Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2015, 21:40   #1
Fielus
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
[ONE PIECE]Nie sprzedawajcie swych marzeń

New World, Dressrosa

To właśnie tutaj, do tego królestwa słynnego zarówno jego przeszłością, jak i osobą jego władcy przybiła Thousand Sunny - okręt kapitana Monkey D. Luffy'ego, zwanego "Słomianym Kapeluszem" z powodu nakrycia głowy, z którym się nigdy nie rozstawał. Obecnie, jak piszą brukowce całego świata, "Słomiany Kapelusz" zawiązał sojusz z Trafalgarem Law, do niedawna jeszcze piastującego tytuł Królewskiego Shichibukai ich wyczyny z pewnością wstrząsną posadami ziemi i opinią publiczną.
A tymczasem...

North Blue, gdzieś na pełnym morzu

Fale bulgotały, a wiatr wył przeraźliwie, a jednak pogoda daleka była od sztormowej. Ot, słoneczny dzień, a wietrzny. Te nieliczne obłoczki, półprzejrzyste i zwiewne, pędziły po niebie z niewiarygodną prędkością nie wiadomo po co i gdzie.
Na falach wznosiła się i opadała niespokojnie niewielka łódź z wbitym w nią masztem jakby na przekór wszystkiemu. Jeden, trójkątny żagiel wydymał się z jękiem lin, starając się całą mocą wiatru popchnąć do przodu tę łupinkę, lecz cóż, gdy większa część mocy powietrza szła bokami...?
Ktoś, jakby nie do końca wiedzą co robi, nazwał tę łupinę "Tempest Lover". Cóż, w tym związku pełnym miłości i przemocy łódka nie była chyba od dawna na górze...
Aż trudno uwierzyć, że załogą i jedynymi pasażerami "Tempest Lover" byli piraci. Choć jeszcze nieznani, u progu swej kariery w morskim półświatku, pełni byli nadziei i aspiracji. I desperacji: tak bardzo chcieli wypłynąć, że gdy tylko nadarzyła się okazja po sformowaniu załogi, podprowadzili z portu pierwszy statek, jaki się nawinął - właśnie ten, na którym teraz usiłowali dopłynąć do kolejnej wyspy.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, przedziwna była to zbieranina. Rodzimi synowie Północnego Morza, przybysze ze Wschodu, a nawet włóczędzy z Grand Line. Ci ostatni stanowili zresztą najbardziej niezwykłą grupę, nawet pośród piratów: rybolud, o których mówiło się, że najlepiej im pod wodą i nie zadają się z ludźmi, odkąd Rycerz Mórz Jinbei zrezygnował ze swojej godności Shichibukai; i kobieta. A wiadomo przecież powszechnie, że kobieta na morzu przynosi tylko pecha!
Kapitan tej świerzo sformowanej załogi zdaje się gwizdał na to, do swojej jedynej towarzyszki odnosił się bowiem z odpowiednim zaufaniem, obdarzając ją nawałem obowiązków związanych z poruczaniem jego załogi.

Tak. Mianował ją bosmanem.

Jak już wspomniałem, wciąż byli nieznani. Kradzież małej łodzi nie przeszła bez echa, a jednak leniwa administracja rządowa wciąż nie podjęła stosownych działań i istniała duża szansa, że nowicjuszom ten wybryk ujdzie na sucho. Wszak nie mieli jeszcze nawet bandery, więc wzięto ich za, ot bagatela, zwykłych lokalnych chuliganów.
Oni jednak mierzyli znacznie wyżej - ku bogactwu, sławie i przygodzie na ścierzce wolności i swobody. Jednak, by podążyć tą ścierzką, z pewnością należało pomyśleć o zmianie okrętu. I to szybko, bo tylko jedna wyspa dzieliła ten piracki nowicjat od legendarnej Grand Line.
Dobrze, że zapasów mieli jeszcze dosyć...
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline