Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2015, 21:03   #29
Krieger
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Areter gestem ściągnięcia ku dołowi pięści nakazał braciom zająć pozycje jak w kontakcie z wrogiem. Bez wątpienia oddał najmniej strzałów, nie wypatrywał też sektora, tylko gdy jednostka z doświadczeniem przystąpiła do ochrony okrężnej skrawka poszycia zapomnianego wraku na którym byli, on trzymał w dłoniach wyjęty z wzmocnionego futerału wolumin oprawiony w skórę i z szyty z indywidualnych kartek i pergaminów jak gdyby dobranych z różnych ksiąg.

Codex Astartes.

Nastąpiła pierwsza chwila w której Aufidiusz mógł podjąć jakąkolwiek decyzję w imię oddziału, lecz brat cierpliwie, ze spokojem delikatnie falujących w próżni kartek włączył latarkę znajdującą się w okularze jednego hełmu i czytał jakiś fragment.

Nad ich głowami zaś zaczęła pojawiać się dziura w rzeczywistości. Ultramarine uniósł hełm tak że zjawisko znalazło się w zasięgu wzroku jego wizjera.

- Dystans... w linii prostej do Uświęconego… - Jophielowi, który jako jedyny usłyszał nakaz oszacowania wydany przez najmłodszego z oddziału, przez chwilę wydawało się że nie usłyszy dokończonej nazwy fregaty - Miecza. Zasięg. Poszerzonego. ...pola Gellera. - gdy Ultramarine szeptał te słowa na kanale mającym ich łączyć bezpośrednio z dowództwem, jego umysł poprosił duchy maszyny, których myślożyły sięgały do jego umysłu przez czarną skorupę z piersi, by wzmocniły sygnał ku pełnej mocy w całym pasmie nasłuchu dowódca - Bracie-Kronikarzu. - kolejne słowa, te wydane z szacunkiem i poważaniem w słowach, jeśli nie w zawsze niechętnym tonie Aufidiusza, skierowane były do Zahariela - Wieża wciąż jest czarnoksięska bo Imperator wie ilu skokach. Prawdopodobieństwo immaterialnej hermetyczności. - zadał pytanie, nie zadając pytania.

Wydawszy zapytania o informacje niezbędne do decyzji, bez patrzenia ufając swym braciom w zajęcie pozycji, obniżył wzrok z wąskim światłem i pasmem latarki ku księdze, jak gdyby najbardziej oczywistym było iż tam kryje się odpowiedź jak działać w tej katastrofalnej sytuacji.

Zahariel pamiętał swoje prywatne spostrzeżenia z poprzedniej misji - umysł Aufidiusza, mimo że zawsze pracujący analitycznie na najwyższych obrotach, zwykł meandrować od syndromu Aspergera do lekkiego Autyzmu. Nie inaczej było tym razem - w obliczu nadciągającego skoku Space Hulka, kiedy kill team dostrzegał już wielokolorowe załamania czasoprzestrzeni spowodowane przez bliskość osnowy, dowódca siadł i z czcią przeglądał zapisane staranną kaligrafią karty Kodeksu.
Kronikarz czuł już na całym ciele pulsujące mrowienie, nie musiał używać swoich mocy, aby wyczuć potęgę immaterium. Zafascynowany patrzył w rosnącą w pustce dziurę prowadzącą w inne miejsce i inny czas. Usłyszawszy pytanie Brata Aufidiusza odpowiedział po chwili:
- Niepodobne to, że nadal stoi, biorąc pod uwagę zdewastowanie okolicy. Pomimo zaburzeń, emanacja z wieży jest dalej “uporządkowana”. Wyczuwam też parę spokojniejszych w głębi Wraku… - rzekł.

730, odpowiedział dowódcy w języku walki; chwila wahania, którą było widać, nie wynikała z problemów z oceną dystansu; po prostu dopiero ponaglające gesty które przerwały lekturę uświadomiły mu że pytanie wcale nie było skierowane do dowództwa - Nie tylko wieża i okręt mają czynne pole Gellera; we wnętrzach wraków także muszą być bezpieczne rejony. Za radą Kronikarzy, lub tropem uciekających tyranidów, znajdziemy takie. Wypalmy plugawstwo z jednego z takich bastionów i zachowajmy inicjatywę! - zaproponował członek Kruczego Skrzydła. Przeniósł wzrok na Kronikarza swojego zakonu; jeżeli on podoła rozpoznaniu takich bezpiecznych miejsc - a powinien - to reszta już zajmie się stworzeniem bazy wypadowej. A potem nawet powinny być ocałe sekcje hulka po których mgliby się poruszać. Cyndian będzie miał problemy z amunicją; Nyx za to będzie kluczowy w przedzieraniu się. Chwilę później jego wzrok padł na Bohuna...i w kolekcji pojawiło się nowe zmartwienie.
- Dam radę wykryć miejsca, w których osnowa jest wytłumiona. Dostańmy się jak najszybciej do wieży, tam powinno być bezpiecznie - Zahariel zgodził się z bratem zakonnym.


-Szybko, fratres. Nie pozostało wiele czasu- Ostrzegł ogromny astartes, obserwując anomalie Spaczni. Jego wzrok spoczął na wieży do której oryginalnie zmierzali. -Powinniśmy kontynuować powierzoną nam misję. Nie ma już powrotu. Aut vincere aut morti- Słowa wypowiedziane przez Sorcane na początku ich misji odbiły się głuchym echem w hełmach Astartes. Refleksje Nyxa okazały się mieć potwierdzenie w rzeczywistości. Mortis Thule zdecydował się spłatać im figla. Rekin doskonale zdawał sobie sprawę z wiążącymi się z tym faktem niebezpieczeństwami. Wystawieni na działanie prądów czystej Spaczni, on i jego towarzysze zostaną zatomizowani lub rozerwani na strzępy przez demony. Prawdę mówiąc, niewiele o to dbał, wszak żył tylko po to by oddać życie za nieśmiertelnego Boga Imperatora. To, z czym nie mógł się pogodzić, była wizja niewykonania zleconego im zadania. Wizja nie wyrżnięcia w pień jakiegokolwiek mrocznego pomiotu, który zamieszkuje tę przeklętą wieżę. To była jego słabość, jego cacoethes - obsesja trzema ścieżkami, które utorował w swoim umyśle jeszcze jako zwiadowca. Zastanawiał się, czy przekonałby Kapitana Straży lub kuzyna Sorcane do detonacji napędu spaczniowego Uświęconego Miecza i anihilacji chociaż części Mortis Thule, zanim połknie ich nieznane? W końcu, chwała albo śmierć. Do przesady. Do końca.

Cyndian cierpliwie czekał na rozkazy Aufidiusza, zajmując pozycję obronną. Kiedy blisko spokrewniony z nim Jophiel zaczął nawoływać pozostałe drużyny Devastator lekko pokiwał głową.
- Miejmy nadzieję, że Genokrady nie spowolnią ich przemarszu. -

Aufidiusz oczekiwał jeszcze chwilę, ewidentnie na odpowiedź na zapytanie wydane do dowództwa. Po kilkunastu boleśnie długich sekundach powstał z przyklęku, jedną dłonią chwytając zaczep na pancerzu Zahariela a w drugiej trzymając bolter.

- Prowadzisz. - powiedział bratu Nyxowi - Bohun... moja. Flanka, Cyndian przeciwna, Jophiel... Ariergarda. - wydał rozkaz odnośnie formacji i nie puszczając ani na chwilę Zahariela w jej środku, po którego prawicy szedł w bezpośredniej bliskości Bohuna, ruszył nie wątpiąc, że ich szturmowiec nie będzie zwlekał ani chwili.
 
Krieger jest offline