Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2015, 15:47   #67
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Post Przepraszam oficjalnie za spóźnienie w tej kolejce...


Mało kto znał Ghosta na tyle aby móc z całą pewnością powiedzieć, że podarowanie medpaka obcemu do niego pasowało. To było w jego stylu. Zabójca był zimny, bezlitosny, ale jego kręgosłup moralny nie pozwalał mu zostawić Spock'a na pewną śmierć. Jako jeden z nielicznych towarzyszy Jamesa on zdawał się być dobrym materiałem na wspólnika na tych zimnych kratownicach, w tych nieprzeniknionych mrokach. Zasłużył na tego medpaka chociaż pewnie nie był tego do końca świadom.

Duch najpierw dostrzegł reakcję uleczonego przez techniczne cacko Spock'a, a dopiero później sam zdał sobie sprawę co się działo. Ściany zaczęły się zmieniać, a ukazujące się czaszki były dla Bakera dziwnie znajome. Czyżby anomalia znowu nawiązywała do matematyki śmierci? Mogłoby tak być w tym początkowym etapie przemiany. Korytarz zmieniał się jednak dalej. Duch czuł się tam dziwnie. Wynaturzenie wywoływało u niego niepewność, którą czuł tylko kilka razy w życiu. Ciała i odosobnione członki ponabijane na kolce były czymś co nie poprawiło samopoczucia Ducha. Zabójca mocniej zacisnął w dłoniach kuszę. Szukał przeciwnika. Dostrzegł go dopiero kiedy cała kratownica pokryta była ciałami. Wróg był wielki, potężnie zbudowany, ze zdeformowana czaszką i dziwnie spiczastymi kończynami. Duch miał mieszane uczucia. Wiedział, że nie mógł się zbyt długo wahać.

Duch nie czekał aż potwór podejmie jakąkolwiek akcję. Zamierzał wykorzystać obecność Spock’a i wspólnie z nim próbować powalić bestie, a jak pierwsze celne ciosy nie będą skuteczne oddalić się korytarzem którym tu trafił.

- Strzelaj. - powiedział do Spock’a spokojnie Baker posyłając w kierunku stwora pierwszy bełt ze swojej kuszy.

- Lepiej wiejmy! - odparł Spock. Mimo to wymierzył i strzelił do humanoidalnej anomalii, nie licząc jednak na skuteczność. - Amunicja przyda się później. Może być ich więcej.

Potwór oberwał, ale nie zrobiło to chyba na nim większego wrażenia. Ghost trafił, podobnie jak Spock. Baker na słowa towarzysza jedynie skinął głową. Faktycznie stwór wydawał się być pancerny, a zatem nie można było sądzić, że uda im się z nim wygrać. Lepiej nie ryzykować dopóki mogli uciec. James ruszył kiedy tylko jego kompan przetrawił jego zgodę na taktyczny odwrót.

- Nie jestem pieprzoną anomalią. Jestem człowiekiem! Poddaje się! Oddam wam wszystko! - usłyszeli krzyczącą bestię.

- Człowiekiem? - zapytał cicho Spock’a towarzysz. - Mój umysł już kilka razy mnie zawiódł w tych korytarzach. Ryzykujemy i próbujemy zwyciężyć nad halucynacją? - zapytał Duch od razu zakładając, że ktoś bawi się ich mózgami niczym rozwydrzone dziecko paluchem w kisielu.

Anomalia utrzymująca, że jest człowiekiem odezwała się ponownie.

- Ej, jesteście anomaliami i mnie wpierdolicie czy ludźmi i się dogadamy?

- Trafiliśmy, ale po nim nic nie widać! Człowiek jęczałby z bólu, a nie rozpoczynał dyskusję. To nie jest człowiek! - odpowiedział Spock, wciąż oddalając się z miejsca pojawienia anomalii. - I skąd miałby wiedzieć, że widzimy anomalię, a nie człowieka?

Ludzie na Gehennie strzelają do siebie nawet częściej, niż do anomalii. - dodał w myślach Spock.

Ghost nie miał zamiaru zrywać kontaktu ze znanym mu Spock’iem na koszt człowieka, którego nie znał. O ile naprawdę był to człowiek. Baker nie mówił już nic tylko biegł trasą obraną przez towarzysza. Jeżeli mieli halucynacje to lepiej dla tamtego “człowieka” aby potrafił sobie poradzić samemu.
 
Lechu jest offline