Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2015, 15:30   #108
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Wbrew zapewnieniom kamiennych figur żaden władca domeny mnie nie unicestwił. Udało mi się dotrzeć do Duncana i Nathana i nakłonić ich do powrotu. Gdyby nie to, że statuy wykonane z kamienia zwykle sprawiają wrażenie niewzruszonych to uznałabym, że te tutaj dały ponieść się panice. Hmm panikujący kawałek głazu, to dopiero niecodzienne doświadczenie, tylko pytanie czy prawdziwie, czy czasem źle nie zinterpretowałam faktów.

Kiedy dotarliśmy do Vannessy okazało się, że sprawy nieco się pokomplikowały. Sama Wiedźma nadal utrzymywała otwarty portal, ale cała reszta poza leżącą Alą znikła gdzieś w Ferielandzie. Trzęsło mnie jak diabli ze złości, ale nie na tyle żebym miała zostać i zmierzyć się z armią ciemności. To nie to, że przerażał mnie ciągnący się poza horyzont sznur podwładnych władcy domeny, bardziej obawiałam się, iż kamienne dziwadła teraz spełnią swoja groźbę i zamienią mnie w posąg. No a wtedy przydam się moim towarzyszom tylko, jako ewentualny pocisk miotany i wtedy na pewno Nathan rzuci mną tak, że coś mi ułamie.

Wskoczyłam w otwarty portal tuż za Alicją, za mną wyszła Vannessa i na koniec wytoczyło się ciało Ojczulka ciśnięte tam przez Scotta. Zdążyłam tylko przetoczyć ciało Morrisa na plecy, kiedy zostałam przywołana przez Vordę. Tutaj też coś się działo.

Doskoczyłam do półprzytomnej Billingsley, kiedy z szumem skrzydeł tuż obok nas wylądował Horror.

- Jedzie tutaj! Andrealfus. Z silną obstawą. Mogę zabrać jedną z was. Szybko. Decydujcie, którą.

Rozdziawiłam niemądrze usta. Co? Jak to? Czemu? Skąd on tutaj się wziął? To były pytania, które jako pierwsze przyszły mi do głowy, ale Horror raczej nie potrafiłby mi na nie odpowiedzieć i tylko zmarnowalibyśmy czas.
Następne pytania, jakie cisnęły mi się na usta brzmiały: Naprawdę? Tylko jedną? Skąd wiesz, że tylko jedną? Czemu tylko jedna do cholery? Czy Grey cię nie karmi, że nie masz siły wziąć chociaż dwóch?
Na te pytania Horror umiałby mi odpowiedzieć, ale nie chciałam ich zadawać. Zamiast tego zapytałam tylko:
- Ta obstawa to ludzie?

- Też.

Hmm czyli Andrealfus nie powinien przy nich ujawniać swojej tożsamości ani szaleć z mocami. W takim razie powinno nam się udać.

- Dajcie m tego skurwysyna. - Wysapała Vannessa słabym głosem. - Zatłukę gołymi rękoma. - Usiłowała przy tym wstać.

Zignorowałam ją. Ala i Horror też.

- Dobra, bierz Vannessę ona ledwie stoi na nogach – zdecydowałam - chociaż muszę przyznać, że jestem nieco rozczarowana. Taki silny - zawahałam się przy tym słowie - mężczyzna powinien być w stanie złapać po jednej z nas pod pachę i trzecią na plecy albo, chociaż ją na ręce - wskazałam Druidkę - a Alę na plecy, w końcu chudzinka z niej straszna. A tak będziemy spierdzielać na piechotę. Lećcie już. - Klepnęłam Horrora w ramię na pożegnanie.
- Ala chodź. Dasz radę iść? – Zwróciłam się do Vordy.

- Dam - wycedziła Kopaczka.
Horror spojrzał na Vannessę a potem pochylił się i wziął ją na ręce.
- Musisz się mnie mocno trzymać. - Polecił.

- Bierz jedną z nich. - Druidka kiwnęła głową na nas. - Ja tu zostaję.

- Dobrze Ala – odpowiedziałam Kopaczce dalej ignorując Vannessę - bo to było w zasadzie retoryczne pytanie. Musisz dać radę.
Rozejrzałam się po okolicy.
- To może masz jeszcze pomysł gdzie będziemy wiać?

- W przeciwnym kierunku od nich? A potem do Larkhill? Tam złapiemy jakiś transport, albo się przyczaimy? Co ty na to?
Na Ziemi leczenie Alicji wydawało się postępować znacznie szybciej i bardzo mnie to cieszyło.

- Dobry plan. To biegniemy - stwierdziłam jak rzekłam tak uczyniłam.

- Ale gdzie wy… ?- Usłyszałam jeszcze próby protestu ze strony Wiedźmy. - Przecież on miał… Miałeś zabrać jedną z nich.

Horror poderwał się do lotu. Obserwowałam ich z dołu. Trzymał Billingsley pod pachy i oddalał się szybko. Kiedy znikli w ciemnościach przyspieszyłam kroku.
 
Ravanesh jest offline