Garag koniec końców nadal trzymał się wersji iż lepiej niż w latającym domu, nigdzie indziej w tej chwili im nie będzie. Na dół jednak nie mógł zbiec z całym swoim ekwipunkiem. Chcąc jak najszybciej pomóc towarzyszom zdołał tylko chwycić za topór i co raz wzmacniając nim swoje poczucie równowagi zejść na parter bez zbroi i noszonego w plecaku sprzętu.
Wrócił do swojego pokoju, zważając na każdy krok gdy wchodził bo wymęczonych czasem i burzą schodach. Na trzymanie się poręczy nawet nie próbował liczyć. Gdy dotarł do pokoju, spojrzał na swoje łoże z dużą dozą braku zaufania. Dawno nie miał tak silnego poczucia, że zagrzybiała podłoga karczmy, będzie mu lepszym posłaniem niż ciepłe łoże, chociaż nie raz i tak dane mu było spędzać wieczory.
Tym razem krasnolud wolał być lepiej przygotowanym. Założył swoją zbroję, do pleców przytroczył plecak, a u pasa znów wesoło zawitały jego toporki. W tym momencie wyglądał jakby dopiero wrócił z podróży a nie jak osoba która szykuje się do snu.
Wracając na parter czuł się już dużo mniej pewnie na schodach. Każdy krok mógł spokojnie skończyć się pod spruchniałymi stopniami. O dziwo poza kilkoma głębszymi pęknięciami, udało mu się dotrzeć na dół, bez utknięcia w jakiejś dziurze po jego ciężko opancerzonej stopie.
- Cóż może przynajmniej wiatr nie zaniesie mnie zbyt daleko jak położę się w takim odzieniu - rzekł uśmiechając się lekko. Liczył na lekką poprawę humoru po tak nieprzyjemnej pobudce.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |