Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2015, 09:33   #64
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Jakieś przydupasy Oculusa… nic więcej. - pokręcił przecząco głową. - Tylko co z tego, że ubijesz jedną anomalię, skoro z każdym pierdnięciem wypada mu dziesięć kolejnych spod ogona… - westchnął zrezygnowany. - Widziałem nawet gniazdo takich jednych. Przypominają ludzi, ale zachowuję się jak bestie… mutanci może…

- Co do zabijania… Ponti żyje… - zawahał się - A przynajmniej żył, kiedy zgubiłem go z oczu. Nie sądzę jednak, żeby doskwierała mu samotność. - Wyszczerzył się na wspomnienie anomalii rodzących się z przelanej przez Pontiego krwi i kierujących w jego stronę.

- Naprawdę potrzebuję dobrego lekarza… - powtórzył z naciskiem, a twarz wykrzywił mu grymas, gdy rana przypomniała o sobie kolejną falą bólu. - Ten kierunek prowadzi dokądkolwiek? - wskazał za plecy Ghosta. - Tam jest Ponti, trochę trupów i gniazdo - tym razem wskazał za siebie. - I jakieś pieprzone drzwi z zamkiem kodowym, których za cholerę nie wiem jak otworzyć. Tam znalazłem Pontiego… - dodał.

- Skoro on tak bojowo nastawiony nie ma co w jego kierunku iść. - powiedział Duch do Spock’a. - Mam medpaka. Opatrzę Ciebie, a później ruszymy korytarzami, z których przybyłem ja. Nie sprawdziłem wszystkich odnóg chociaż też zatrzymałem się już dwa razy na drzwiach z kodem. W razie co mam kartę włamu, ale hasło i tak znać trzeba. - dodał James. - Z mojej strony nic Ci nie grozi. Nie wykorzystywałbym na Tobie meda, a później czyhał na Twoje życie. Pamiętaj o tym. Kogokolwiek byśmy nie spotkali uważaj… - Baker wyciągnął ze swojego plecaka medpaka i ruszył w kierunku towarzysza. Nie miał zamiaru go tracić. Był pierwszą żywą osobą, którą Ghost spotkał w tych mrocznych korytarzach.

Po dotychczasowym zachowaniu Spocka nie było widać, żeby miał wielką nadzieję na skuteczną pomoc w zakresie opatrzenia paskudnej rany zadanej nożem Pontiego. Marudził o lekarzu, ale tak naprawdę nie wierzył, że wywinie się tym razem spod kosy Kostuchy. Słowa Ghosta zaskoczyły go tak bardzo, że mimo świetnych umiejętności panowania nad emocjami zaskoczenie było doskonale widoczne na jego twarzy. Zmrużył nieco oczy i przekrzywił głowę, ale nie oponował, gdy Baker podszedł do niego z medpakiem. Lufa pistoletu mierzyła w podłogę, a nie gdzieś na prawo od Ghosta jak wcześniej. Dobrze pamiętał, co zrobił Ponti. Czy tym razem też tak się skończy?

Wiedział jednak, że jeśli nie otrzyma pomocy, to nie będzie miał szansy wrócić do gniazda, gdzie znalazł tę dziwną maszynerię. Ani nigdzie indziej - wykrwawi się tutaj raczej wcześniej, niż później. No i Ghost widział pistolet Spocka. Z pewnością zdawał sobie sprawę, że po tym, jak powiedział mu, że ma medpaka to tak naprawdę Spock mógł go zastrzelić i opatrzyć się samemu. Obaj musieli teraz zaufać drugiemu, albo skończą pochlastani nożami i z dziurami po kulach.

A później pojawią się anomalie.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline