Faradona - Szpital
Pielęgniarka ponownie przykryła Cedrica, wpisała coś w kartę i odezwała się ponownie:
-
Rzeczywiście możemy pana przewieźć na salę ze znajomym - powiedziała z uśmiechem, po czym odwróciła się i nagle zatrzymała.
Gdy Cedric ponownie był w stanie dostrzec jej twarz była czerwona jak piwonia.
-
Bardzo przepraszam, to przez ten wygląd, ale proszę się nie przejmować. To dopiero początek drogi i z pewnością będzie już tylko lepiej. Nie chciałam sprawić przykrości. Przepraszam - powiedziała ponownie do Lovrena, po czym pospiesznie wyszła ze wstydu przyciskając dłoń do czoła, jakby powiedziała coś głupiego.
W chwilę później do sali weszli dwaj barczyści sanitariusze bez przerwy wymieniający uwagi. Ten wyższy jako pierwszy poinformował o odbezpieczeniu kółek za głową pacjenta, za to brunet jako pierwszy uprzedził o stronie, w którą skręca. Pojechali w prawo.
Kusznik przejeżdżając przez korytarz widział rzędy pacjentów poruszających się w różnych kierunkach, chwilowo zepchniętych pod ściany. W dużej windzie nie było lepiej. Jechali z sześcioma innymi osobami przyklejonymi do chłodnego metalu ścian. Sytuacja szybko się zmieniła, ponieważ przytwierdzony do łóżka Cedric jechał zaledwie o piętro niżej.
Ostatecznie przewieziony został do sali niemal naprzeciwko windy. Nim jeszcze szatyn zdążył potwierdzić zablokowanie kół więzień już widział kim był ów "kolega".
Naprzeciwko niego znajdował się przykuty w ten sam sposób człowiek, którego faktycznie Cedric zdążył poznać. Bardzo boleśnie. To ten facet z psychopatycznymi, niebieskimi oczami leżał nieprzytomny poowijany zakrwawionymi bandażami.
Rychło okazało się, że może być jeszcze gorzej. Facet w garniturze z czereśniowym krawatem w białe kropki niemal minął się w drzwiach z wychodzącymi po zakończonej robocie sanitariuszami.
Przyciągnął sobie krzesło z oparciem na środek sali i rozparł się na nim głaszcząc odciętą, ludzką głowę jak kota.
-
Z Zacharym Pinem już się poznaliście. Teraz jest pod wpływem narkozy, więc jest całkiem niegroźny. Problem pojawiłby się, gdyby się wybudził i miał w zasięgu ręki taki właśnie wytrych - wyjął z kieszeni profesjonalny omawiany przedmiot.
-
Szefowa nie ma czasu na twoją rekonwalescencję spowodowaną wrodzonym skretynieniem mózgu. Masz się zająć zadaniem niezależnie od stanu zdrowia, a dobre zdrowie musisz udowodnić. Nie chcemy przecież, żeby misja nie powiodła się z twojego powodu. Jestem tu, by przedstawić ci twoje obecne zadanie - powrócił do głaskania głowy z otwartymi, martwymi oczami.
-
Zanim wyjdę z tego pokoju położę ten oto wytrych twojemu kumplowi, Zacharemu na stoliku. Jak widzisz, zdecydowanie będzie w stanie sięgnąć po niego pomimo uroczych bransoletek. Znieczulenie ogólne odłączono mu ponad godzinę temu, więc niedługo powinien się ocknąć. Tobie również dam wytrych. Musisz się uwolnić, a następnie tym oto nożem - wyjął nóż kuchenny zza paska, a następnie wstał i położył tam, gdzie przed chwilą jeszcze siedział. Głowę trzymał pod pachą jak kulę bilardową.
-
Ten, kto uwolni się pierwszy musi tym oto nożem zabić drugiego. Z panem Zacharym lubicie się na tyle, że bez mojego tłumaczenia pojmie w lot o co chodzi. Ten, kto wygra zajmuje się powierzonym wcześniej zadaniem. Jakieś pytania? - zapytał Lovrena.
Gavonisi - Astros, Hilton Garden Inn
Natasha musiała zrezygnować z kilku dodatków, jeśli nie chciała uchodzić w restauracji za sprzątaczkę. Musiała również odpruć naszywkę z imieniem i nazwą firmy i na całe szczęście okazało się, iż rzeczywiście była to naszywka, a nie zintegrowana z całą koszulą wszywka. Nawet po niciach nie zostało żaden ślad. Nie zapominając o okularach szpiegowskich wyszła z pokoju.
Lokal mieścił się na parterze za szklaną ścianą z otwartymi na oścież drzwiami i mieścił się w dwóch salach odgrodzonych od siebie stojącymi w rzędzie, prostopadłościennymi kolumnami. Od połowy wysokości ścian w górę położona została biała farba, zaś w dół kremowa. Nieszczególnie pasowało to do burej, drewnianej podłogi, natomiast czarne krzesła i stoły z białymi obrusami pasowały jak pięść do oka.
Mimo wszystko ruch był całkiem spory. Najwyraźniej trafiła na dogodną godzinę śniadaniową.
Od razu zauważyła trzy torebki wiszące na oparciach w przypadku kilku kobiet, dwie marynarki w przypadku mężczyzn oraz jedna kobieca kurtka. Były również dwie aktówki, jeden plecak i mała torba podróżna.