Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2015, 19:46   #126
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kocur leżał na boku i od niechcenia przyglądał się swemu sztyletowi. Patrzył tak i patrzył, aż stało się oczywiste, że czeka na dobrą okazję do zagajenia. Wkrótce pozostali członkowie drużyny albo posnęli, albo zajęli się własnymi sprawami (być może mieli jakąś broń do zlustrowania), tak czy inaczej łotr miał szansę by rozmówić się z krasnoludem jeden na jeden.
- Powiedz mi coś o reszcie swoich towarzyszy. Na przykład o tym knechcie - Kocur nieco ściszył głos. - Co sprowadza go na to bezludzie?
- Zygfryda? - krasnolud uniósł wzrok znad moczonego w wodzie płatu solonej wieprzowiny. - Niewiele o nim wiem, by prawdą tylko się dzielić, w odróżnieniu, jak sądzę, o pozostałych, z którymi podróżuję już od jakiegoś czasu. Wiem, iż jest Czarnym Gwardzistą, a do Królestw Renegatów trafił w ramach jakiegoś rodzaju pokuty.
- O. - człowiek ograniczył się do jednosylabowego komentarza.
- A ciebie? Zdaje się, że Góry Czarne zostały daleko za nami.
- Mnie? - krasnolud zomasował sobie kark i poprawił na barkach przepoconą koszulę. - Chciwość, tudzież chęć zarobku. Nic niezwykłego, jak mniemam. A co ty, człek miasta, porabiasz z szmaragdowej bryle lasów Granicznych Księstw, w miejscach nietkniętych stopą ludzką, ani krasnoludzką?
- Chciwość, tudzież chęć zarobku - uśmiechnął się - albo tak jak mówiłem głupota. Jeszcze się nie zdecydowałem - Kocur wyciągnął się na swoimi legowisku. - Udało ci się zbliżyć do tego celu? Natknęliście się na coś wartościowego na pograniczu? Słyszałem… z resztą mówiłem już co słyszałem. Ponoć można się tutaj obłowić.
- Zarobiliśmy niejedną bliznę, którą można się chwalić po oberżach i zamtuzach. - Thurin uśmiechnął się. - Ale i zarobiliśmy nieco, choć sam rozumiesz, że mogło być lepiej. Pochowaliśmy wielu towarzyszy - zawahał się. - wielu z kolei pozostało w tyle. Myślę, że pamięć jest największym bogactwem, jakie można znaleźć w tych stronach. Być może spoczniemy w zapomnianych i nieoznakowanych mogiłach, ale może ktoś wspomni o nas w swej gawędzie. Kto wie? Ale sprytnym posunięciem można tu niejednego złocisza do sakiewki złowić, to fakt.
- Od dawna jesteście w drodze? - zapytał Kocur.
- Jakieś pół roku. - zamyślił się. - Ale zdaje się, że to wieczność. Już nie pamiętam, kim byłem wcześniej.
Złodziej pokiwał z uznaniem głową. Już wcześniej wiedział, że nie ma do czynienia z żółtodziobami. - Czas spać. Jeszcze nie słyszeliście jaki mogę być markotny jak się nie wyśpię. Dzięki za rozmowę i dobranoc Thurinie.
- Dobranoc, Kocie.
 
ObywatelGranit jest offline