14-09-2015, 21:15
|
#128 |
| Zygfryd nie zamierzał się bawić w jakieś psychologiczne gierki. Był zawsze prostolinijnym rycerzem i choć znał się na etykiecie to nigdy nie lubił tych słowno-pokazowych przepychanek.
Rycerz podniósł rękę w pokojowym geście i rzekł - Jestem Zygfryd de Leve, a to moi towarzysze podróży. Wiele dobrego słyszeliśmy o panu tych ziem.
Rycerz ukłonił się, ale bez przesady w końcu nie stał przed Imperatorem, czy choćby nawet przed którymś z Elektorów, a tylko przed samozwańczym baronem w zapomnianej przez bogów krainie. |
| |