Gdy drużyna zbliżała się do Futenbergu Sinara postanowiła porozmawiać z Evanem na osobności. Dlatego odciągnęła go na tyły by mogli spokojnie porozmawiać.
- I co dalej, myślisz że warto szukać tego kapłana? Czy może lepiej szukać nowego zlecenia? A może w ogóle masz inne plany? Jeśli nie chcesz mnie w nich uwzględniać, to zrozumiem - powiedziała dziewczyna, patrząc się uparcie pod nogi. Wciąż nie była pewna co Evan właściwie do niej czuje, a nie chciała mu się narzucać.
- Ależ Sin - powiedział zdrobniale - nie zamierzam cię opuszczać póki sama się na to nie zdecydujesz.
Potem pogładził ją czule po włosach i dodał - Co do kapłana to z chęcią bym go odwiedził, a gdyby po drodze udało się załatwić jakieś zlecenie to byłoby super.
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i dała chłopakowi buziaka.
- Ciekawe czy uda się zrobić tak, żebyśmy poszli w większości tą samą ekipą na następne zadanie. Dziwnie byłoby się rozstawać po tych dwóch tygodniach.
- Masz rację byłoby to dziwne, ale chyba nie wszyscy są zachwyceni najemniczym życiem. Myślę że kilkoro z nas opuści gildię.
- No dobrze, a co dalej? Kolejne zlecenie i kolejne i tak aż starczy sił? Nigdy nie miałam pomysłu na życie sięgającego dalej niż najbliższy miesiąc. Ciekawe gdzie będziemy za 5-6 lat.
- Też nie wiem, nie potrafię zaplanować czegoś dalej. Może uda mi się trafić na ślad mojej rodziny, chociaż wątpię w to, a może jak nabierzemy trochę doświadczenia to spróbujemy sami wykroić sobie kawałek świata dla siebie. Evan rozmarzył się, widać było że to zlecenie nie pozbawiło go jeszcze fantazji.
- Uzbieramy dużo pieniędzy z kolejnych zleceń, a potem kupimy sobie mały domek na obrzeżach jakiegoś miasta, a może nawet Futenbergu. I będziemy mieli psa, koniecznie. Zawsze chciałam mieć psa.
Teraz Sinara pozwoliła sobie na rozmarzenie. Evan uśmiechnął się do niej i choć myślał o czymś bardziej ambitnym niż dom, to wzmianka o psie tak mu poprawiła humor, że porwał dziewczynę w ramiona i mocno pocałował.
Dziewczyna dała się porwać w ramiona ale kątem oka zerkała na pozostałych czy czasem nikt się na nich nie gapi. W końcu odsunęła się od Evana, choć z żalem.
- A to za co? - zaśmiała się.
- Za to że jesteś - chłopak zaśmiał się również. Byli młodzi zakochani, a świat stał przed nimi otworem. Czyż można było chcieć więcej? Sinara nie wiedziała co będzie ich czekać, była pewna tylko tego, że chce iść tam gdzie Evan. W sumie cała ekipa tworzyła ciekawą drużynę z którą chętnie wybrałaby się ku kolejnym przygodom. Ale najpierw zasłużony odpoczynek. Kuszniczka miała zamiar najadać się do syta i porządnie wysypiać tak długo, jak pozostaną w Futenbergu. Bo potem znowu przez kilka tygodni mogą nie mieć ku temu okazji.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |