Kiedy karczmą przestało miotać, Baylof wstał niepewnie na równe nogi i rozejrzał się dookoła. Ładne pobojowisko. Gospoda wyglądała dokładnie tak, jak po przejściu pijanych i awanturujących się klientów, którzy nie mili żadnej litości dla właściciela i jego źródła zarobku. - Czary, bankowo. Czuję, jak wewnątrz mnie coś wkurwia, a tylko magia tak negatywnie na mnie działa - warknął zakrywając twarz swoją czarną chustą i zerknął na Solo, na to jak wychodzi z domu, a potem jak długa ląduje plecami w błocie. Skrzywił się, pokręcił głową i udał się w kierunku kobiety, by stanąć nad nią jak kat, w progu, i karcić ją spojrzeniem patrząc na nią z góry. - Nie będę spał z brudasem, więc przestań pajacować. Boisz się? - zakpił z niej, a po chwili schylił się by wciągnąć ją za chabety do wewnątrz i zamknąć drzwi nogą. - Jedynym sposobem na przetrwanie jest trzymanie się grupy. - Śpię tutaj, w razie czego bliżej do wyjścia. - oznajmił jedynie, choć wątpił, by kogoś to nadmiernie interesowało, jednak warto by było, żeby wiedzieli, gdzie ewentualnie kogo szukać.
Trudno, wielkiego wyjścia nie mieli, bo gdzie iść? Błąkać się w ciemnościach i deszczu? Nie odnalazł sensu w tym planie.
Co prawda siedzenie w jakimś przeklętym budynku też wydawało się być kiepskie, ale może wyjdą z niego, gdy na dworze już zacznie świtać, póki co nawet nie potrafiliby dostrzec, gdzie idą.
Mężczyzna wziął dwa krzesła i rozłożył się na nich. Potrafił spać w każdej pozycji, więc nie miał z tym problemu, by nie móc rozwalić się na łóżku. Na jednym z krzeseł usiadł, na drugim oparł nogi. Ręce założył krzyżem na piersiach i spuścił głowę. Chciał być gotowy na szybką reakcję.
Jeszcze tylko ukradkiem zerknął na Solo, choć nie uwierzyłby, że ta się przestraszyła. Ona?
__________________ Discord podany w profilu |