Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2015, 17:57   #56
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Eddiemu jedna myśl kołatała w głowie. Cóż tu u diabła ciężkiego robisz? Powinien zwinąć się przecież stąd już dawno. Co go obchodziła jakaś baba z dzieckiem. Co go obchodziły obesrane goryle, które wykręcały przetworniki ze skanerów. Bo to one, nie? No tak, kto inny. Co go obchodziła mała Hope. Jasne, rezolutna nawet i taka jakaś podobna do córki Olafa i Jacklyn Priceów. Ale tamta to Josie i została w Posterunku. A ta według matki, to cholera wie kim jest. Nie mógł przestać o tym myśleć, tak jak i o przetworniku, o Robercie, który gdzieś tam jeszcze żyje chyba, skoro skaner dawał ruchomy sygnał. Nie porzuciliby transpondera, bo to jedyne możliwe źródło ratunku… Nawet jak tym ratunkiem miał być on. Teraz jednak wszystko pozmieniało się jak w kalejdoskopie. Musiał naprawić skaner, to był priorytet, ale ciekawość też go trochę trykała pod żebra. Mikrus był ciekawski, bo to przydawało się w fachu. Musiał wiedzieć jak i dlaczego wszystko działa, bo po prostu musiał. Jechał więc teraz zostawiając smugę pyłu za sobą, bo bał się że zgubi Jill i gówno będzie z zawodów. Dumał czy dobrze zrobił, zostawiając Teksankę. Dumał na jak długo starczy mu wachy. Do tego całego Betel to starczy na pewno w końcu to już musi być niedaleko. Dumał o wiele za dużo.


Zaczął się pilniej rozglądać i zwolnił nieco, pomimo tego dwa wozy za nim, dzięki pieprzonej kurzawie, zobaczył dopiero jak prawie wjechały mu w dupsko. Ślepił po lusterkach, próbował się zorientować kto prowadzi, ilu ich na samochodach siedzi. Nagle piorun walnął gdzieś w blisko, ale tak, że aż poświata błysnęła po oczach. Widział że zbierało się na burzę i to nie taką zwykłą, piaskową, lecz to co stało się chwilę później było nie do uwierzenia. Obracał głowę, czy już go doganiają, czy już odkręcają szyby by zacząć walić do niego, aż poświata owinęła się w okół pick-upa. Silnik zgasł, światła również. Mikrus zacisnął silniej ręce na kierownicy i siłą woli chciał jeszcze dopchać te kilkanaście metrów do jakiejś metalowej ściany. To już było to pieprzone Betel? Kto siedział mu na ogonie? Dziwną myśl że to oni rąbnęli z czegoś podobnego do wyrzutni EMP brata, by go zatrzymać przegonił z głowy, bo najwyraźniej też oberwali. Dwa obce wozy stanęły kilka metrów obok, ale Eddie nie czekał aż zdziwienie minie. Wyrwał spaślaka z uchwytu, złapał plecak z podręcznym sprzętem i wypadł z wozu, kuląc się i jednocześnie galopując jak najszybciej w kierunku budynku. Wiatr i deszcz siekł już po oczach, ale dostrzegł drzwi. Dobiegł, kopnął z całą mocą pod zamek i wpadł do środka, próbując utrzymać równowagę i omieść lufą spaślaka wnętrze.
 
Harard jest offline