Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2015, 19:36   #52
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Maska, jaką Samantha miała na twarzy była nadto niewygodna. Nie tylko ograniczała jej widoczność, męczyła, ale i mówienie w niej było naprawdę uciążliwe. Sunąc przez pokład ledwo unikała wylatujących z każdej strony frustratów i agresorów, którzy na szczęście tym razem, rzucali się na obiekty znajdujące się gdzieś w pobliżu, ale nie na idącą szybkim marszem Piratkę.
Musiała zrobić wszystko sprawnie, zręcznie oraz celnie. Wbrew pozorom, zadanie nie było łatwe, ale miała nadzieje, że nie pożałuje tej decyzji. Wspięła się na palcach po schodach by okrążyć sternika w miarę bezszelestnie, a gdy stanęła już za nim i zdawałoby się, że plan zagra koncertowo, Kyle wiedziony magicznym przeczuciem, odwrócił się.


Jego wzrok oraz niepewne spojrzenie Samanthy spotkały się dosłownie na parę sekund, gdyż po chwili wiedziona złym przeczuciem kobieta, z całej siły przywaliła mu rękojeścią w sam środek czoła. Na jej szczęście, sternik przerzucił oczami, a jego wiotkie ciało runęło na deski niczym szmaciana lalka. Kidd westchnęła gdzieś w głębi, obawiała się, że dojdzie do walki, w której w ostatecznym rozrachunku ktoś z nich zginie, albo straci rękę, na szczęście obeszło się bez rozlewu krwi, co zapewne ucieszy Kapitana, gdy już dojdzie do siebie. Chwaliła wszechświat, że dał jej inżyniera, bez niego byłaby bezużyteczną kukłą. Przysięgła sobie, że gdy tylko zacznie pływać pod własną banderą, będzie miała więcej ludzi podobnych Lucasowi. Sama wiedziała, że wiedzą nie grzeszy, więc im więcej takich tym lepiej... No, może bez przesady. Trzech wystarczy.

Samantha chwyciła za ster i zgarnęła mapę, rozkładając ją przed sobą i podtrzymując rękami, by uchronić przed porywającym wszystko co lekkie wiatrem. Zamyśliła się chwilę nie będąc pewną, gdzie powinna płynąć, zaś oszalała busola magnetyczna wcale jej w tym nie pomagała.
Kobieta przez pewien moment straciła pewność siebie, swoją butną naturę, która pozwalała jej przetrwać wśród zgrai oszołomów i zabijaków. Gdyby była blondynką, to pewnie by się popłakała, jednak jako przedstawicielka silnego, rudego gatunku, musiała wziąć się w garść i podjąć poważną, męsko-damską decyzję, kierując się nie tylko umiejętnościami, ale i intuicją!

Kidd zakręciła mocno sterem całkowicie zmieniając kierunek statku. ,,Clockwork Dog” gwałtownie uderzył o wzburzone fale, które z pluskiem owiły jego bok, jednak mimo tej siły, nie zdołały zatrzymać jego biegu. Kobieta miała ogromną ochotę zdjąć już tę maskę, pomału zaczynała mieć wrażenie, że się dusi. Niewyraźny obraz zamazany przez "mgłę" sprawił, że do samego końca nie była pewna, czy płynie w dobrym kierunku, czy jeszcze zdąży wypłynąć, nim wszyscy się pozabijają lub nim ojciec rozpłata całą swoją załogę!

Ekscytacja i spostrzegawczość Lucasa dodały jej pewności, kiedy to jego ręka wskazała na prześwity wśród gęstego gazu, które to zwiastowały zakończenie całej tej przygody z zabijaniem siebie nawzajem. Ruda gdyby tylko mogła, docisnęłaby gazu, jednak nie od niej zależała prędkość statku... A przynajmniej nie do końca od niej.


Ryk Kapitana sprawił, że była pewna wypłynięcia z chmury gazu. Jej mina jednak zamiast wyrażać ulgę, zrobiła się jedynie posępna, miejscami nosiła ślady ponownej niepewności i lęku.
Niespiesznie zdjęła maskę przeciwgazową i zerknęła przez ramię na Lucasa, a następnie wzrokiem powróciła do Kapitana, naładowanego wściekłością.
- Nie wiem czy dobrze zrobiłam. - zamamrotała pod nosem, a jedynym odbiorcą jej słów mógł być inżynier, stojący najbliżej córki Kapitana. Przez jej myśl przeszło, że może jednak powinna oddać maskę ojcu, a swoje życie oddać w ręce innych otumanionych gazem ludzi, James na pewno podjąłby lepszą decyzję.

Nie próbowała szukać wsparcia, chciała wszystko wziąć na siebie. Jeśli ojciec będzie wściekły, to w porządku, przyjmie to na swoje plecy, twarz czy cokolwiek, odrzuciła strach, zamaskowała swoje obawy, wymalowane emocjami na twarzy i wyprostowała się dumnie, chcąc pokazać, że doskonale wiedziała, co robi, a decyzja przez nią podjęta nie była ani losowa, ani zła.

- Kapitanie, wpłynęliśmy w gaz, który w każdym z ludzi wzmógł agresje i chęć rozlewu krwi!
- wyjaśniła podniosłym głosem, nadajac tonu swojej wypowiedzi twardości i zdecydowania. Nie zawahała się ani na chwilę.

- Z pomocą maski przeciwgazowej udało mi się zwalczyć negatywne skutki gazu, dorwać ster i wydostać nas z chmury, nim wszyscy by się pozabijali i stracilibyśmy większość załogi, Kapitanie. - nie chciała już wspominać, że może następnym razem po prostu powinni zaopatrzyć się w maski, albo po prostu schować się pod pokład, a tylko Kyle by został za sterami z maską, dzięki czemu dopłynęliby do celu bez szwanku.

Mimo żelaznej postawy, w głowie Kidd wciąż kłębiło się pytanie, czy aby na pewno dobrze zrobiła? Dopiero teraz, widząc gniew swojego ojca, pomyślała, że mogła po prostu brnąć dalej wgłąb tej chmury i dopłynąć do wyspy, tak jak chciał tego jej ojciec. Być może po zejściu na ląd, gaz nie byłby już przeszkodą, możliwe, że tylko nad wodą unosi się tak licznie.
Nie oczekiwała podziękowań, spodziewała się kary. James nie potrzebował ku temu większych powodów niż "bo w życiu mi nie wyszło". Samantha miała jedynie w zamiarze bronić Lucasa, nie obawiała się cielesnej krzywdy własnego ciała, ale nie chciałaby pozwolić by doznała jej osoba, która posłużyła pomocą.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline