Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2015, 22:44   #68
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Szalona myśl, że już dawno jest umierający i jest w chorej rzeczywistości Oculusa obijała się po czaszce serialsa. Odbierała wszelką nadzieję na przetrwanie. Na tym pełnym strasznych dziwności statku było to możliwe a anomalie były czasem zaskakująco ludzkie. Jeśli chodzi o te mroczne strony duszy ludzkiej. Sam John lubił czasem pobawić się z ofiarą, dać jej fałszywą nadzieję. Wiedział, że jeżeli przestanie wierzyć, że jest w prawdziwym świecie a nie chorym koszmarze to umrze. Zwinie się w kłębek i zdechnie.

Z dwiema abominacjami nie miał szans. Nie z samym nożem. Może gdyby miał broń palną. Może wtedy. Nie z samym nożem. Jedna z nich wystrzeliła jakimś kolcem. Pocisk wbił się w tors, John spojrzał zdziwiony nie czując bólu pod wpływem chemii krążącej w jego żyłach. Cofnął się dwa kroki i zaklął.
- Kurwa!
Wtedy pojawiła się w jego głowie kolejna chora myśl. Kolejny płomień nadziei. Przypomniał sobie walkę z Torque, tuż przed tym jak go zabił. Obaj widzieli w sobie anomalie. Była mała szansa, że i teraz ma przed sobą ludzi. A z ludźmi można się dogadać. Powstrzymał samobojczą myśl o szarży i schował nóż. Podniósł obie ręce do góry w geście poddania się.
- Nie jestem pieprzoną anomalią. Jestem człowiekiem! Poddaje się! Oddam wam wszystko!
Stwory, a może ludzie?, zakołysały się. Jedna wydała jakiś krótki dźwięk do drugiej. Czy John słyszał ludzki szept? Ponownie krzyknął:
- Ej, jesteście anomaliami i mnie wpierdolicie czy ludźmi i się dogadamy?
W tym czasie obie anomalie zaczęły szybko się oddalać. I znowu wydawały dźwięki, teraz serials był pewny, że to słowa. Z racji na odległość nie mógł rozróżnić więcej niż pojedyncze słowa. Gdy się upewnił, że tamte nie nabierają miejsca do szarży odetchnął z ulgą. Jego teoria się sprawdzała. Nigdy jeszcze nie słyszał by stwory Gehenny uciekały przed krzyczącym człowiekiem. Coś mamiło ich zmysły. Gorzej, że za każdym razem mógł trafiać na prawdziwą anomalię a uznać ją za człowieka i próbować walki lub negocjacji zamiast spieprzania.
Teraz nie miał już czasu. Spojrzał na kolec i skrzywił się. Jedyną jego szansą na przeżycie była chemia krążąca w żyłach. Czy jednak jeszcze zadziała? Dla pewności oderżnął oba rękawy z kombinezonu. Plan był prosty, wyszarpnąć kolec, jedną z szmat przycisnąć do rany a drugą ją obwiązać. A potem spierdalać. Za sobą Oculusa a przed sobą dwie halucynacje/ludzi/anomalie. Tym razem to niepewne było bezpieczniejsze.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline