgol. Samozwańczy syn Bolga, który jak plotka głosi, poprzysiągł zemstę za porażkę ojca swojego. Jakim prezentem byłaby dla niego przelana w bitwie bratnia krew ludzi ze wschodniego brzegu podczas gdy on zbiera siły i tylko czeka by znów zaroić Pogórze goblinami i wilkami? Nie jest moim zamiarem niańczyć Beorneńczyków, aby sami sobie krzywdy nie czynili, ale widząc wiszący nad tą krainą Cień, nie potrafię się odwrócić do niego plecami. O to też i Ciebie teraz proszę Lordzie Zimorodków. Pomóż nam ubiec złodzieja i dotrzeć do Północnego Brodu przed nim.

Lord Zimorodków zastanowił się.
- Złoty Sierp powiadasz? - pomilczał chwilę. - Mogę dowiedzieć się, którędy jedzie. Może nawet utrudnić złodziejowi przeprawę przez rzekę. Ławice ryb wywrócą łodzie, powstrzymają konie, utopią przedmiot ludzkiego sporu lub trafi on do mnie. Czy tyle wystarczy? Zatargi miedzy klanami w dolinie, nie pierwsze i nie ostatnie, to nie jest dostateczny powód, na narażanie się na groty strzał lub dżwiganie ludzi. - dodał, choć raczej niezdecydowany.

- Nie wiąże Cię Lordzie Zimorodków z nami żadna więź ani żadna powinność. Prosiłeś byśmy wyjawili Ci nasz cel i naszą prośbę. Oto i one. Jeśli w swojej mądrości uważasz, że taka pomoc z Twojej strony nam wystarczy, to taką przyjmiemy i bez żalu zań podziękujemy mając ją na przyszłość w pamięci i wdzięczności. Te ziemie wszak to Twoja, nie nasza ni złodzieja domena i sam wiesz najlepiej jak w obliczu tej sytuacji zadziałać, by najskuteczniej pokrzyżować plany Cienia. Bacz jednak proszę byś jakoże złodzieja nie widziałeś, przez omyłkę nie doprowadził do zguby przypadkowego wędrowca.
Mikkel pochylił głowę przed wielkim orłem.

- Są sposoby zdobywania wiedzy, o których ludziom się nie śniło. - orzeł popatrzył na Mikkela z góry nieco cierpkim tonem. - Lecz dobrze, zaniosę cię człowieku, przyjecielu Gwaihira.

Orzeł załomotał skrzydłami tworząc wicher, od którego konie zarżały nerwowo. Mikkel nie wyobrażał sobie by możliwym było by tak dostojne stworzenie mogło być zdolne do kłamstwa i podstępu. Nie mniej czuł, że mimo zadeklarowanej zgody, bynajmniej nie przekonał wielkiego orła do swojej sprawy. I nic z tego co powiedział nie grało dla Lorda Zimorodków żadnej roli, która objawiła się wyłącznie w klamrze jaką rycerz zwykł spinać płaszcz podróżny. Klamrze otrzymanej ongiś od Lorda Gwaihira, którą Lord Zimorodków bacznie oglądał podczas przemowy Mikkela.
Rycerz odwrócił się do Irgun.
- Udaj się prosto w kierunku Anduiny. Powinnaś przeciąć w którymś miejscu trop Rathara i i Łotrzycy. Może będzie można go jeszcze podjąć… i… Uważaj na siebie.
Chwilę później, mocarne pazury zakleszczyły się na jego torsie i wzniosły go w przestworza.


 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline