Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2015, 05:02   #38
obce
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
Śniła strzępami snów rozrzuconych jak żałosne okruchy pomiędzy czernią i czerwienią. Śniła zmorfowane niemowlę wypuszczające ssawki spod opuchniętego języka. Wściekłe jego juchą kundle z Kwadratu, rzucające się na radnych. Śniła nienaganne czyste ubrania diuka i chłód bustuarium. Śniła Zaułek w ogniu - jak wtedy, jak gdy wypalano zarazę. Archigosa rozwłóczonego na schodach jego wieży. Twarz spokojna jak zawsze. “Powtórz pytanie, Nekri”, szeptał raz za razem, lecz ona nie miała ust, by to zrobić. Przede wszystkim jednak śniła wybielonego skurwysyna i jego buzdygan - cały we krwi, fragmentach jej skóry i długich niciach czarnych włosów. Uderzył i upadła. I znowu. I znowu. I znowu. Aż jej głowa i twarz stała się niemożliwą do rozpoznania miazgą.

Z trudem rozkleiła zlepione szarą ropą powieki, przewróciła się na drugi bok i zwymiotowała żółcią i resztkami chleba, który jadła w nocy. Raz. Drugi. Rzygała z bólu zwinięta w kłębek na wąskiej pryczy, a gdy skończyła nie miała nawet siły wytrzeć strużki śliny ściekającej z brody na kamienną posadzkę. Leżała tylko nieruchomo jak nieświeża ryba na straganie i marzyła, żeby w końcu zdechnąć. Żeby ktoś w końcu zrobił jej przysługę i upierdolił jej ten przeklęty łeb.

Gdy Chares otworzył drzwi do jej klitki, za wąskim jak dziewicza pizda oknem było jeszcze ciemno. Nie poruszyła się, nawet nie podniosła na niego oczu.

- Wyglądasz jak rozdeptane łajno, Nekri - ocenił cicho, litościwie nie podnosząc głosu i osłaniając płomień kaganka wielką jak bochen chleba dłonią. Nawet w półmroku wyraźnie widział miejsce , gdzie uderzenie zniekształciło jej czaszkę.

- Odchędoż się - wychrypiała przez piekące gardło. - Podaj

Podał. Nawet rozwiązał rzemienie pętające skórzany woreczek. Sięgnęła nie patrząc, z jękiem ulgi wpakowała do ust liście popielnika. Po chwili wytarła brodę ręką z zaschniętych wymiocin i usiadła na łóżku.

- Zrobiłeś, co kazałam? - zapytała w końcu, spluwając szarą śliną w kałużę rzygowin.

- Taa… - rozparł się wygodniej na krześle, aż jęknęło drewno. - Od tagmaty wygarnąłem wszystkie śmiecie jakie mieli.

- Powinnam coś wiedzieć?

- Cuchniesz.

Kiedyś roześmiałaby się na to, odwdzięczyła złośliwostką. Obecnie - w zwyczajny dzień - drgnęłyby jej kąciki ust. Uśmiechnęłaby się prawie. Teraz jednak popatrzyła tylko: na niego, na siebie, na brudną posadzkę. Czerwień wciąż pulsowała jej w głowie i miała ochotę rozkrwawić mu twarz, byle tylko zmazać z niej coś, co wyglądało jak cień litości.

- Wypierdalaj, Chares - zawarczała wściekle, wstając z łóżka. Ciało jak z kamienia: sztywne, nieskore do ruchu. Pomyślałby kto, że to posąg wstaje a nie żywa osoba. - Zawołaj Hosni. Potem odpocznij. Będziesz mi potrzebny.

Skrzywił się tylko, wzruszył ramionami i wyszedł bez słowa.


~ * ~


Gdy Hosni czyścił podłogę, spisała nazwiska perioczich, którzy mogliby odnaleźć się na stołku strategosa. Pisała powoli, prawie nie patrząc na papier, mrużąc oczy nawet przed wątłym płomieniem kaganka. Litery były chybotliwe, niezgrabne, trochę nieudolne. Popielnik nie chwycił jeszcze dobrze i trzęsła się cała jakby ktoś ją w samej koszuli na śnieg wyrzucił. Nie potrafiła opanować tego dygotu. Musiała odczekać. Dopiero, gdy obmyła się nad miską, wzuła świeże ubranie, dopiero, gdy noc zamieniła się w przedświt była w stanie stanąć prosto.

I dopiero wtedy ruszyła do archigosa.
 
__________________
"[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat."
obce jest offline