Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2015, 11:44   #2
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Jean-Michel Moutier, detektyw w stopniu Inspektora, wyszedł jako pierwszy z samochodu. Nieogolona twarz, oraz podkrążone oczy zdradzały ślady zmęczenia, a może nawet i wypalenia. Mierzący niespełna sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu policjant na tle innych z reguły wypadał blado, lecz nigdy się tym jakoś nie przejmował. Gdy tylko jego stopa dotknęła ziemi, jego ręce powędrowały ku papierosom. Włożył jednego do ust i przypalił końcówkę zapalniczką. Dym z palącego się Camela zaczął roznosić się w powietrzu. Powolnym, i jakby ociężałym ruchem rozrzedził swoje przetłuszczone włosy. Kiedyś miały one barwę żywej czerni, ale teraz stały się wypłowiałe a większość pasemek była siwa. Czoło pokrywały liczne zmarszczki i blizny, o których pochodzeniu najchętniej by zapomniał. Lata pracy w policji, i innych miejscach odcisnęły na nim swoje piętno. Niebieskie oczy, niegdyś żywe i figlarne, teraz wpatrywały się w zwłoki beznamiętnie. Zaciągnął się kolejny raz. Dym dostał się do jego płuc, by po chwili wylecieć przez usta. Moutier zakasłał. Kaszel palacza. Można wyczuć od niego gorzałę, choć nie wygląda na wstawionego.

Ci, którzy widzieli go po raz pierwszy, mogli zdziwić się jego ubiorem. Szary, długi do ziemi, zniszczony płaszcz okrywał całe jego ciało. Pod spodem miał brązowy garnitur, noszący wieloletnie ślady używania i noszenia. Pogięty, niewyprasowany i przenoszony. Jedyne co było nowe to buty. Czarne, skórzane i dość eleganckie buty. Patrząc na niego można było dojść do wniosku że ów człowiek albo spał w ubraniu, albo co dopiero wraca z wielogodzinnej pracy. Broń, Colt M1911, trzymał ukrytą w kaburze na plecach. Choć nie sądził by mu była teraz potrzebna, wolał ją mieć przy sobie. W końcu był gliną. Był twardy, o czym mówiono nie raz, nie dwa w jego środowisku. Bywał brutalny, o czym przekonał się nie doszły zamachowiec Rene Cot’iego. Skończył on z dwoma przestrzelonymi nogami, i złamaną szczęką, a Moutier został zawieszony do czasu aż Lebret mu pomógł. Miał więc dług wobec niego. A te zawsze spłacał. Wszyscy wiedzieli że pił, a od kiedy żona go zostawiła pił jeszcze więcej. Rzadko jednak do pracy przychodził pijany czy zalany w trupa. Znał granicę. Mimo to w środowisku średnio go lubiano, bowiem był typowym samotnikiem, a teraz miał działać w zespole. Zapewne warunek Lebreta przy przywróceniu go do służby.

Wiele mówiło się o tym skąd Lebret wytrzasnął Moutiera, i jedni mówili że pracował dla SDECE a inni że obaj panowie poznali się podczas jego pracy w Interpolu. Sam zainteresowany nie udzielał się w tym temacie, unikając rozmów o swojej przeszłości. Co jakiś czas na posterunek przychodziła jego córka, Jeanne Élise Moutier, mająca 4 lata. Według tego co było wiadomo, miał on ograniczone prawo do widywania jej. Dziewczynka była dość powszechnie znana na posterunku i lubiana. Ciągle uśmiechnięta, lubiąca wszystkich a w szczególności podjadać cukierki, które nie którzy policjanci trzymali na swoich biurkach.

Glina ponownie zaciągnął się mocno, by po chwili wyciągnął gęsty dym z ust i powolnym krokiem ruszył ku zabitej. W milczeniu wsłuchiwał się w krótkie informacje jakie udzielali mu mundurowi. Nie mógł wiedzieć że, podobne zadawał parę chwil temu jego bezpośredni przełożony. Uklęknął koło niej, odgarniając kosmyk jej włosów z twarzy. Spojrzał na nią i poczuł żal. Taka młoda, taka piękna a już nie żyje. Miała całe życie przed sobą. Nowa, wolna Francja dawała jej wielkie możliwości, a teraz... nie żyła. Moutier poczuł ściskanie w żołądku, czując że najchętniej znów by się napił. Spoglądał na twarz, i widział w jej oczach “błaganie” by dorwać tego kto to zrobił. By poznać prawdę o jej śmierci. Opatulił się mocniej płaszczem jakby mu się zimno zrobiło. Powietrze wciągał mocno, jakby bał się że się udusi. Puls przyspieszył mu, a serce zaczęło bić szybciej. Coraz bardziej wracała mu pełna przytomność umysłu. Wieczorne wydarzenia w domu odchodziły w niepamięć.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 02-10-2015 o 11:39.
valtharys jest offline