Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2015, 22:52   #19
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Eredin udał się na odprawę niezwłocznie po tym gdy rozbrzmiewający z tuby rezonansowej głos Kapitan Anastazji wezwał najwyższej klasy oficerów do sali holo projektora. Eredin odołączył swoje złącze MIU i pozwolił swej świadomości powrócić do swego ciała, przed chwilą sterował wyposażoną w magnetyczne gąsienice optyczną servo czaszką, która wraz z grupą innych sterowanych przez wyższej rangi tech-adeptów sunęła po poszyciu jednostki, by zbadać stan uszkodzonych czujników. Prawdą było, że wykonanie naprawy póki przebywali w uścisku Immaterium pozostawało niemożliwe ale wiele przygotowań można było wykonać wewnątrz kadłuba.

Sekcja mostku Eredina znajdowała się najbliżej sali zebrań, więc z pominięciem Hektora który zawsze poruszał się z Anastazją, przybył jako pierwszy. Natychmiast zagłębił się więc w górze raportów piętrzących się na pulpicie holoprojektora. Wspomagając się nie tylko złączem MIU które badało trasy każdej grupy ale i optycznym mechadendritem i osobistej servo-czaszki szukał prawidłowości. Po około 5 standardowych miarach imperialnych reszta oficerów zjawiła się w sali, a Lady Vandemondeo wygłosiła krótką mowę. Po jej zakończeniu Eredin pozwolił sobie zabrać głos.
- Czy mógł byś chociaż w przybliżeniu określić ilość plugastwa Mistrzu Wayrlok ? Z przedstawionych nam raportów wynika, że między atakami na grupę Ω4, a ฯ3 które patrolowały dwie przeciwległe flanki Melodiun minęło zaledwie siedem miar. W najlepszym wypadku i to przy założeniu, że plugastwo poruszało by się z prędkością niemalże łazika terenowego tą trasę powinno pokonać w około kwadrans. Pozwala mi to założyć, że albo oponent jest nieopisanie wręcz szybki bądź na jednostkę wdarła się grupa.

- Zatrzymałem większość najeźdźców - odpowiedział Kael - I raczej nie spodziewał bym się szybkich przeciwników. Głównym agresorem był Siewca Zarazy, więc można przypuszczać, że wiekszość tych co się przedarli będzie należała do jego stronnictwa. Jednak nie jestem w stanie określić ich ilości. Paszcza jest zbyt… nietypowa.

- Rozumiem, nie powinno to jednak zmienić naszego postępowania, Anastazjo nie widzę sensu wysyłania w ten region większej ilości standardowych jednostek. Proponuje wysłanie tam mojej grupę i kilka innych uzbrojonych w miotacze ognia i ciężką broń wsparcia powinni zdołać przycisnąć plugastwo/ masę plugastwa zmasowaną siłą ognia. 4576 w przeciwieństwie do reszty załogi mieli już styczność z takim wrogiem.Wyślę też mych adeptów by odcięli, na tyle ile to możliwe, melodium od reszty Artume.

- Z całym szacunkiem, magosie... - odezwał się Hector, stojący po prawicy kapitan. Podobnie jak w przypadku kapłana maszyny jeszcze przed chwilą, przewód ze złącza idący od implantu w jego potylicy był wciąż podłączony do głównego cogitatora - ...bezpieczeństwo twoje i twoich załóg jest dalece ważniejsze niż bezpieczeństwo melodium… ani też nie masz wiedzy na temat doświadczeń kogokolwiek w załodze w takim zakresie. - przeniósł wzrok na Alastaira IV, z którym nie dane mu było jako jedynym z oficerów zamienić słowa przed nader pospiesznym wyruszeniem okrętu, przez opóźnienie misjonarza, oraz własne… nieoczekiwane obowiązki Hectora.
- Ekscelencjo, biorąc pod uwagę jak dramatycznie nieskuteczne okazały się sekcje bojowe… czy twoi bracia są w stanie zapewnić bezpieczeństwo żołnierzom okrętowym?

Alastair IV siedział z zamkniętymi oczami, z dłońmi splecionymi przed ustami w wyraźnym zastanowieniu. Większość nie zauważyła kiedy przybył, a jednak siedział dość długo by zrozumieć sytuację w której się znajdowali i nie była ona pocieszająca.
- Imperator chroni, lecz Ci którzy umieją się ochronić sami przyciągają jego największą uwagę - odpowiedział kryptycznie misjonarz otwierając oczy. - Jeżeli byśmy mieli obraz bytów Immaterium które przedostały się do Melodium mógłbym spróbować odkryć ich naturę i skuteczny sposób walki z przeciwnikiem. Sugerowałbym odciąć Melodium i wysłać tam serwoczaszki rejestrujące. Jednakże… niepokoi mnie to, że nasz wróg trzyma się uparcie Melodium, a ta… dziwna muzyka… musi być jego sprawką. Jeżeli majstrują przy duchach maszyn, co jest jedną z możliwości, to możemy oczekiwać nieświętej muzyki i hymnów wypaczających zdrowy rozsądek… na całej Artume.
- Drugą możliwością jest to, że to demony Księcia Rozkoszy, to by tłumaczyło brak śladów walki ani ofiar. W najgorszym przypadku przyjdzie nam stawić czoła nie tylko demonom, ale i naszym dawnym towarzyszom. To samo tyczy się jeżeli jest to sprawka bytów Tkacza Losu. Tylko w tym nieszczęśliwym wypadku możemy oczekiwać otwarcia się wyrwy do Immaterium od środka Artume… - tu kapłan zawiesił na chwilę swoje słowa a wzrok skupił na lord-kapitan pozwalając by to co powiedział zapadło wszystkim w umysł… i zostało przeanalizowane.
- Jeżeli mogę zasugerować. Odciąć wszystkie drogi do melodium za wyjątkiem prowadzących do awaryjnych grodzi. Następnie… Jednocześnie otworzyć grodzie prowadzące poza bezpieczny kadłub Artume. Przy odrobinie szczęścia, uda się pozbyć problemu wysysając go poza naszą sferę wpływów… - jego wzrok z powrotem wrócił na plany Melodium - Pytanie tylko czy to możliwe.
- Jeżeli ten plan jest poza naszym zasięgiem, musimy wyeliminować wroga nim osiągnie swój cel. Wszelkimi kosztami. Jeżeli zajdzie potrzeba i ja wyruszę zbadać tą sprawę i wyplenić zarazę która zainfekowała ten okręt. Pytanie tylko, kto pójdzie za mną?

- Melodium Artume pełni głównie formę reprezentacyjną w całym kompleksie jest tylko jedno miejsce gdzie można by podłączyć się do Voxcastera który ogarnął by cały satek i to tylko za użyciem pieczęci Pani Kapitan. - powiedział Eredin wskazując na Ambrosie. - Jednakże natychmiast wyślę rozporządzenie by to odłączono.
- A co do otwarcia śluz …. Melodium nie ma nazbyt stabilnej konstrukcji, ażurowa budowa i wielkie wizjery znacznie osłabiają tam strukturę kadłuba. Grodzie nie są w tym regionie zbyt wielkie przez co siła ssania nie będzie znacząca. Poza tym otwarcie wszystkich grodzi mogło by uszkodzić jego konstrukcje czego w Immaterium zdecydowanie woleli byśmy uniknąć, zwłaszcza, że może to otworzyć dziurę w polu Gallera w regionie w którym i tak przebywa już plugastwo. - mówił Eredin rytmicznie wstukując jakiś kod w klawiaturę w budowaną w pas który ogarniał jego podbrzusze zapewne wysyłając już jakieś rozkazy dla swych podwładnych.
- Kolejną sprawą którą poruszyłeś Ekscelencjo był system obserwacji. Ogarnia on tylko główne korytarze i scenę Melodium obraz można oczywiście przejrzeć nawet i w tej chwili jeżeli takie jest twe życzenie użyję holo-projektora by go przedstawić. - tu rozpoczął z namaszczeniem wklepywać linie kodu na kognitor projektora który z szumem zaczął wypluwać z siebie cienką wstęgę pergaminu. Eredin przejrzał ją, a następnie natychmiast spalił w płomieniu palnika jednego z swych mechadendritów. Następnie podszedł do jedynego tech adepta który przebywał z nimi w pomieszczeniu zarządzając holoprojektorem. Krótko poinstruował go podając linie kody które zapewne przed chwilą odczytał z kognitora, a ten zaczął odprawiać krótki rytuał który ma na celu zmusić holo-projektor do okazania żądanego obrazu.
- Zaraz powinniśmy zaobserwować scenę melodium z przed trzydziestu miar. Widok z korytarzy zaczeli już przeglądać niższej rangi adepci w sąsiednim pomieszczeniu. Na wszelki wypadek odciąłem też dopływ Audio. -

Ekran zaszumiał
Na scenie nie ma żadnego człowieka; są porozrzucane rekwizyty, jakieś partytury czy skrypty. Wyglądają na porzucone w pośpiechu. Ale ludzie porzucili je jeszcze przed rozpoczęciem skoku.
Kamery nie znalazły niczego szczególnego; są zbyt rzadko rozstawione i zbyt kiepsko nagrywają. Są ludzie, są ludzie, są ludzie, przez chwilę(dwie i pół godziny temu, nawet chwilę wcześniej niż nawigator zameldował wtargnięcie, ale już po ogłoszeniu zagrożenia) wszyscy idą w kierunku sceny i metodycznie znikają z zasięgu kamer ( ale nigdy nie pojawiają się na scenie).

Przez długą chwilę, praktycznie cały czas obserwacji nagrania, Schild siedział przy stole taktycznym z łokciami opartymi o blat a twarzą w dłoniach, jego czarna, pozbawiona insygniów komisariatu czapka na konsoli obok. Ktoś spostrzegawczy, kto obserwowałby jego szyję mógłby dostrzec drobne ruchy sugerujące, że szepcze coś do siebie niechętnie. W ostatniej fazie przyspieszonych nagrań przerwał i obniżył nieco dłonie by odsłonić oczy i obejrzeć zjawisko.
- To nie jest zwykła sytuacja bojowa. - oznajmił - Jeżeli dobrze wnioskuję z tonu rozmowy, mówimy o Tych, Którzy nie istnieją… przez całą moją karierę miałem nadzieję, że to jedynie marynarskie bujdy a nie prawda. Ale cokolwiek nieświętego ma tam miejsce... - wskazał palcem w czarnej skórzanej rękawiczce korowód potępionych, dawniej sług zajmujących się melodium - ...jestem inklinowany uważać, że prawa naszego świata nie mają zastosowania wobec dźwięków słyszanych w duszy, a zwykła siła jest bez znaczenia. Dla naszych podwładnych, niech Imperator ma ich dusze w opiece, nie miało znaczenia ilu ich jest ani kim są. Wszelka metoda do pojmowalnego lub niepojmowalnego spojrzenia na to co się tam dzieje również wydaje się niebezpieczna a chciałbym podejmować ryzyko dopiero, gdy będziemy mieli możliwość zwalczyć tę… inkursję. Jestem gotów zarządzić absolutną kwarantannę całej sekcji Melodium i odcięcie jej wszelkimi siłami Wszechsjasza i wysłanie do wewnątrz grupy w poszukiwaniu ocalałych… świadków. Proszę o opinie. - powiedział, wstając i opierając się teraz dłoniami w rękawiczkach o blat.

- Nie wiem czy możemy pozwolić na luksus takiego postępowania. Za kilka dni, jeżeli przewidywania Mistrza Wayrloka się sprawdzą, wyłoniony się z Immaterium w potencjalnie wrogiej przestrzeni. Nie możemy mieć wtedy punktu zapalnego na pokładzie.Kryzys musi zostać zakończony do czasu naszego powroty do prawdziwego świata.- powiedział Eredin po wysłuchaniu ex-komisarza.
- Chyba ,że macie namyśl wysłanie tej grupy w ramach rekonesansu. By następnie móc podjąć bardziej zdecydowane działania, wtedy w pełni się zgadzam. - dodał jeszcze Magos.

Alastair spojrzał na magosa i powiedział
- Nim wyślemy grupy przeczesujące, sugeruje rekonesans z użyciem serwoczaszek. Powinny być niewraźliwe na tą… melodię, a posiadanie nagrania, mogłoby mi pomóc w bliższym oszacowaniu z jakim demonem mamy do czynienia.
Po tych słowach zwrócił się bezpośrednio do grenium przy stole, adresując nikogo konkretnego, lecz całość kadry dowodzącej.
- Jednakże, bezpośrednia konfrontacja będzie nieunikniona. Jako członek Missionaria Galaxia i wierny kapłan Boga-Imperatora nie pozwolę by plugastwo dotarło z nami do Materium.
- Moi akolici wspierani przez siły nagłego reagowania na wypadek inkursji, jak Imperator pozwoli, zażegnają kryzysowi. Pozostaje jednak kwestia dowodzenia oddziałem uderzeniowym. Oferuje siebie jako zastępcę tymczasowego kapitana oddziału, a wezmę pod opiekę moich akolitów…
Mówiąc to nieśpiesznie sięgnął pod fałdy swoich obszernych szarych szaty, najzwyklejszych i najpokorniejszych wśród Eklezjarchatu, i położył na stole przed sobą pas z trzema granatami z naniesionymi świętymi symbolami na całej powierzchni, oraz niewielkie, acz długie, czarne opakowanie ze srebrnymi symbolami Ministrorum, a dokładniej jednej z sekcji. Otworzył je jedną ręką ukazując jego zawartość, cztery czarno-srebrne bloczki kadzideł. Chwila ciszy, po której delikatny uśmiech zawitał na ustach misjonarza, twarzy która zwyczajowo stała w nieruchomej obojętności, lub dezaprobującym niezadowoleniu.
- Te oto “święte pomoce” zaaprobowane do tego typu sytuacji przez Ministrorum, odpowiednio użyte, powinny zapewnić nam sukces w odbiciu Melodium i zgładzeniu tych którzy się przedarli przez święte pola Gallera.

- Misjonarzu - Kael zwrócił się do Alastaira - Jak głęboka jest twa wiedza na temat bytów osnowy? Spotkałem się, w pewnym sensie, z jednym ze sług Niszczycielskich. Zasadne jest założenie, że będzie ich więcej.

- W istocie posiadam wiedzę na ich temat Mistrzu Weyrloc. - odpowiedział uprzejmie Alastair - Jednakże dawno temu doszedłem do zrozumienia, że im więcej o nich wiem tym mniej wiem. Nie mniej, dziś wiem dość by rozumieć ich naturę, powołanie i funkcje w Materium - po czym dodał kryptycznie - I tak, będzie ich więcej.
Wiedział, że nie musi odpowiadać na to pytanie, jednak to zrobił z wiadomych tylko sobie powodów. Pozostawało teraz do przemyślenia grenium jak wiele wie, czego jeszcze nie wiedzą, oraz sam fakt bycia przygotowanym na ewentualność inkursji demonicznej. Co bardziej domyślni powiążą go z Inkwizycją, lub inną wyższą instancją w Ministrorum. Mniej domyślni będą mieli kolejną zagadkę do rozwikłania. Zagadkę którą dla nie jednego, a wielu był on sam i prawdę mówiąc, było mu to na rękę. Jego wiedza, była rozwlekła i tylko czekała na odpowiedni moment by się ujawnić, a jego lojalność była niekwestionowana w kręgach tych którzy mieli okazję go bliżej poznać.
- Czy masz jeszcze jakieś pytania Panie Weyrloc? - zapytał z lekko uniesioną brwią wielebny.

Kael pokręcił nieznacznie głową. Żywił nadzieję, że odpowiedź będzie przecząca. Wtedy mógł by negocjować osobiste wybranie się do Melodium, w ramach “służenia wiedzą”, ale tak to nawet nie liczył, że kapitan ze Schildem w ogóle rozważą taką opcję.

- Myślę, że to nam wystarczy. - odezwał się oficer wykonawczy okrętu. Schild przeniósł wzrok na dziedziczkę rodu Vandermondeo, której służył.
- Pani kapitan, proszę o pozwolenie na wdrożenie kwarantanny z udziałem sił okrętowych i członków Missionaria Galaxia, oraz wysłanie grupy rozpoznawczej, sformowanej i dowodzonej przeze mnie i Jego Ekscelencję w czasie przygotowań techadepci mogą wykonać zdalny, wstępny rekonesans. Rewizyjnie proszę o ulokowanie reszty zebranych na mostku pod protekcją pretorów twego rodu do czasu zażegnania sytuacji.
- na chwilę przeniósł wzrok na nawigatora okrętu, rzucając mu znaczące spojrzenie, ale nic nie powiedział więcej.
 
-2- jest offline