30-09-2015, 19:25
|
#105 |
| - Kumie Elgast! - kapłan zakrzyknął nad głowami awanturników, wzbudzając ich, w szczególności Reutera, w nieliche zdziwienie. Rychło się okazało, że nie szulera woła, a poznanego już chłopa o zadziwiającej posturze, jak widać imiennika mianowanego Wisielcem łotra. - Poprowadź do pracy ludzi, pomocy mi najlichszej nie trzeba, bom kapłan i boski sługa.
Szepcząc między siebie, tłum oddalił się.
- Za mną. - mruknął i kiwnął awanturnikom, by ruszyli za nim. Skali pchnął grabarza, kierując się do jednych ze skrytych w cieniu drzwi.
Grupka ruszyła za morrytą do ciasnej komnaty, w której pełgała pojedyncza świeca. Płomień migotał targany nagłymi podmuchami wiatru, a na ścianach tańcowały niespokojne cienie. Chłodne powietrze komnaty wywoływało znajome wychowanemu pod ziemią Durakowi uczucie.
Zrozumienie przeznaczenia tej komnaty zajęło Buhajom chwilę. Było to pomieszczenie, w którym przygotowywano zmarłych do pochówku. Niski, drewniany stanowił centralny punkt izby.
- List podajcie. - Kapłan machnął wąską dłonią. - No już, całego dnia nie mam. Wspominaliście o łupach z bandytów? Opróżnijcie z nich tobołki. Tak, daj waść chwil kilka...
Theodosius odebrał od bydłokrada wymięty papierek i zbliżył się do świecy. Bez zmrużenia oka, bądź też głębszego schylenia się ku światłu, przeleciał oczyma po krętych szlaczkach, w jakie układały się litery. Przygryzł knykieć i zmarszczył czoło.
- Nie wiem, czy na grafa usługach jesteście. - Kapłan skinął awanturnikom listem. - Ani czy żaden z was listu tego nie sfałszował. W Auguście zaufanie pokładam, w was nie. Jeśli treść tekstu nie jest kłamstwem, udowodnijcie to. Daty listu brak, nikt jednak stodoły we wsi nie podpalił. Kręćcie się wkoło, złapcie tą Arjiladjore. - zmarszczył brew, wpatrzył się w imię. - Bracie Canicula! - zza drzwi wypadł niziutki człowiek w krzywo wygolonej tonsurze. - Odprowadź Augusta do jego celi, przynajmniej raz się wyśpi. A wy na co czekacie? Poszli łapać tę podpalaczkę, miejmy nadzieję, niedoszłą! |
| |