Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2015, 23:44   #66
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Najpierw poczuł drobne ukłucie, gdy sonda medpaka rozpoczęła analizę stanu pacjenta. Kilka sekund później, poprzedzona cichym piknięciem urządzenia igła wbiła się w jego udo uwalniając silną mieszankę witamin, antybiotyków, leków detoksykacyjnych oraz sporą dawkę fibrynogenu i trombiny, których zadaniem było powstrzymanie zagrażającego życiu krwotoku. Wszystko to podlane było przyzwoitą porcją środków przeciwbólowych, na których działanie Spock nie musiał długo czekać.

Nieoczekiwanemu wybawcy skinął głową w niemym podziękowaniu, a kpiące zwykle oczy życiowego prześmiewcy były niespodziewanie poważne. Doceniał to. Doceniał to jak jasna cholera, bo na tym przeklętym statku nie było wielu, którzy postąpiliby podobnie. Może nawet nikt nie zrobiłby tego, co Ghost. Ofiarował mu więcej czasu i kolejną szansę, a do świadomości Spocka powoli trafiało, że ma wobec niego dług. Dług krwi, których w opanowanych przez szaleństwo i anomalie korytarzach Gehenny nabierał wyjątkowego wymiaru.

- Co do kurwy... - nie dokończył, ale wystarczyło do zwrócenia uwagi Bakera na kolejną manifestację anomalii. Korytarz zmieniał się, nabierając cech rodem z podrzędnego horroru. Tylko, że tym razem koszmar nie skończy się wraz z wyjściem z sali kinowej.

Zerwali się na nogi. Spock z pewnym zdziwieniem, ale też zadowoleniem stwierdził, że czuje się naprawdę dobrze. Mógł być to chwilowy stan wywołany krążącą w żyłach mieszanką leków, ale darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby. Spock z oportunizmu zrobił sobie źródło zarobkowania, dlatego nie zamierzał poświęcać swojemu ozdrowieniu więcej uwagi, a zająć się poważniejszym problemem, który właśnie materializował się na jego oczach.

- Aleś chłopie paskudny... - wymamrotał, cofając się kilka kroków i kierując lufę pistoletu w stronę monstrum.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline