Grabarz najwidoczniej potrafił zamaskować swój przestępczy charakter, bowiem mieszkańcy wioski stanęli murem za swoją czarną owcą. A może raczej za wilkiem w owczej skórze...
Dopóki jednak nie rzucali kamieniami, a prócz tego ograniczali się do słownych wystąpień, Jekilowi to nie przeszkadzało. Nie takie rzeczy widział w swojej karierze. Niezbyt długiej, co prawda, ale zawsze...
- Ojciec Theodosius? - upewnił się Jekil. - Jestem Jekil Hoffert - przedstawił się. - Nie mieliśmy zamiaru wywoływać zamieszania, ani robić widowiska. Czy możemy porozmawiać na osobności, bez tłumu widzów?
O swej profesji nie chciał na razie wspominać. W niektórych kręgach łowcy nagród cieszyli się (zgoła niesłusznie, według niego przynajmniej) nienajlepszą opinią. |